Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2017

Dystans całkowity:184.50 km (w terenie 114.50 km; 62.06%)
Czas w ruchu:02:35
Średnia prędkość:14.90 km/h
Maksymalna prędkość:29.27 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:16.77 km i 2h 35m
Więcej statystyk

Leżing i smażing nad torfowiskiem

  • DST 20.50km
  • Teren 10.00km
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 lipca 2017 | dodano: 07.08.2017

Cudownie tak poleżeć na plaży, nie patrzeć na zegarek, a kiedy przyjdzie ochota, zanurzyć się w ciemnej toni, która do Starej Kuźnicy napływa z Młynkowskiej. Nieopodal małej zapory piętrzącej wody zachował się drewniany budynek kuźni. Koło wodne może w każdej chwili uruchomić XIX-wieczne mechanizmy młota i miechów skrzynkowych. Gdyby kiedyś zabrakło w Polsce prądu elektrycznego, w Starej Kuźnicy na powrót może ruszyć ręczna produkcja kos, łopat czy lemieszy do pługów.

Bagna wyschły
Bagna wyschły © Eresse

Wspaniałe sosnowe lasy
Wspaniałe sosnowe lasy © Eresse

Sucho wszędzie
Sucho wszędzie © Eresse

W pustyni i w puszczy
W pustyni i w puszczy © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Pojechaliśmy do piekła trochę pogrzeszyć

  • DST 38.50km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 14.90km/h
  • VMAX 29.27km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 lipca 2017 | dodano: 07.08.2017

Pojechaliśmy do piekła trochę pogrzeszyć i z rozpędu nakręciliśmy 40 km :-)

Coraz łatwiej mi oswoić się z trzydniowymi wyjazdami do rodzinnego domu Jacka. Wciąż smutno mi odjeżdżać od własnego, ale te wycieczki sprawiają, że odrywam się na chwilę od codzienności.

A jeszcze gdy pojawia się możliwość zabrania roweru, Monika jest w niebie :-)

Dziś Jacek pokazał mi swoje trasy z młodości. Pojechaliśmy z Końskich śladem greenvelo na Sielpię i dalej na Piekło. W Sielpi masy jak na sopockiej promenadzie. Miałam ochotę jak najszybciej się stamtąd ewakuować. W okolicach Piekła zjechaliśmy nad rzekę "Czarną", ale tam też nie zaznaliśmy spokoju, bo zaraz przepędzili nas kierowcy terenówek, szalejący po hałdach piachu.

Jacek poprowadził mnie dalej przez las piękną cichą drogą. Jechaliśmy jak po sznurku. Jacek był w swoim żywiole.

Pogrzeszone
Pogrzeszone © Eresse

Słońce już nisko
Słońce już nisko © Eresse
Nad Czarną
Nad Czarną © Eresse

Woda zagina czasoprzestrzeń
Woda zagina czasoprzestrzeń © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Sławkowski Szczyt 2 452 m n.p.m. (Slavkovský štít)

  • DST 12.00km
  • Teren 12.00km
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 14 lipca 2017 | dodano: 06.08.2017

No cóż. Wszystko co dobre, szybko się kończy. Nawet najdalsza podróż musi mieć swój kres. To nasz ostatni dzień na szlaku. Ostatni dzień spełniania górskich marzeń w tym roku. Trzeba więc wydusić z niego, ile się da!

Dzień dobry
Dzień dobry © Eresse

Tradycyjnie wstajemy o 5:30, by załapać się na elektriczkę, która odjeżdża z naszej stacji o 6:17. Dziś idziemy na Slavkovský štít. Jest niemal tak wysoki, jak Rysy, i przez wiele lat Słowacy uznawali go za najwyższy szczyt Tatr Wysokich. Podobno szczyt miał się rozpaść w 1662 roku na skutek gigantycznego obrywu spowodowanego długotrwałymi opadami i być może lokalnym trzęsieniem ziemi, przez co wierzchołek stracił ok. 300 m. Śladem obrywów skalnych miały być rumowiska na stokach góry. Trudno jednak powiedzieć, ile w tych spekulacjach prawdy.

