Skalnate Pleso
-
DST
17.05km
-
Teren
15.00km
-
Temperatura
4.0°C
-
HRmax
168( 84%)
-
HRavg
145( 73%)
-
Kalorie 670kcal
-
Aktywność Wędrówka
To miał być pierwszy poważny wypad w góry. Wieczorem szybko spać, bo wczesnym rankiem pobudka o 5:30. Kiedy dzwoni budzik, nikomu nie chce się wstać - ale to przecież góry, wyśpimy się w domu!
Stajemy przy oknie, patrzymy na góry... a gór ni ma. Przyszedł deszczowy front, mży, jest szaro od chmur. Wspinaczką na dwuipółtysięcznik w taką aurę udowodnilibyśmy tylko głupotę. Podejmujemy więc decyzję, że wracamy do łóżek, a pogodę sprawdzimy za godzinę. O 6:30 nic się nie zmienia, zatem śpimy do 9.
Spokojnie jemy śniadanie, kręcimy się po domku jak smrody po gaciach i postanawiamy pojechać na rozeznanie do Popradu. Robimy sobie trekking między regałami w Tesco a kasami. Kiedy o 13 się przejaśnia, biegiem wracamy do pokojów, by przebrać rzeczy i czym prędzej wyskoczyć na szlak.
Kiedy wysiadamy z elektriczki w Tatrzańskiej Łomnicy - nad górami wiszą już chmury i zaczyna siąpić deszcz. Już nieprzerwanie do 18:00. Ale gdzieżby nam to miało przeszkadzać! Idziemy zielonym szlakiem. I mamy game over.
Jeśli będziecie kiedyś w pobliżu, niech was noga przed nim broni. Zielony szlak biegnie z Tatrzańskiej Łomnicy pod Skalnatą Chatę na początku całkiem niegroźnie i niepozornie. Idziemy przez las - ni to stromo, ni kamieniście. Później wbija na asfalcik, piękny, miły, urokliwy, z widokiem na miasteczko (o ile nie pada wtedy deszcz i chmury nie przewalają się po stoku), a później nagle znika i zostawia was na trasie narciarskiej, pokrytej kamieniami i siatką. Idzie się ujechać. I tak aż pod Skalnatą Chatę.
Na górze - zimno. Termometr pokazuje 4 stopnie. Niską temperaturę czuć dopiero na postoju. Ręce grabieją jak w zimie. Czy warto? Nie wiem. Potwierdzę, jak następnym razem trafię na ładną pogodę :)
Wracać postanawiamy dłuższą drogą - czerwonym szlakiem. I to jest strzał w dziesiątkę, nagroda dla strudzonych wędrowców. Droga wiedzie przez kosodrzewiny, a później piękny mieszany las. Przy okazli odwiedzamy Schronisko Zamkowskiego - osobliwość dla turystów z Polski, bowiem budynek otacza płot pod napięciem. Sprawny (sic!).
Ponieważ na wieczór zaczyna się przejaśniać, chmury podnoszą się, a góry osnuwa mistyczna mgiełka, przez którą przeświecają promienie zachodzącego słońca. Czujemy majestat i magię gór. Nie chce się schodzić ze szlaku.
Oj, zachodzi słońce już za chmury,
Cichym wiatrem wierzba się ugięła,
Już nie widać jak się śmieje,
Po prostu nastaje noc,
W nocy słychać tylko jak z oddali,
Jak z oddali płaczą oczy.
Hory moi
Taternik © Eresse
Gdzieś tam powinny być góry © Eresse
Tak jest, jak jest! © Eresse
Skalnata chata (Schronisko Łomnickie) © Eresse
Nie jest zimno, nic a nic © Eresse
Svištia krajinka (cokolwiek) © Eresse
Pan Miś © Eresse
Ą Ę Fotografę © Eresse
Melodia mgieł nocnych © Eresse
Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie © Eresse
Lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie © Eresse
Limb szumy powiewne, i w smrekowym szept borze, © Eresse
Wiatr na nich na chwilę uciszony odpocznie © Eresse
Oto gwiazdę, co spada, lećmy chwycić w ramiona © Eresse
Mgły © Eresse
To my :) © Eresse
Kategoria Tatry