Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:148.10 km (w terenie 50.00 km; 33.76%)
Czas w ruchu:10:19
Średnia prędkość:14.36 km/h
Maksymalna prędkość:36.00 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:37.03 km i 2h 34m
Więcej statystyk

Skrajem Bolimowskiego Parku Krajobrazowego

  • DST 49.89km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 15.19km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 maja 2017 | dodano: 29.05.2017

Niedzielnych wycieczek z ŁKA ciąg dalszy.

Dziś znów wybraliśmy się na małe kręcenie po województwie łódzkim, a dla zaoszczędzenia sił podjechaliśmy z dworca Łódź Kaliska do Domaniewic. Jak widać po zapełnionym po brzegi składzie, marketing działa, ludzie chcą i potrzebują się przemieszczać z rowerami, tylko wagony nie zaspokajają już podstawowych potrzeb i z rowerami trzeba wędrować od drzwi do drzwi, przepuszczając wysiadających pasażerów. Apeluję! Wymontujmy fotele na okres wakacyjny, zróbmy miejsce dla rowerów :-)

Lutra, zainspirowałeś mnie fragmentem przytoczonej poezji, więc i ja coś zanucę. Zgadniecie, co to?

Rzeka jest szeroka.
Rzeka dotyka mojego życia jak fale dotykają piasek
i prowadzą mnie do bazy spokoju,
gdzie znika niezadowolenie z mojej twarzy,
zabierz mnie znowu na moja łódkę na rzece,
a ja nie będę więcej płakał.

I tak powędrowaliśmy naszą rzeką, a raczej szosą przez Domaniewice, polną drogę i dukt, natrafiając po drodze na wspaniałe rozlewisko. Szuwary gięły się leciutko i szemrały pod naporem wiatru, ptaki czyściły lśniące pióra, a w tafli wody odbijało się słońce. Zieleń była świeża, pełna soków i zapachów. W trawach cykały pasikoniki.

Sielankowo
Sielankowo © Eresse

Przepięknie!
Przepięknie! © Eresse

Aż chce się żyć!
Aż chce się żyć! © Eresse

Dalej droga wypadła nam do Łyszkowic, gdzie przypomnieliśmy sobie smak dzieciństwa i kruchą czekoladę lodów Bambino. Nie były to wprawdzie Bambino, ale smakowały prawie tak samo. Na wyjeździe z Łyszkowic przy ul. Polnej, na skraju drogi i krzaków, zauważyliśmy staw - zadbany i czysty, aż chciało się wykąpać w ten upał. Tam zjedliśmy po słodkiej bułce i chwilę odpoczęliśmy w scenerii bardziej malowniczej niż murek przed sklepem.

Kąpałabym się
Kąpałabym się © Eresse

Na wyjeździe z Łyszkowic
Na wyjeździe z Łyszkowic © Eresse

Kolejnym punktem był Bolimowski Park Krajobrazowy, położony na pograniczu województw łódzkiego i mazowieckiego, co ciekawe, utworzony stosunkowo niedawno, bo w 1986 roku. Dno doliny porastają łąki, torfowiska oraz zarośla, a miejscami podmokłe olsy i łęgi. Na terenie Parku i jego otuliny znajduje się kilka niewielkich kompleksów stawów rybnych. Pierwszy raz też usłyszałam, że największym reprezentantem fauny Parku jest łoś, żyjący tu stale od lat 80. XX w. W Parku mieszkają też bobry, które znakomicie się zadomowiły nad Rawką i żyją w norach wykopanych w ziemi. Osobliwością Puszczy Bolimowskiej jest stado danieli sprowadzonych tu jeszcze w XVII w. oraz rysie, które przywędrowały z Puszczy Kampinoskiej.

Rysia ani łosia po drodze nie spotkaliśmy, ale coś chlupotało w zaroślach.

Wśród drzew i ciszy
Wśród drzew i ciszy © Eresse

Bolimowski Park Krajobrazowy
Bolimowski Park Krajobrazowy © Eresse

Z Bolimowskiego Parku Krajobrazowego udaliśmy się czerwonym i żółtym szlakiem rowerowym do Nieborowa, gdzie zapłaciliśmy niebotyczną kwotę 24 zł za 20-minutowy spacer po parku (uroczo, acz zdecydowanie za drogo). W drodze spotkaliśmy niesamowicie przyjacielskiego tatę z córką Helą - kilka kilometrów przejechaliśmy wspólnie w drodze do Nieborowa, gdzie uprzejmy rowerzysta użyczył nam zabezpieczenia rowerowego i spiął rowery ze swoim. Dziękujemy!

Z Nieborowa pojechaliśmy główną drogą - ruchliwą dosyć - do Arkadii, a stamtąd na rynek Łowicza. Żołądki powoli wygryzały nam kręgosłup, więc nie szukając zbyt długo, zadomowiliśmy się na pizzy w knajpce obok Rynku. Byłam już tak zmęczona i głodna, że nawet nie robiłam zdjęć.

Pociąg powrotny mieliśmy o 16:40 i szczęśliwie udało nam się zająć najlepsze miejsca - to znaczy haki na rowery i fotele. Zawiesiliśmy rowery, usiedliśmy wygodnie i pół drogi przespałam na ramieniu Ukochanego.

A po powrocie reaktywowałam rower na myjni :-)

To była bezbłędna wycieczka. Tego mi było trzeba!

Sprzątanie
Sprzątanie © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Łask - Kolumna - Gdziebądź

  • DST 51.90km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:23
  • VAVG 15.34km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 maja 2017 | dodano: 22.05.2017

Dziś Ukochany porwał mnie na wycieczkę-niespodziankę. Porwał w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo zamiast wyjść zgodnie z planem o 10:00, lecieliśmy jak wariaci o 9:34, by zdążyć na wcześniejszy przejazd pociągu. Zostałam więc wyrwana w trakcie szykowania się i przegoniona Kusocińskiego na dworzec Łódź Kaliska :-) to była mocna rozgrzewka!