Strażnik gór
Strażnik gór © Eresse

Szczyt obiecuje nam wspaniałe widoki zarówno po stronie Tatr Wysokich - przy dobrej pogodzie dostrzeżecie z pewnością Zbójnicką Chatę i jeziora, Dolinę Staroleśną i Dolinę Małej Zimnej Wody, Małą Wysoką, Lodowy Szczyt i Czerwoną Ławkę. Jak i po stronie południowej na panoramę okolicznych miasteczek i wsi.

Nie w formie
Nie w formie © Eresse

Za zakrętem czeka czas
Za zakrętem czeka czas © Eresse

Mgły i chmury
Mgły i chmury © Eresse

Samo wejście - niby krótkie. Ale strome, że ho ho! Przez większość szlaku kolana podciągałam pod samą brodę, a Łukasz tylko mówił, że tam za zakrętem już się wypłaszcza. Pierwszy poważny kryzys przyszedł na Królewskim Nosie (2273 m n.p.m.). Stoję i myślę, pieprzyć to, nie idę, nie mam siły. Ale wiecie jak to jest. Być tak blisko i poddać się bez walki. Zostało prawie 200 metrów. Przecież dam radę. Zawsze daję radę.

Na wyciągnięcie ręki
Na wyciągnięcie ręki © Eresse

Jeszcze daleko
Jeszcze daleko © Eresse

Stopa po stopie, kamień po kamieniu, wdrapałam się na szczyt. A na szczycie - piękno gór, świat u stóp i bliskość nieba. Bajka.

Sławkowski Szczyt
Sławkowski Szczyt © Eresse

Z lotu ptaka
Z lotu ptaka © Eresse

Z górami pożegnaliśmy się wieczorem, na ostatnim spacerze po Szczyrbskim Jeziorze. 

Szczyrbskie Jezioro
Szczyrbskie Jezioro © Eresse

Tyle szczęścia!
Tyle szczęścia! © Eresse

Szczyrbskie Jezioro
Szczyrbskie Jezioro © Eresse

Słońce płonie
Słońce płonie © Eresse

Moja Kochana Górska ekipo, dziękuję Wam. Za wszystko. Za dzielenie pasji, za miłość do gór, za moc i energię, dzięki którym robimy to, co z pozoru niemożliwe. Że jesteśmy razem już tyle lat i wciąż chcemy ze sobą jeździć. Mam nadzieję, że przed nami jeszcze wiele wspólnych szczytów i bezpiecznych powrotów. Do zobaczenia na szlaku!


Kategoria Tatry

Poprad

  • DST 7.00km
  • Teren 7.00km
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Wędrówka
Czwartek, 13 lipca 2017 | dodano: 05.08.2017

Będąc w Popradzie koniecznie trzeba zobaczyć rezerwat architektury o średniowiecznym charakterze, jakim jest Spiska Sobota. W kościele pw. św. Jerzego zachowało się gotyckie wyposażenie, w tym ołtarz główny dłuta Mistrza Pawła z Lewoczy. Urok tego miejsca tworzą bez wątpienia stare, zachowane oryginalnie domy mieszczańskie z XVI i poczatków XVII wieku (w sumie 63 domy).

Kościół pw. św. Idziego
Kościół pw. św. Idziego © Eresse

Idziemy do Spiskiej Soboty
Idziemy do Spiskiej Soboty © Eresse

Domy mieszczańskie
Domy mieszczańskie © Eresse

Zabytkowy budynek
Zabytkowy budynek © Eresse

Domy mieszczańskie
Domy mieszczańskie © Eresse

Spiska Sobota
Spiska Sobota © Eresse

Poprad
Poprad © Eresse

Łowiecki
Łowiecki © Eresse

Tu czas się zatrzymał.

W centrum Popradu zwraca uwagę pięknie odrestaurowany rynek o soczewkowatym planie, otoczony barokowymi i klasycystycznymi domami, stawianymi na średniowiecznych jeszcze parcelach. Nad rynkiem dominuje wczesnogotycki kościół pw. św. Idziego z końca XIII w., usytuowany w centralnej części rynku. Wewnątrz można zobaczyć malowidło na łuku tęczowym, będące najstarszą znaną panoramą Tatr Wysokich. Ze starego wyposażenia zachowała się brązowa, gotycka chrzcielnica z 1439 r. Nieopodal kościoła wznosi się renesansowa dzwonnica z 1658 r., oraz immaculata (figura Matki Boskiej Niepokalanej). W mieście zachowała się również neoklasycystyczna synagoga.



