Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

Wpisy archiwalne w kategorii

Projekt: chillout!

Dystans całkowity:3033.28 km (w terenie 916.42 km; 30.21%)
Czas w ruchu:162:34
Średnia prędkość:17.86 km/h
Maksymalna prędkość:53.87 km/h
Suma podjazdów:923 m
Maks. tętno maksymalne:190 (95 %)
Maks. tętno średnie:145 (73 %)
Suma kalorii:15069 kcal
Liczba aktywności:69
Średnio na aktywność:43.96 km i 2h 37m
Więcej statystyk

1# Na koneckim szlaku - Gowarczów i Furmanów

  • DST 58.76km
  • Czas 03:08
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 39.36km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 czerwca 2018 | dodano: 24.06.2018

W lipcu planujemy wybrać się na urlop-survival. Dzikie noclegi i całodzienną jazdę po ziemiach szwedzkich. Ponieważ forma sama się nie zrobi, zaczęliśmy się przygotowywać. Dlaczego na ziemiach koneckich? Bo to piękne, zróżnicowane pod względem nachylenia rejony, zalesione i ciche drogi, zapomniane wsie i rozległe łąki.

Pierwszego dnia mieliśmy trasę zaplanowaną na 44 km. Wyszło jak wyszło.

Z Końskich wyjechaliśmy na Nałęczów i Sędów. Skręciliśmy na Gowarczów i dalej na Baczynę, po drodze mijając ruiny wsi, wysiedlonej w latach 50. decyzją władz komunistycznych. Pod budowę poligonu artyleryjskiego przeznaczono ponad 10,5 tys. hektarów ziem, na których znajdowały się między innymi wsie: Budki, Eugeniów, Gąsiorów, Huta, Januchta, Józefów, Ludwinów, Wola Nosowa, Kacprów. Z Józefowa zachowały się tylko ruiny dwóch chałup zbudowanych z żużlowej szlaki i przydrożna kapliczka. Miejsce upamiętnia leśników i robotników, którzy zalesili ponad 4 tys. hektarów po byłym poligonie wojskowym, a druga poświęcona jest pamięci mieszkańców wsi. Przykre, że jeszcze po drugiej wojnie światowej zdarzały się w naszym kraju takie incydenty.

Dalsza droga wypadła nam na Kolonię Szczerbacką, do której kawałek musieliśmy przejechać drogą wojewódzką. Skręciliśmy na Teklinów. Piękne drogi przez pachnące sosnowe, suche lasy. W Furmanowie i Wielkiej Wsi nieco więcej pól i łąk, a później znów lasy w Smarkowie i Piasku. Chyba najgorszym fragmentem całej trasy było przebijanie się przez łachy piachu w lasach za Piaskiem. Do Starej Kuźnicy dogrzebaliśmy się zapiaszczeni, zgrzani i zmęczeni. Zostało nam 10 km do domu. Asfaltem tak paskudnym, że zatęskniłam za piaskiem :-) 

Wysiedlony Józefów
Wysiedlony Józefów © Eresse
Staw w Piasku
Staw w Piasku © Eresse
Piachy w Piaskach - droga na Starą Kuźnicę
Piachy w Piaskach - droga na Starą Kuźnicę © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Dobroń

  • DST 42.01km
  • Czas 02:13
  • VAVG 18.95km/h
  • VMAX 30.44km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 maja 2018 | dodano: 27.05.2018

Wreszcie była wolna chwila, by wsiąść na rower.
Pojechaliśmy z Retkini przez Górkę Pabianicką na Dobroń. Asfalty w większości jak lustro. Aż żal nie przesiąść się na szosę :-)


Kategoria Projekt: chillout!