W ŁKA tłumno i gwarno od rowerzystów. Wiele osób wyjeżdża poza Łódź, by pokręcić po okolicy. Dopiero w Łasku dowiedziałam się, że jedziemy do Łasku, a z Łasku nad Grabię i w kierunku Ldzania, by obejrzeć stary młyn. Łezka się w oku kręci na wspomnienie wycieczek z dawną ekipą (Ldzań i ognisko gigantów), dzięki Kochani!

Łask
Łask © Eresse
Rynek w Łasku
Rynek w Łasku © Eresse
Kościół w Łasku
Kościół w Łasku © Eresse

Szkoła w Baryczy
Szkoła w Baryczy © Eresse

Z Łasku skierowaliśmy się w stronę Ostrowa, Baryczy i byłam pewna, że zahaczymy o Piaskową Górę nad Grabią, ale spotkała mnie tym większa niespodzianka, że pojechaliśmy na inną plażę. Zjedliśmy coś słodkiego, wygrzałam się trochę na piasku, a Jacek brodził w wodzie. Dzień był chłodny i wietrzny, więc z rozkoszą łapałam wszystkie promienie słońca. Troche to nie fair, że cały tydzień grzeje, a jak przychodzi weekend, to nagle front się zmienia i trzeba wyciągać czapkę z szafy.

Z oddali
Z oddali © Eresse
Stary młyn nad Grabią
Stary młyn nad Grabią © Eresse

Wspaniale tak pojeździć razem!
Wspaniale tak pojeździć razem! © Eresse

Znad Grabii pojechaliśmy do Kolumny, a z Kolumny czerwonym szlakiem w okolicach Poleszyna, Janowic i Żytowic. Byłam bardzo ciekawa, jak długo wytrzyma opona. To jazda na krawędzi jest!
Jazda na krawędzi
Jazda na krawędzi © Eresse

Zdecydowanie lepiej niż jazda na rowerze wychodzi mi pozowanie do zdjęć :))))))
Pięknie jest!
Pięknie jest! © Eresse

Majowo
Majowo © Eresse

Nie wiem, co to za kwiatki. Ale są żółte
Nie wiem, co to za kwiatki. Ale są żółte © Eresse

Szuwary nad Grabią
Szuwary nad Grabią © Eresse

Bociek
Bociek © Eresse

W czasie gdy ja łapałam słońce, Jacek łapał jedzenie. Zadowolony przyniósł mi chruścika albo innego patykowego potwora.
Mężczyzna zdobywa pożywienie dla swojej kobiety
Mężczyzna zdobywa pożywienie dla swojej kobiety © Eresse

W drodze powrotnej
W drodze powrotnej © Eresse

Kocham!
Kocham! © Eresse

Prawie Bartek
Prawie Bartek © Eresse

Wycieczka wyszła wspaniale, tylko moje nogi zostały gdzieś w szafie, bo nic a nic nie chciały podawać, a w poniedziałek obudzily mnie zakwasy :-)

Pora SIĘ ROZJEŹDZIĆ!


Kategoria Projekt: chillout!

Stary Teofilów, Retkinia i piwko

  • DST 14.68km
  • Czas 00:48
  • VAVG 18.35km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 maja 2017 | dodano: 21.05.2017

Dosyć tego! Samochód zostaje w ogrodzie, Monia przesiada się na rower :-)

Dziś skończyłam zajęcia wyjątkowo wcześnie, bo już o 15:00 mogła opuścić Wydział. Pognałam do domu autem, przebrałam się i wskoczyłam na rower. Jechałam do Jacka na Retkinię, ale postanowiłam odświeżyć sobie nieco stare trasy i zamiast wybrać się ścieżką rowerową wzdłuż Włókniarzy, pojechałam przez "Pabiankę" i obok zbiornika wodnego "Żabieniec", dalej przez Stary Teofilów, Traktorową i Zdrowie.

Po drodze napotkałam interesujący mural. Zgadniecie, które to miejsce? 
Mural
Mural © Eresse
A na Retkini postanowiliśmy wspólnie odwiedzić nowo otwartą knajpkę Prosto z Mostu i napić się sobotniego piwka. Szkoda, że pogoda się zepsuła i na leżakach poleżeliśmy tylko chwilę :-)

Piwko w Prosto z Mostu
Piwko w Prosto z Mostu © Eresse



Odkurzanie roweru

  • DST 31.63km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:51
  • VAVG 11.10km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 maja 2017 | dodano: 15.05.2017

Tak pięknej niedzieli nie było od dawna. Gdy całe dnie spędzasz za oknem swojego korpo, a w upragniony piątek i sobotę jeszcze na dokładkę idziesz na cały dzień do szkoły, ciepła słoneczna wolna niedziela jest jak spełnienie marzeń. Nie mogłam już dłużej siedzieć w domu i magazynować tłuszczu. Wreszcie wyprowadziłam rumaka ze stajni i poczułam wiatr na twarzy.

Wycieczka z moją mamą była jak przygoda. Kilka razy zgubiłyśmy trasę, musiałyśmy przedzierać się przez bagnistą łąkę albo przenosić rowery przez nasyp kolejowy. Było jak za starych dobrych lat, kiedy rodzice zabierali mnie na rowerowe wycieczki. Wykręciłyśmy ponad 30 km i wiem, że to niewiele, ale jednak wiele :-) a w czasie jazdy chciało się powiedzieć:

- Zamknijcie się, nogi! (shut up legs)


Kategoria Projekt: chillout!