Kategoria Tatry

Czerwona Ławka 2 352 m n.p.m. (Priečne sedlo)

  • DST 26.00km
  • Teren 26.00km
  • Temperatura 24.0°C
  • Aktywność Wędrówka
Środa, 12 lipca 2017 | dodano: 06.08.2017

Dziś budzik dzwoni o 5:30. Kiedy go słyszę, mówię sobie - uwielbiam góry! uwielbiam wstawać o świcie! niemożliwe nie istnieje! I ziewając powłóczę do toalety. To niesamowite, jak wielką moc ma Twoja pasja i jak wiele jesteś gotów dla niej poświęcić. To ona odkrywa w Tobie pokłady mocy, o której nie masz pojęcia, jest magią i motorem działań. I naprawdę jeśli tylko chcesz, możesz osiągnąć wszystko.

Początek
Początek © Eresse

Na naszej mapie turystycznej Tatr Wysokich pozostały już tylko dwa nieodkryte przeze mnie miejsca: Czerwona Ławka i Sławkowski Szczyt. Ponieważ prognozy zapowiedziały na dziś doskonałe warunki pogodowe, zdecydowaliśmy się na zdobycie tej niższej, ale o niebo trudniejszej trasy.

Na Czerwoną Ławkę prowadzą jedne z najdłuższych łańcuchów w Tatrach, sama zaś przełęcz nazwana została w 1956 r. przez Jana Alfreda Szczepańskiego „słowackim Zawratem”. Przez wiele lat szlak ten był jednokierunkowy, w 2013 r. zamontowano dodatkowe łańcuchy i klamry umożliwiające bezpieczne przejście w obu kierunkach. Bezpieczne... Tak. Jak cholera.

Naszą przygodę rozpoczynamy w Starym Smokowcu, do którego dowozi nas elektriczka. Za stacją przechodzimy przez główną ulicę i mijamy dolną stację kolejki torowej na Hrebienok. Tutaj rozpoczyna się zielony szlak. Jest to najkrótsza i najszybsza droga. Na Hrebienioku wchodzimy na szlak czerwony - fragment Magistrali Tatrzańskiej. Ścieżka jest utwardzona, nieco kamienista, ale wznosi się łagodnie i jest szeroka, można się na tym fragmencie jeszcze nagadać i odpocząć.

Magia mgieł
Magia mgieł © Eresse

Kocham!
Kocham! © Eresse

Wodospad
Wodospad © Eresse

Wkrótce spacerowa droga doprowadza nas do rozdroża. Możemy skręcić w prawo i dojść do Chaty Rainera lub w lewo do Zbójnickiej Chaty. Jest też droga na wprost po kamiennym chodniku - szlak czerwony i zielony - która kieruje do Schroniska Zamkowskiego. To tu jemy drugie śniadanie i przepakowujemy sprzęt. Jacek nie decyduje się na atak szczytowy, dziś jest moim szerpą :))))

W drodze
W drodze © Eresse

Przed nami
Przed nami © Eresse

Górskie kwiaty
Górskie kwiaty © Eresse

Teryho Chata gdzieś w górze
Teryho Chata gdzieś w górze © Eresse

Ja i Łukasz pniemy się dalej zielonym szlakiem przez Dolinę Małej Zimnej Wody. Jest jak za starych dobrych lat, gdy razem zapuszczaliśmy się w góry.

Gdzieś wysoko w oddali majaczy schronisko. My już wiemy, że nie jest tak blisko, jak się w pierwszej chwili wydaje. Nasłuchaliśmy się od przyjaciół, jak ciężko, jak długo i jak stromo się do niego podchodzi. Wiemy, co nas czeka. I może właśnie dzięki temu przechodzimy ten fragment bezboleśnie i bardzo sprawnie. Stajemy pod schroniskiem i patrzymy na siebie z minami: Ale jak to? To już?

