Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2017

Dystans całkowity:162.85 km (w terenie 40.00 km; 24.56%)
Czas w ruchu:10:50
Średnia prędkość:15.03 km/h
Maksymalna prędkość:54.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:208 (105 %)
Maks. tętno średnie:127 (64 %)
Suma kalorii:1728 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:54.28 km i 3h 36m
Więcej statystyk

Ło Panie, daleko po tych górach

  • DST 55.63km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:41
  • VAVG 11.88km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Kalorie 1728kcal
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 czerwca 2017 | dodano: 02.07.2017

Czarne cienie jodeł kołyszą się rytmicznym tanem na wiosennej murawie bezmiarem kwiatów zasłanej.
– Stefan Żeromski, Puszcza Jodłowa.


Cel na dziś - objechać Świętokrzyski Park Narodowy, zaliczyć wjazd na Święty Krzyż i podjeść truskawek prosto z krzaka.

Łąki Miłości
Łąki Miłości © Eresse

Drobne przeszkody
Drobne przeszkody © Eresse

Na szlak wjechaliśmy w Puszczy Jodłowej, porastającej stoki Łysicy. To miejsce, nazwane przez Stefana Żeromskiego, stanowi doskonały przykład niezależności przyrody od poczynań człowieka. Tu natura sama o siebie dba, nikt nie poprawia szlaku, nie usuwa powalonych na ścieżkę drzew. Utrudniało to nieco zjazd, ponieważ miejscami rower trzeba było przenosić ponad konarami. Mimo to szlak godny jest uwagi ze względu na przyjemność z jazdy.

Droga jest wąska, ale mało uczęszczana, jedziesz więc pod baldachimem drzew, słońce prześwieca przez liście i pada na ścieżkę jak przez sitko, zjazd pozwala nabrać prędkości, ale nie pozwoli się zabić. Jadąc od Świętej Katarzyny masz przeważnie z górki, musisz tylko wspiąć się na jedno wzniesienie, z którego znów dalej jest fajny zjazd do Bodzentyna.

Puszcza Jodłowa
Puszcza Jodłowa © Eresse

Jedzie się!
Jedzie się! © Eresse

Jechało się
Jechało się © Eresse

Dalej warto pojechać na Dębno, Hucisko i tak asfaltem u podnóża gór aż do Nowej Słupi. W Nowej Słupi można wybrać jeden z dwóch szlaków prowadzących do Sanktuarium Świętego Krzyża. Szlak niebieski, płatny, jest krótszy, ale bardziej wymagający, poprzecinany kłodami, które mają zapobiegać osuwaniu się ziemi.

Szlak na Święty Krzyż
Szlak na Święty Krzyż © Eresse

Warto wybrać szlak pieszy czerwony - bezpłatny i całkowicie przejezdny.

Łysa Góra
Na tej górze według ludowych wierzeń w nocy dookoła ognia zbierały się i siadały wiedźmy i warzyły czary szkodzące ludziom i dobytkowi. Gdy kogut w północ zapiał, siadały na miotły i na nich jakby na skrzydlatych rumakach sfruwały z góry. Dziś znajduje się tam ścisły rezerwat przyrody, obejmujący las jodłowo-bukowy, pozostałości wału miejsca kultu pogańskich Słowian, klasztor Misjonarzy Oblatów oraz muzeum parku narodowego.

U podnóża góry, w Nowej Słupi w niewielkiej odległości od bramy wejściowej znajduje się kamienna figura pielgrzyma. Według legend i opowiadań ludowych pielgrzym ze względu na swoją pychę został zamieniony w kamień i co rok o ziarenko piasku posuwa się w stronę klasztoru. Legenda głosi, że gdy pielgrzym dotrze do bram klasztoru nastąpi koniec świata.
Święty Krzyż
Święty Krzyż © Eresse

Święty Krzyż
Święty Krzyż © Eresse

Wieża transmisyjna na Świętym Krzyżu
Wieża transmisyjna na Świętym Krzyżu © Eresse

Z Nowej Słupi pojechaliśmy dalej przez Hutę i Bieliny. Za plecami powarkiwała nam burza, nadchodził koniec świata. Nie zdążyliśmy się schować, gdy przyszła nawałnica. Drzewa kładły się do ziemi, z nieba spadła ściana wody. Wskoczyliśmy w pobliskie krzaki obok pola i przykucnęliśmy, otuleni kurtkami. W twarz siekł grad, a woda lała się za kołnierz i do butów.

To chyba kara za kradzione truskawki, które kilka minut wcześniej jedliśmy prosto z krzaczków. 
Nawałnica
Nawałnica © Eresse

Nawałnica trwała najwyżej 10 minut. Ale wystarczyła, by zalało pola i rozmiękły drogi. Poczłapaliśmy dalej, mokrzy i ubłoceni, ale wciąż w doskonałych humorach. 

Po burzy
Po burzy © Eresse

Podjazd, jeden z wielu tego dnia
Podjazd, jeden z wielu tego dnia © Eresse
Ostatnim, niespodziewanym dla mnie, punktem wycieczki był podjazd na przełęcz. Wiedziałam, że jesteśmy już blisko i że do Świetej Katarzyny zjeżdżamy. Ale nie wzięłam kompletnie pod uwagę tego, że będę musiała się jeszcze gdzieś wspiąć. Tuż przed Krajnem rozpoczęliśmy asfaltowy podjazd. Niekończącą się drogę krzyżową. Masakrę piłą mechaniczną. Dla mnie to była walka. Podjazd z Krajna Parcele na Przełęcz Krajeńską liczy 2,6 km o nachyleniu 4.6% - max. 9%. Naprawdę nie miałam siły. Ale kiedy wjechałam na przełęcz... oniemiałam z wrażenia.

