Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

Czerwona Ławka 2 352 m n.p.m. (Priečne sedlo)

  • DST 26.00km
  • Teren 26.00km
  • Temperatura 24.0°C
  • Aktywność Wędrówka
Środa, 12 lipca 2017 | dodano: 06.08.2017

Dziś budzik dzwoni o 5:30. Kiedy go słyszę, mówię sobie - uwielbiam góry! uwielbiam wstawać o świcie! niemożliwe nie istnieje! I ziewając powłóczę do toalety. To niesamowite, jak wielką moc ma Twoja pasja i jak wiele jesteś gotów dla niej poświęcić. To ona odkrywa w Tobie pokłady mocy, o której nie masz pojęcia, jest magią i motorem działań. I naprawdę jeśli tylko chcesz, możesz osiągnąć wszystko.

Początek
Początek © Eresse

Na naszej mapie turystycznej Tatr Wysokich pozostały już tylko dwa nieodkryte przeze mnie miejsca: Czerwona Ławka i Sławkowski Szczyt. Ponieważ prognozy zapowiedziały na dziś doskonałe warunki pogodowe, zdecydowaliśmy się na zdobycie tej niższej, ale o niebo trudniejszej trasy.

Na Czerwoną Ławkę prowadzą jedne z najdłuższych łańcuchów w Tatrach, sama zaś przełęcz nazwana została w 1956 r. przez Jana Alfreda Szczepańskiego „słowackim Zawratem”. Przez wiele lat szlak ten był jednokierunkowy, w 2013 r. zamontowano dodatkowe łańcuchy i klamry umożliwiające bezpieczne przejście w obu kierunkach. Bezpieczne... Tak. Jak cholera.

Naszą przygodę rozpoczynamy w Starym Smokowcu, do którego dowozi nas elektriczka. Za stacją przechodzimy przez główną ulicę i mijamy dolną stację kolejki torowej na Hrebienok. Tutaj rozpoczyna się zielony szlak. Jest to najkrótsza i najszybsza droga. Na Hrebienioku wchodzimy na szlak czerwony - fragment Magistrali Tatrzańskiej. Ścieżka jest utwardzona, nieco kamienista, ale wznosi się łagodnie i jest szeroka, można się na tym fragmencie jeszcze nagadać i odpocząć.

Magia mgieł
Magia mgieł © Eresse

Kocham!
Kocham! © Eresse

Wodospad
Wodospad © Eresse

Wkrótce spacerowa droga doprowadza nas do rozdroża. Możemy skręcić w prawo i dojść do Chaty Rainera lub w lewo do Zbójnickiej Chaty. Jest też droga na wprost po kamiennym chodniku - szlak czerwony i zielony - która kieruje do Schroniska Zamkowskiego. To tu jemy drugie śniadanie i przepakowujemy sprzęt. Jacek nie decyduje się na atak szczytowy, dziś jest moim szerpą :))))

W drodze
W drodze © Eresse

Przed nami
Przed nami © Eresse

Górskie kwiaty
Górskie kwiaty © Eresse

Teryho Chata gdzieś w górze
Teryho Chata gdzieś w górze © Eresse

Ja i Łukasz pniemy się dalej zielonym szlakiem przez Dolinę Małej Zimnej Wody. Jest jak za starych dobrych lat, gdy razem zapuszczaliśmy się w góry.

Gdzieś wysoko w oddali majaczy schronisko. My już wiemy, że nie jest tak blisko, jak się w pierwszej chwili wydaje. Nasłuchaliśmy się od przyjaciół, jak ciężko, jak długo i jak stromo się do niego podchodzi. Wiemy, co nas czeka. I może właśnie dzięki temu przechodzimy ten fragment bezboleśnie i bardzo sprawnie. Stajemy pod schroniskiem i patrzymy na siebie z minami: Ale jak to? To już?