Teryho Chata
Teryho Chata © Eresse

Na rozdrożu
Na rozdrożu © Eresse

Widok przesłaniają nam chmury. Niekiedy zza zasłony wyłaniają się szczyty i fragment jeziora. Nie możemy więc w pełnej krasie zobaczyć szczytów, które okalają jezioro. Robimy krótki postój na obiad i i idziemy dalej.

Dolina Pięciu Stawów Spiskich
Dolina Pięciu Stawów Spiskich © Eresse

Na podejściu pod Czerwoną Ławkę mapa ostrzega przed trzema niebezpiecznymi miejscami. Nie wiem, które to. Wszystkie są ekstremalne. Podejście po niemal pionowej ścianie zabezpieczają łańcuchy. Jest kilka wariantów tras i trudno wybrać najłatwiejszą. Nie ma takiej. Na szczęście skała ma wgłębienia i małe wcięcia na stopy. To ekspozycja robi całą robotę, bo gdy się odwracasz, za plecami widzisz przepaść i skały ostre jak noże.

Tu jeszcze nie wiem, co nas czeka
Tu jeszcze nie wiem, co nas czeka © Eresse

Na całym podejściu najgorzej radzę sobie z drabinką. Klamry są śliskie i nachylone, trzęsą mi się nogi. Chyba mam atak paniki. Łukasz ubezpiecza mnie na całym podejściu, gdzieniegdzie podpowiada, jak ułożyć bezpiecznie stopę. Bardzo się o mnie troszczy i niemal czuję, jaka odpowiedzialność spoczywa na jego barkach. Jeśli coś nam się stanie, ani on, ani ja nie darujemy sobie do końca życia. Spinam się w sobie i za wszelką cenę chcę przetrwać. Dam radę. Dam.

Co kilka metrów, gdy tylko znajdę bezpieczną półkę, przystaję i łapię oddech, by się uspokoić. Łukasz bardzo mnie wspiera i cierpliwie czeka, gdy się zatrzymuję. Docieram na przełęcz z mozołem i strachem, wciąż powtarzając sobie, że w następne wakacje nigdzie nie jadę. Zostaję w domu i opalam się na balkonie. Tylko niech jeszcze ten jeden raz mi się uda.

Jest stromo
Jest stromo © Eresse

Pogromca łańcuchów
Pogromca łańcuchów © Eresse

Ściana płaczu
Ściana płaczu © Eresse

Wciąż do góry
Wciąż do góry © Eresse

Na przełęczy jest ciasno. Na szczęście nie ma prawie nikogo. Robimy szybkie zdjęcie i schodzimy niżej. Zejście jest łatwiejsze, ale nadal wymaga koncentracji. Skała jest krucha, łatwo stracić oparcie i ześlizgnąć się w niekontrolowany sposób. Dopiero przy Siwym stawie czuję, że odzyskałam nad sobą kontrolę. 

Stamtąd przyszliśmy
Stamtąd przyszliśmy © Eresse

Tu wcale nie jest lepiej
Tu wcale nie jest lepiej © Eresse

Górskie zęby
Górskie zęby © Eresse

Tatrzański Mordor
Tatrzański Mordor © Eresse

Kozice
Kozice © Eresse

Jestem zwycięzcą!
Jestem zwycięzcą! © Eresse

Do Zbójnickiej Chaty docieramy około 13:30, gdzie czeka już na nas Jacek.

Jestem zmęczona i cieszę się, że znów mi się udało. Znów zakpiłam sobie z niebezpieczeństwa, pokazałam przed sobą, że dam radę. I że znów chcę to powtórzyć. Może na Orlej...?


Kategoria Tatry

Dolina Zimnej Wody

  • DST 14.00km
  • Teren 14.00km
  • Temperatura 15.0°C
  • Aktywność Wędrówka
Wtorek, 11 lipca 2017 | dodano: 05.08.2017

Dolina Zimnej Wody to największa ze słowackich dolin tatrzańskich po tej stronie Tatr. Ma aż 10 km długości, a jej dnem płynie Biała Woda (Biela voda), która po połączeniu się z Rybim Potokiem tworzy rzeczkę Białkę, będącą prawym dopływem Dunajca. W XIX w. dolinę zaczęli odwiedzać turyści, głównie Polacy. To właśnie tędy chodzono na Rysy! Na Polanie pod Wysoką, pod potężnymi ścianami Młynarza znajduje się jedyne w całych słowackich Tatrach Wysokich obozowisko namiotowe dla taterników.