Popioły - Starowa Góra - Wola Rakowa - Wiskitno

  • DST 55.01km
  • Czas 03:02
  • VAVG 18.14km/h
  • VMAX 30.14km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 maja 2018 | dodano: 13.05.2018

Kto by pomyślał, że na Popiołach jest tak górzyście i interwałowo, naprawdę można sobie fajnie popodjeżdżać przez las. To był zdecydowanie jeden z ciekawszych momentów trasy. Od Starowej Góry do Konstanyny nudy. Do Stefanowa nudy. Do Woli Rakowej znów nudy. Dlaczego? Bo droga prowadzi idealnie prosto, nic nie skręca, nic się nie zmienia. Mija się tylko kolejne domy, działki i samochody. Nawet ukształtowanie terenu się nie zmienia. Czasem minimalnie pod górkę albo z górki. I pod wiatr :-)

Bardzo przyjemnie przejeżdża się ulicą Nowe Górki koło Bieszczadzkiej. Szutry, łąka i spokój.



Kategoria Projekt: chillout!

Stara Gadka i Pabianice

  • DST 47.27km
  • Czas 02:31
  • VAVG 18.78km/h
  • VMAX 33.37km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 maja 2018 | dodano: 06.05.2018


Kategoria Projekt: chillout!

Śladami łódzkich parków

  • DST 31.79km
  • Czas 02:04
  • VAVG 15.38km/h
  • VMAX 29.55km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 maja 2018 | dodano: 06.05.2018

1. Park im. J. Poniatowskiego
2. Pasaż Abramowskiego
3. Park im. J. Kilińskiego
4. Park Źródliska
5. Park 3 Maja
6. Park im. Jana Matejki
7. Zieleniec przy Wojska Polskiego
8. Park Ocalałych
9. Park Helenów
10. Park Staromiejski
11. Park im. Józefa Piłsudskiego (Zdrowie)


Park 3 Maja
Park 3 Maja © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Zgniłe Błoto - Bełdów - Kazimierz

  • DST 57.43km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 19.25km/h
  • VMAX 31.97km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 maja 2018 | dodano: 02.05.2018

Wyjazd z Łodzi przez Stare Złotno okazał się mordęgą - tragiczny asfalt, spory ruch, wiatr prosto w twarz. Dopiero w okolicach Babiczek droga się wygładza i tnie się jak przecinak. Miłym zaskoczeniem okazała się droga na Bełdów i dalej przez Las Bełdowski. Jak na prowincji, a to tylko kilkanaście kilometrów od miasta. Cisza, spokój, żadnych samochodów. Tylko łąki, lasy i rozsiane na dużej przestrzeni gospodarstwa.

Bardzo przyjemna trasa.

Zgniłe Błoto
Zgniłe Błoto © Eresse

Osiedle stodół
Osiedle stodół © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Szlakiem Orlich Gniazd

  • DST 46.52km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 14.61km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 184( 92%)
  • HRavg 129( 65%)
  • Kalorie 1695kcal
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 kwietnia 2018 | dodano: 29.04.2018

Szlak Orlich Gniazd wziął swoją nazwę od usytuowania grodów i zamków, które były stawiane na wapiennych skałach i wzgórzach, zupełnie jak prawdziwe orle gniazda. Cały szlak ma około 160 km. My przejechaliśmy tylko jego fragment. 

Nastawieni na całodniową wyprawę - nie znając terenu i własnych możliwości po zimie, lepiej założyć więcej czasu, niż lecieć na złamanie karku - wstaliśmy o 7, by spokojnie dojechać, rozpakować rowery i ruszyć na szlak. Zaparkowaliśmy w samym centrum Olsztyna, tuż przy Rynku. Jeśli planujecie rozpocząć wycieczkę w Sokolich Górach, wyjedźcie z miasta w kierunku południowym. Tuż pod rezerwatem jest duży, zacieniony sosnami parking. Zdecydowanie przyjemniej rozkładać na nim rowery, niż na chodniku między przechodzącymi ludźmi.

Rowery skręcone, koła napompowane, sprzęt sprawdzony. Ruszamy. 

