Ło Panie, daleko po tych górach
-
DST
55.63km
-
Teren
15.00km
-
Czas
04:41
-
VAVG
11.88km/h
-
VMAX
54.00km/h
-
Kalorie 1728kcal
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czarne cienie jodeł kołyszą się rytmicznym tanem na wiosennej murawie bezmiarem kwiatów zasłanej.
– Stefan Żeromski, Puszcza Jodłowa.
Cel na dziś - objechać Świętokrzyski Park Narodowy, zaliczyć wjazd na Święty Krzyż i podjeść truskawek prosto z krzaka.
Łąki Miłości © Eresse
Drobne przeszkody © Eresse
Na szlak wjechaliśmy w Puszczy Jodłowej, porastającej stoki Łysicy. To miejsce, nazwane przez Stefana Żeromskiego, stanowi doskonały przykład niezależności przyrody od poczynań człowieka. Tu natura sama o siebie dba, nikt nie poprawia szlaku, nie usuwa powalonych na ścieżkę drzew. Utrudniało to nieco zjazd, ponieważ miejscami rower trzeba było przenosić ponad konarami. Mimo to szlak godny jest uwagi ze względu na przyjemność z jazdy.
Droga jest wąska, ale mało uczęszczana, jedziesz więc pod baldachimem drzew, słońce prześwieca przez liście i pada na ścieżkę jak przez sitko, zjazd pozwala nabrać prędkości, ale nie pozwoli się zabić. Jadąc od Świętej Katarzyny masz przeważnie z górki, musisz tylko wspiąć się na jedno wzniesienie, z którego znów dalej jest fajny zjazd do Bodzentyna.
Puszcza Jodłowa © Eresse
Jedzie się! © Eresse
Jechało się © Eresse
Dalej warto pojechać na Dębno, Hucisko i tak asfaltem u podnóża gór aż do Nowej Słupi. W Nowej Słupi można wybrać jeden z dwóch szlaków prowadzących do Sanktuarium Świętego Krzyża. Szlak niebieski, płatny, jest krótszy, ale bardziej wymagający, poprzecinany kłodami, które mają zapobiegać osuwaniu się ziemi.
Szlak na Święty Krzyż © Eresse
Warto wybrać szlak pieszy czerwony - bezpłatny i całkowicie przejezdny.
Łysa Góra
Na tej górze według ludowych wierzeń w nocy dookoła ognia zbierały się i siadały wiedźmy i warzyły czary szkodzące ludziom i dobytkowi. Gdy kogut w północ zapiał, siadały na miotły i na nich jakby na skrzydlatych rumakach sfruwały z góry. Dziś znajduje się tam ścisły rezerwat przyrody, obejmujący las jodłowo-bukowy, pozostałości wału miejsca kultu pogańskich Słowian, klasztor Misjonarzy Oblatów oraz muzeum parku narodowego.
U podnóża góry, w Nowej Słupi w niewielkiej odległości od bramy wejściowej znajduje się kamienna figura pielgrzyma. Według legend i opowiadań ludowych pielgrzym ze względu na swoją pychę został zamieniony w kamień i co rok o ziarenko piasku posuwa się w stronę klasztoru. Legenda głosi, że gdy pielgrzym dotrze do bram klasztoru nastąpi koniec świata.
Święty Krzyż © Eresse
Święty Krzyż © Eresse
Wieża transmisyjna na Świętym Krzyżu © Eresse
Z Nowej Słupi pojechaliśmy dalej przez Hutę i Bieliny. Za plecami powarkiwała nam burza, nadchodził koniec świata. Nie zdążyliśmy się schować, gdy przyszła nawałnica. Drzewa kładły się do ziemi, z nieba spadła ściana wody. Wskoczyliśmy w pobliskie krzaki obok pola i przykucnęliśmy, otuleni kurtkami. W twarz siekł grad, a woda lała się za kołnierz i do butów.
To chyba kara za kradzione truskawki, które kilka minut wcześniej jedliśmy prosto z krzaczków.
Nawałnica © Eresse
Nawałnica trwała najwyżej 10 minut. Ale wystarczyła, by zalało pola i rozmiękły drogi. Poczłapaliśmy dalej, mokrzy i ubłoceni, ale wciąż w doskonałych humorach.
Po burzy © Eresse
Podjazd, jeden z wielu tego dnia © Eresse
Ostatnim, niespodziewanym dla mnie, punktem wycieczki był podjazd na przełęcz. Wiedziałam, że jesteśmy już blisko i że do Świetej Katarzyny zjeżdżamy. Ale nie wzięłam kompletnie pod uwagę tego, że będę musiała się jeszcze gdzieś wspiąć. Tuż przed Krajnem rozpoczęliśmy asfaltowy podjazd. Niekończącą się drogę krzyżową. Masakrę piłą mechaniczną. Dla mnie to była walka. Podjazd z Krajna Parcele na Przełęcz Krajeńską liczy 2,6 km o nachyleniu 4.6% - max. 9%. Naprawdę nie miałam siły. Ale kiedy wjechałam na przełęcz... oniemiałam z wrażenia.
To był cudowny prezent na zakończenie dnia.
Przełęcz Krajeńska © Eresse
Kategoria Góry Świętokrzyskie