Nad wodą wielką i czystą
Nad wodą wielką i czystą © Eresse

Dziś dolina cieszy się dużym zainteresowaniem turystów, ponieważ można ją odwiedzić nawet w czasie niepogody. Jest piękna o każdej porze roku i nawet deszcz nie zakłóca jej urody. Nad potokiem unosi się mgiełka wody, latają świtezianki, a woda jest przejrzysta i zimna. Na kamieniach kotłują się bałwany, woda spływa wartko i głośno.

Toń przejrzysta
Toń przejrzysta © Eresse

Dolina wodospadów
Dolina wodospadów © Eresse

Wzburzona toń
Wzburzona toń © Eresse

Woda się piętrzy i wzdyma
Woda się piętrzy i wzdyma © Eresse

Szlak jest wąski, więc nacieszyć się chwilą można jedynie w niewielu punktach - u zejścia nad brzeg lub na drewnianych kładkach (tarasach) widokowych. My jesteśmy w tej Dolinie już drugi raz i nic a nic nam się nie znudziła.

Doliną idziemy aż do Schroniska Reinera. Zatrzymujemy się tam na lekki posiłek. Nagle z zrośli wybiega lis i kręci nam się koło nóg. Jest płochliwy, ale nie ucieka przed turystami. Głód zwycięża strach. Magda dzieli się z lisem swoją kanapką, a ludzie robią zdjęcia i selfiaki. Tego dnia Magda będzie twarzą fejsa.

Lisek
Lisek © Eresse

Jak lew
Jak lew © Eresse

Dzwoneczki
Dzwoneczki © Eresse


Kategoria Tatry

Zamek Spiski 634 m n.p.m. (Spišský hrad)

  • DST 3.00km
  • Teren 3.00km
  • Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 10 lipca 2017 | dodano: 05.08.2017

Ten, kto znalazł się za drzwiami, pokonał najtrudniejszy etap podróży
– przysłowie duńskie.

Dziś mamy dzień regeneracji - podyktowany nie tylko zmęczeniem po wejściu na Koprowy, ale w dużej mierze niesprzyjającą pogodą. Góry są zasnute ciężkimi chmurami, nie widać nawet ich podstawy, a z nieba siąpi deszcz. Jemy niespiesznie śniadanie i decydujemy, co dalej. Magda proponuje zwiedzanie Zamku Spiskiego - zabytkowego kompleksu zamkowego na Słowacji z przełomu XI i XII.  Zamek ten, położony na skale wapiennej, przewyższa okoliczny teren o 200 m, królując nad Kotliną Spiską i Żehrą (Žehra), która należy do najstarszych miejscowości na Spiszu. Co ciekawe, zamek figuruje na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

Po kompleksie zamkowym oprowadza spacerowa ścieżka dydaktyczna. Nie jest jednak zbyt dobrze oznaczona i bez mapki, na której wypunktowano wszystkie pomieszczenia, można łatwo coś pominąć. Ze względu na walory architektoniczne i nieziemski widok z wieży, warto odwiedzić to miejsce, choć zdecydowanie lepiej w słoneczny, bezchmurny dzień. 

A w okolicy zajrzeć jeszcze do zabytkowej Lewoczy i Żehry.

Lewocza
Lewocza © Eresse

Zamek Spiski
Zamek Spiski © Eresse

Žehra
Žehra © Eresse

Uśpione miasteczko
Uśpione miasteczko © Eresse

Zamek Spiski
Zamek Spiski © Eresse

Panorama
Panorama © Eresse

Miasteczko w oddali
Miasteczko w oddali © Eresse

Taniec chmur nad łąkami
Taniec chmur nad łąkami © Eresse



Po deszczu
Po deszczu © Eresse

Mury obronne
Mury obronne © Eresse

Księżniczki na Zamku
Księżniczki na Zamku © Eresse

Kuchnia zamkowa
Kuchnia zamkowa © Eresse

Wieża zamkowa
Wieża zamkowa © Eresse

Komnata
Komnata © Eresse

Sala tortur
Sala tortur © Eresse

Sala tortur vol. 2
Sala tortur vol. 2 © Eresse


Kategoria Tatry

Koprowy Wierch 2 363 m n.p.m. (Kôprovský štít)