Nie zdążyłam przejechać dwóch kilometrów i już zaliczyłam pierwszą w tym sezonie, całkiem efektowną glebę z lotem na ziemię przy prędkości 10 km/h. Ale jak? No tak. Tuż na wjeździe do lasu w Sokolich Górach, kiedy nie byliśmy jeszcze pewni, którędy prowadzi nasz szlak, Jacek zatrzymał się, by sprawdzić mapę, a ja jechałam tuż za nim i w tym samym momencie odwróciłam się, żeby zobaczyć oznaczenie na drzewie. Z głową odwróconą do tyłu nadziałam się przednią oponą na jego oponę, a ponieważ się tego kompletnie nie spodziewałam, wystrzeliłam jak z procy i upadłam na ziemię :D

Trochę oszołomiona pozbierałam się czym prędzej. To było bardziej zabawne, niż bolesne.

Sokole Góry
Sokole Góry © Eresse

Łachy piachu
Łachy piachu © Eresse

Wiosna w rozkwicie
Wiosna w rozkwicie © Eresse

Dalej już bez przygód wjechaliśmy na niebieski szlak rowerowy i skierowaliśmy się na Biskupice. Las pachniał, zielony i taki świeży, pokrzywami, ściółką, malutkimi listkami jagód, buków i grabów. Na wyjeździe z lasu natrafiliśmy na podjazd przez łąkę. Trawiastą i trochę stromą, wystarczająco upierdliwą, by już na start nas przeciochrać. Dalej była wieś Zaborze, w której stanęliśmy przed dylematem - jechać na Zalew Porajski czy nie jechać. Ja nie byłam pewna swoich sił, więc nie chcąc wydłużać trasy, udaliśmy się prosto na Suliszowice. W Suliszowicach mieliśmy zobaczyć Strażnicę z XIV w., ale zboczyliśmy z głównej drogi na czerwony szlak rowerowy i tyle ją widzieliśmy. Po drodze, przedzierając się przez piachy, minęliśmy kilka skałek: "Kreślonka" i "Szyja" (według mapy) i zjechaliśmy do Ostrężnika, w którym znów trafiliśmy na sieć szlaków i dylemat dalszej podróży.

Skałki
Skałki © Eresse
Razem jest wspaniale!
Razem jest wspaniale! © Eresse
Wyjazd na upragniony asfalt
Wyjazd na upragniony asfalt © Eresse

Okolice Ostrężnika
Okolice Ostrężnika © Eresse
Szlak na Złoty Potok
Szlak na Złoty Potok © Eresse

Zgodnie z planem pojechaliśmy na Złoty Potok, tym razem asfaltem, po niemiłych doświadczeniach z zakopywaniem się w łachach piachu w lesie. Okazało się, że niepotrzebnie, bo wzdłuż drogi numer 793 biegnie czerwony szlak pieszy i rowerowy, przypomina nieco utwardzony singiel i trochę żałuję, że go nie wybraliśmy. Po drodze do Złotego Potoku minęliśmy uroczy staw ze wzgórzem w tle i stary młyn. Dalej był staw Ameryka, nad którym zrobiliśmy krótką przerwę obiadową. Zbliżała się 13:00.

Staw Ameryka
Staw Ameryka © Eresse

W Złotym Potoku mogliśmy zobaczyć Pałac Raczyńskich i Dworek Zygmunta Krasińskiego. Dworek w Złotym Potoku najprawdopodobniej został zbudowany w 1829 r. i został zakupiony przez ojca Zygmunta Krasińskiego, generała Wincentego. Po śmierci poety majątek odziedziczyła córka, Maria, żona hrabiego Edwarda Aleksandra Raczyńskiego i tak majtek przeszedł w ręce rodziny Raczyńskich, która na początku XX w. przebudowała pałac, nadając mu dzisiejszy kształt.

