Przewietrzyć szprychy
-
DST
69.19km
-
Teren
35.00km
-
Czas
04:17
-
VAVG
16.15km/h
-
VMAX
38.05km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
HRmax
190( 95%)
-
HRavg
123( 62%)
-
Kalorie 2083kcal
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsze koty za płoty, czyli czas ruszyć się z domu i rozgrzać trochę nogi po zimie.
W kameralnym, wycieczkowym składzie wybraliśmy się na przejażdżkę. Początkowo zakładaliśmy dystans 100 km, ale kiedy dotarliśmy do Łagiewnik, stwierdziłam z Magdą, że właściwie możemy już wracać :D Po krótkich negocjacjach wszyscy zdecydowaliśmy się na skrócenie trasy do 60 km.
Na podjeździe przed Malinką (skręca się przy stawie, później w wąską ścieżynkę między płotami i ciśnie kilkanaście metrów po trawie) zawzięłam się i sapiąc, podjechałam. Marcin ma rację, formy w sklepie nie kupię :D
Ostatecznym celem okazał się Rosanów. Na jakimś postoju (a było ich całkiem sporo) zjedliśmy batony, lody i kiełbasę (na co kto miał ochotę). Ponarzekaliśmy na sytuację w kraju i na Ukrainie. Próbowaliśmy się nawet wprosić do Marcina na pierogi :D
Pogoda była wspaniała. Południowy wiatr popychał nas na odsłoniętych fragmentach trasy, słoneczko przygrzewało, grunt nie był ani zbyt piaszczysty, ani zbyt błotnisty. Tylko w okolicach Grotnik rzeczka zmusiła nas do zamoczenia rowerów :)
W Zgierzu Łukasz podsunął pomysł odwiedzenia opuszczonej wieży ciśnień na terenie nieczynnych już zakładów przemysłowych Boruta. Na początku byłam podekscytowana - szczególnie, że nikt nie pilnuje, a drzwi stoją otworem. Ale kiedy już wewnątrz zobaczyłam ubytki w schodach i balustradzie, zwątpiłam, czy sufit też nie spadnie nam na głowę. Udało nam się wtargać rowery na pierwsze piętro, a sami dotarliśmy do 3. Tam też, na półpiętrze nieco wyżej kończyły się schody, a zaczynało odsłonięte ożebrowanie stropu. Nie miałam odwagi, by po belkach przejść na drugą stronę, o nie. Na trzęsących się nogach wróciłam na dół.
To miejsce ma nieco postapokaliptyczny klimat jak po wybuchu bomby nuklearnej - wybite szyby, próchniejące deski, odłamki szkła i łuszcząca się farba na podłodze. Stare luksfery, przez które prześwieca słońce, rozbity pisuar w zdewastowanej toalecie, pęknięty stopień schodów. I niezliczone ptasie kupy :)
Wieżę warto zobaczyć i potraktować jako urozmaicenie wycieczki.
Późnym popołudniem wróciliśmy do domu - szczęśliwi, że to dopiero sobota.
Na zdjęcia zapraszam do Łukasza
Drewno © Eresse
Dukt pod Grotnikami © Eresse
Pixon © Eresse
Co tam, że mokro © Eresse
Kategoria Projekt: chillout!