  • DST 24.00km
  • Teren 24.00km
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 9 lipca 2017 | dodano: 05.08.2017

W górach nie chodzi o to, by zdobywać szczyty. Oczywiście trochę też, ale przede wszystkim chodzi o to, by pokonywać własne słabości i przed sobą, tylko przed sobą udowodnić, że można więcej i wyżej. I ciągle być w drodze.

Ruszamy!
Ruszamy! © Eresse

Dziś startujemy w Szczyrbskim Jeziorze o 7:30 rano. Wprawdzie już nie świta, ale jest jeszcze na tyle wcześnie, by zobaczyć szczyty, których nie zasnuły chmury. Na szlaku nie jesteśmy sami. Choć wybieramy ten trudniejszy i dłuższy (czerwony), mijają nas turyści, gdy robimy przerwę na zdjęcia. Na szczęście 3/4 wszystkich tych osób i tak pójdzie na Rysy. 

Tak, to ja
Tak, to ja © Eresse

Mój ci on!
Mój ci on! © Eresse

Przy Hotelu Górskim nad Popradzkim Stawem robimy pierwszy postój na śniadanie. W górach szybko spalamy każde paliwo. Jeśli zaplanowaliście więcej czasu, a jeszcze tam nie byliście, zajrzyjcie koniecznie na Symboliczny Cmentarz Ofiar Tatr (szlak żółty od Popradzkiego Stawu). Byłam w ubiegłym roku i nabrałam pokory. Od Hotelu Górskiego kierujemy się niebieskim szlakiem, który prowadzi również na Rysy. Dopiero wyżej, na wysokości kosówki rozwidla się i kieruje na Hińczową Dolinę. Jest cudnie, sielsko, obłędnie. To prawdziwie odprężający, relaksacyjny zakątek.

Źródło życia
Źródło życia © Eresse

To chyba jeszcze nie połowa drogi
To chyba jeszcze nie połowa drogi © Eresse

Kocham!
Kocham! © Eresse

Dolina Hińczowa
Dolina Hińczowa © Eresse

Na Wyżnią Koprową Przełęcz idziemy trawersem. Robi się stromo, miejscami napotykamy piargi. Pomiędzy przełęczą a właściwym szczytem Koprowego Wierchu znajduje się jeszcze jego przedwierzchołek: Koprowe Ramię i niewielka przełęcz Koprowa Przehyba, które opadają bardzo stromo do Doliny Hińczowej. Można tu zgubić płuca.

Nie jest lekko
Nie jest lekko © Eresse

A na szczycie... widok onieśmiela i przytłacza. Porównywalny do panoramy rozpościerającej się ze Świnicy. Urzeka pięknem i sprawia, że czas staje w miejscu.

Koprowy Wierch
Koprowy Wierch © Eresse

Chcę tu zostać!
Chcę tu zostać! © Eresse

Na zejściu jesteśmy już spruci. Wracamy zielonym szlakiem od Popradzkiego Stawu, a drogę przecina nam wartko płynący strumień. Pachnie mokrymi kamieniami i mchem. Listki borówek i jagód błyszczą od wilgoci. Nad wodą unosi się delikatny opar. Jest jak w pradawnym lesie z opowieści.

Strumień od Popradzkiego Stawu
Strumień od Popradzkiego Stawu © Eresse

W elektriczce odcina nas totalnie. Ale przynajmniej droga się nie dłuży :-)
To znak, że szlak był mocny
To znak, że szlak był mocny © Eresse


Kategoria Tatry

Szczyrbskie Jezioro 1 386 m n.p.m. (Štrbské pleso)

  • DST 3.50km
  • Teren 3.50km
  • Temperatura 19.0°C
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 8 lipca 2017 | dodano: 05.08.2017

Szczyrbskie Jezioro, bo właśnie tak po polsku brzmi nazwa Štrbské pleso, jest najwyżej w Tatrach Wysokich usytuowanym uzdrowiskiem, w którym początkowo miało się znaleźć tylko jedno schronisko turystyczne. Dziś przyciąga turystów z kraju i z zagranicy atrakcyjną bazą hotelową i restauracyjnym (jak na te okolice) zapleczem. Czy warto pchać się tam z ubłoconymi butami i plecakiem? Bez dwóch zdań!