Dwór Raczyńskich
Dwór Raczyńskich © Eresse

Tyle historii. Wracamy na szlak. Ze Złotego Potoku pojechaliśmy dalej czerwonym szlakiem do Zrębic. Tu kolejna mordercza porcja piachu na drogach. Byłam już tak umęczona, że myślałam tylko o powrocie do domu. Dalej na północ był już tylko Turów, gdzie zawinęliśmy z powrotem w kierunku Olsztyna i wjechaliśmy do miasta od strony cmentarza. Piękne asfalty z widokiem na łąki, skały wapienne i zamek.

Z wycieczki pozostał nam niedosyt. Zawsze jest tak, że można by zobaczyć więcej i pojechać dalej. Ale chyba nie miałabym siły :-)



Kategoria Projekt: chillout!

Odkurzyć rower

  • DST 24.20km
  • Czas 01:20
  • VAVG 18.15km/h
  • VMAX 36.94km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 kwietnia 2018 | dodano: 10.04.2018

Wyszłam z wprawy. W pisaniu i jeździe na rowerze. Pierwszy raz w tym roku dosiadłam własnego siodełka (te krótkie podrygi na rowerze miejskim się nie liczą). Nogi same niosły, wiatr nie przeszkadzał (chyba w ogóle nie wiało), słońce pięknie grzało, pola pachniały mokrą ziemią. Cud, miód. Coś wspaniałego.

Z Retkini pojechaliśmy w stronę Gorzewa i Górki Pabianickiej, zakręciliśmy kółko i tą samą drogą wróciliśmy do domu. Bajka. 


Kategoria Projekt: chillout!

Leżing i smażing nad torfowiskiem

  • DST 20.50km
  • Teren 10.00km
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 lipca 2017 | dodano: 07.08.2017

Cudownie tak poleżeć na plaży, nie patrzeć na zegarek, a kiedy przyjdzie ochota, zanurzyć się w ciemnej toni, która do Starej Kuźnicy napływa z Młynkowskiej. Nieopodal małej zapory piętrzącej wody zachował się drewniany budynek kuźni. Koło wodne może w każdej chwili uruchomić XIX-wieczne mechanizmy młota i miechów skrzynkowych. Gdyby kiedyś zabrakło w Polsce prądu elektrycznego, w Starej Kuźnicy na powrót może ruszyć ręczna produkcja kos, łopat czy lemieszy do pługów.

Bagna wyschły
Bagna wyschły © Eresse

Wspaniałe sosnowe lasy
Wspaniałe sosnowe lasy © Eresse

Sucho wszędzie
Sucho wszędzie © Eresse

W pustyni i w puszczy
W pustyni i w puszczy © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Pojechaliśmy do piekła trochę pogrzeszyć

  • DST 38.50km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 14.90km/h
  • VMAX 29.27km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 lipca 2017 | dodano: 07.08.2017

Pojechaliśmy do piekła trochę pogrzeszyć i z rozpędu nakręciliśmy 40 km :-)

Coraz łatwiej mi oswoić się z trzydniowymi wyjazdami do rodzinnego domu Jacka. Wciąż smutno mi odjeżdżać od własnego, ale te wycieczki sprawiają, że odrywam się na chwilę od codzienności.

A jeszcze gdy pojawia się możliwość zabrania roweru, Monika jest w niebie :-)

Dziś Jacek pokazał mi swoje trasy z młodości. Pojechaliśmy z Końskich śladem greenvelo na Sielpię i dalej na Piekło. W Sielpi masy jak na sopockiej promenadzie. Miałam ochotę jak najszybciej się stamtąd ewakuować. W okolicach Piekła zjechaliśmy nad rzekę "Czarną", ale tam też nie zaznaliśmy spokoju, bo zaraz przepędzili nas kierowcy terenówek, szalejący po hałdach piachu.

Jacek poprowadził mnie dalej przez las piękną cichą drogą. Jechaliśmy jak po sznurku. Jacek był w swoim żywiole.

Pogrzeszone
Pogrzeszone © Eresse

Słońce już nisko
Słońce już nisko © Eresse
Nad Czarną
Nad Czarną © Eresse

Woda zagina czasoprzestrzeń
Woda zagina czasoprzestrzeń © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!