Teryho Chata
Teryho Chata © Eresse

Na rozdrożu
Na rozdrożu © Eresse

Widok przesłaniają nam chmury. Niekiedy zza zasłony wyłaniają się szczyty i fragment jeziora. Nie możemy więc w pełnej krasie zobaczyć szczytów, które okalają jezioro. Robimy krótki postój na obiad i i idziemy dalej.

Dolina Pięciu Stawów Spiskich
Dolina Pięciu Stawów Spiskich © Eresse

Na podejściu pod Czerwoną Ławkę mapa ostrzega przed trzema niebezpiecznymi miejscami. Nie wiem, które to. Wszystkie są ekstremalne. Podejście po niemal pionowej ścianie zabezpieczają łańcuchy. Jest kilka wariantów tras i trudno wybrać najłatwiejszą. Nie ma takiej. Na szczęście skała ma wgłębienia i małe wcięcia na stopy. To ekspozycja robi całą robotę, bo gdy się odwracasz, za plecami widzisz przepaść i skały ostre jak noże.

Tu jeszcze nie wiem, co nas czeka
Tu jeszcze nie wiem, co nas czeka © Eresse

Na całym podejściu najgorzej radzę sobie z drabinką. Klamry są śliskie i nachylone, trzęsą mi się nogi. Chyba mam atak paniki. Łukasz ubezpiecza mnie na całym podejściu, gdzieniegdzie podpowiada, jak ułożyć bezpiecznie stopę. Bardzo się o mnie troszczy i niemal czuję, jaka odpowiedzialność spoczywa na jego barkach. Jeśli coś nam się stanie, ani on, ani ja nie darujemy sobie do końca życia. Spinam się w sobie i za wszelką cenę chcę przetrwać. Dam radę. Dam.

Co kilka metrów, gdy tylko znajdę bezpieczną półkę, przystaję i łapię oddech, by się uspokoić. Łukasz bardzo mnie wspiera i cierpliwie czeka, gdy się zatrzymuję. Docieram na przełęcz z mozołem i strachem, wciąż powtarzając sobie, że w następne wakacje nigdzie nie jadę. Zostaję w domu i opalam się na balkonie. Tylko niech jeszcze ten jeden raz mi się uda.

Jest stromo
Jest stromo © Eresse

Pogromca łańcuchów
Pogromca łańcuchów © Eresse

Ściana płaczu
Ściana płaczu © Eresse

Wciąż do góry
Wciąż do góry © Eresse

Na przełęczy jest ciasno. Na szczęście nie ma prawie nikogo. Robimy szybkie zdjęcie i schodzimy niżej. Zejście jest łatwiejsze, ale nadal wymaga koncentracji. Skała jest krucha, łatwo stracić oparcie i ześlizgnąć się w niekontrolowany sposób. Dopiero przy Siwym stawie czuję, że odzyskałam nad sobą kontrolę. 

Stamtąd przyszliśmy
Stamtąd przyszliśmy © Eresse

Tu wcale nie jest lepiej
Tu wcale nie jest lepiej © Eresse

Górskie zęby
Górskie zęby © Eresse

Tatrzański Mordor
Tatrzański Mordor © Eresse

Kozice
Kozice © Eresse

Jestem zwycięzcą!
Jestem zwycięzcą! © Eresse

Do Zbójnickiej Chaty docieramy około 13:30, gdzie czeka już na nas Jacek.

Jestem zmęczona i cieszę się, że znów mi się udało. Znów zakpiłam sobie z niebezpieczeństwa, pokazałam przed sobą, że dam radę. I że znów chcę to powtórzyć. Może na Orlej...?


Kategoria Tatry


komentarze
Pixon
| 11:56 poniedziałek, 21 sierpnia 2017 | linkuj "[...]i że znów chcę to powtórzyć"

...a ja znów nie mogę oderwać się od czytania relacji, i chcę więcej, więcej. :)

Orla Perć, chętnie! Ale tylko z zestawem o którym Ci mówiłem. Wpinasz się i jesteś względnie zabezpieczona.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zwina
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]