Grand Hotel usytuowany nad brzegiem Szczyrbskiego Jeziora
Grand Hotel usytuowany nad brzegiem Szczyrbskiego Jeziora © Eresse

Ponieważ to był nasz pierwszy dzień upragnionego, wytęsknionego, wymarzonego urlopu, po dotarciu na miejsce noclegowe zrzuciliśmy miejskie ciuchy, przebraliśmy się w stroje odpowiednie na szlak i wyruszyliśmy w drogę. Podróż elektriczką z miejscowości Nová Lesná do Štrbskégo plesa trwa około 50 minut. Można w tym czasie zjeść, zagrać w karty, przysnąć. Lub po prostu podziwiać okolicę zza szyby.
Uwielbiam
Uwielbiam © Eresse

Zza szyby
Zza szyby © Eresse

Hen, hen, daleko!
Hen, hen, daleko! © Eresse

Niech Was nie zrażą tłumy przesiadające się, wsiadające i wysiadające z elektriczki. Na szlaku nie będzie tłoczno.

Tradycyjnie już dla nas nad Szczyrbskim Jeziorem spadł deszcz. Zrobiliśmy więc szybką rundkę wokół stawu i wróciliśmy regenerować się przy grillu i piwku.
Górskie osty
Górskie osty © Eresse

Skocznia w tle
Skocznia w tle © Eresse
Grand Hotel
Grand Hotel © Eresse

Pada - zawsze, gdy tu jesteśmy
Pada - zawsze, gdy tu jesteśmy © Eresse


Słowacka elektriczka
Słowacka elektriczka © Eresse

Cisza przed burzą
Cisza przed burzą © Eresse

Cieszę się, że mogłam po raz pierwszy zabrać w te okolice Jacka. Że mam w drodze towarzysza, który idzie obok mnie i tak jak w życiu, dzieli moje wzloty i upadki, widzi moje słabości i siłę, gdy dumnie stawiam im czoła. Mam nadzieję, że góry skradły mu serce i że pokochał je wraz ze mną.

Najlepsza ekipa ever
Najlepsza ekipa ever © Eresse

Dla szczególnie zainteresowanych
W Štrbskim plesie mają swój początek aż cztery szlaki piesze:
Szlak żółty – żółty szlak zaczynający się na południowym brzegu Szczyrbskiego Jeziora i biegnący na północ do Doliny Młynickiej, stąd dalej aż na Bystrą Ławkę. Czas przejścia do Wodospadu Skok w Dolinie Młynickiej: 1:40 h, ↓ 1:10 h
Szlak czerwony – czerwono znakowana Magistrala Tatrzańska od Rozdroża w Furkotnej Dolinie nad Szczyrbskie Jezioro, dalej wzdłuż jego brzegu i na północ w kierunku Popradzkiego Stawu, skąd można wybrać się na Rysy.
Szlak niebieski – niebieski szlak rozpoczynający się przy stacji kolei elektrycznej i wiodący zachodnim brzegiem jeziora do Schroniska na Solisku
Szlak zielony – zielony szlak (tzw. Niżni Podkrywański Chodnik rozpoczynający się na południowym krańcu jeziora i prowadzący na zachód powyżej Tatrzańskiej Drogi Młodości) do Białego Wagu. Nie byłam, nie wiem czy warto.

Z kolei z kolarskich ciekawostek dopowiem, że w 2014 roku usytuowano tutaj metę jednego z etapów kolarskiego wyścigu Tour de Pologne. Etap wygrał wtedy Rafał Majka.

PS. Za zdjęcia bardzo dziękuję Łukaszowi (Pixon). Jak zwykle na najwyższym poziomie!


Kategoria Tatry

# Praca

Czwartek, 6 lipca 2017 | dodano: 24.07.2017