Święta Katarzyna, Bodzentyn i Łysica
-
DST
27.12km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:52
-
VAVG
14.53km/h
-
HRmax
208(105%)
-
HRavg
127( 64%)
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tego dnia poznawałam okolice Świętokrzyskiego Parku Narodowego, słynącego z gołoborzy, pieców hutniczych, zespołów klasztornych i zwanego Królem Puszczy Świętokrzyskiej "Bartka".
Ruiny pieca hutniczego w Samsonowie © Eresse
W takim piecu to można by napalić © Eresse
Za kratkami © Eresse
Oko Saurona © Eresse
Bartek © Eresse
Startowaliśmy z centrum Świętej Katarzyny. To bardzo poważne słowo, jak na mieścinę, w której w czwartkowe popołudnie na głównej ulicy mija się dwie osoby i jeden sklep.
Wydzielonym dla rowerzystów pasem zjechaliśmy do Bodzentyna, skąd pojechaliśmy urokliwymi, wiejskimi drogami na Psary. Wspięliśmy się na przełęcz, skąd z asfaltu wjechaliśmy wreszcie w las. Tego mi było trzeba! Wyborny, niewymagający zjazd szutrową drogą pożarową z niewielkimi dziurami i kamieniami co jakiś czas. Wystarczyło zachować odrobinę uwagi, by bezpiecznie pokonać piękną leśną trasę - ciągle w dół - z na tyle dużą prędkością, poczuć na policzkach wiatr, usłyszeć w uszach szum i odczuć drgania w nadgarstkach.
Było ciepło, słonecznie, las pachniał żywicą i rozgrzaną ściółką. A gdy zjechaliśmy do wsi, przed nami rozpościerała się cicha, asfaltowa szosa z widokiem na góry.
Na azymut © Eresse
Cicha droga © Eresse
Cudnie jest! © Eresse
Mój przepis na szczęście! © Eresse
Muszę wymienić baterię w pulsometrze. Albo założyć rozrusznik. Znów pokazał mi dziwne tętno max :-)
Gdzieś tam powinno zachodzić słońce © Eresse
A ponieważ wieczorem było nam jeszcze mało, poszliśmy na spacer na Łysicę, by obejrzeć zachód słońca i słynne gołoborze.
Świetokrzyskie gołoborze © Eresse
Złota godzina © Eresse
Kategoria Góry Świętokrzyskie