To był cudowny prezent na zakończenie dnia.
Przełęcz Krajeńska
Przełęcz Krajeńska © Eresse


Kategoria Góry Świętokrzyskie

Święta Katarzyna, Bodzentyn i Łysica

  • DST 27.12km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 14.53km/h
  • HRmax 208(105%)
  • HRavg 127( 64%)
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 czerwca 2017 | dodano: 02.07.2017

Tego dnia poznawałam okolice Świętokrzyskiego Parku Narodowego, słynącego z gołoborzy, pieców hutniczych, zespołów klasztornych i zwanego Królem Puszczy Świętokrzyskiej "Bartka".

Ruiny pieca hutniczego w Samsonowie
Ruiny pieca hutniczego w Samsonowie © Eresse
W takim piecu to można by napalić
W takim piecu to można by napalić © Eresse

Za kratkami
Za kratkami © Eresse

Oko Saurona
Oko Saurona © Eresse

Bartek
Bartek © Eresse

Startowaliśmy z centrum Świętej Katarzyny. To bardzo poważne słowo, jak na mieścinę, w której w czwartkowe popołudnie na głównej ulicy mija się dwie osoby i jeden sklep.

Wydzielonym dla rowerzystów pasem zjechaliśmy do Bodzentyna, skąd pojechaliśmy urokliwymi, wiejskimi drogami na Psary. Wspięliśmy się na przełęcz, skąd z asfaltu wjechaliśmy wreszcie w las. Tego mi było trzeba! Wyborny, niewymagający zjazd szutrową drogą pożarową z niewielkimi dziurami i kamieniami co jakiś czas. Wystarczyło zachować odrobinę uwagi, by bezpiecznie pokonać piękną leśną trasę - ciągle w dół - z na tyle dużą prędkością, poczuć na policzkach wiatr, usłyszeć w uszach szum i odczuć drgania w nadgarstkach. 

Było ciepło, słonecznie, las pachniał żywicą i rozgrzaną ściółką. A gdy zjechaliśmy do wsi, przed nami rozpościerała się cicha, asfaltowa szosa z widokiem na góry.
Na azymut
Na azymut © Eresse

Cicha droga
Cicha droga © Eresse

Cudnie jest!
Cudnie jest! © Eresse

Mój przepis na szczęście!
Mój przepis na szczęście! © Eresse

Muszę wymienić baterię w pulsometrze. Albo założyć rozrusznik. Znów pokazał mi dziwne tętno max :-)

Gdzieś tam powinno zachodzić słońce
Gdzieś tam powinno zachodzić słońce © Eresse

A ponieważ wieczorem było nam jeszcze mało, poszliśmy na spacer na Łysicę, by obejrzeć zachód słońca i słynne gołoborze.

Świetokrzyskie gołoborze
Świetokrzyskie gołoborze © Eresse

Złota godzina
Złota godzina © Eresse




Kategoria Góry Świętokrzyskie

Nad Wartą

  • DST 80.10km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 18.70km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 czerwca 2017 | dodano: 14.06.2017

Ziemia Sieradzka jest położona w samym sercu Polski. Ponoć słynie ze wspaniałych gęsi. A niewątpliwie z pięknego, dzikiego Parku Krajobrazowego Międzyrzecza Warty i Widawki. Postanowiliśmy w tę piękną ciepłą niedzielę odwiedzić to serce i nacieszyć oczy.

Do Sieradza - już tradycyjnie - dowiozła nas Łódzka Kolej Aglomeracyjna. Naszym przystankiem była Męcka Wola, skąd wyruszyliśmy na południe w stronę Strońska. W Beleniu warto porzucić asfalt na rzecz szlaku rowerowego i "nordic walking", który zaprowadzi Was ku polom i wspaniałym łąkom. W wysokiej trawie zauważycie też kilka dawnych bunkrów i będziecie mieli okazję wspiąć się na punkt widokowy na dolinę Warty. Warto pojechać wałem, z którego rozpościera się widok na bujnie zarośniętą, rwącą rzekę i wysokie szuwary.

Zjazd był fajny, ale to nie ta droga
Zjazd był fajny, ale to nie ta droga © Eresse

Wspaniała trasa!
Wspaniała trasa! © Eresse

Łubin polny
Łubin polny © Eresse

Bunkry przy drodze
Bunkry przy drodze © Eresse

Więcej bunkrów
Więcej bunkrów © Eresse

I jeszcze jeden bunkier
I jeszcze jeden bunkier © Eresse

Nad Wartą
Nad Wartą © Eresse
Jacek
Jacek © Eresse

Podhalański przystanek autobusowy w centrum Polski
Podhalański przystanek autobusowy w centrum Polski © Eresse

W Strumianach przeprawiliśmy się na drugą stronę rzeki. Po małym lunchu pod sklepem spakowaliśmy zapasy. Objaśniam i pokazuję:
Jeśli butelka nie mieści się w sakwie, zrób bukłak
Jeśli butelka nie mieści się w sakwie, zrób bukłak © Eresse

Z Burzenina pojechaliśmy dalej na południe w stronę Siemiechowa, obejrzeć rezerwat florystyczny "Winnica" o powierzchni 1,54 ha. 

Panorama
Panorama © Eresse
Okolice Siemiechowa
Okolice Siemiechowa © Eresse

Góra Charlawa
Góra Charlawa © Eresse

Cieszę się, że mogę napawać się przyjemnością z jazdy bez konieczności ciągłego sprawdzania mapy i zamartwiania się, czy dobrze jadę, a o wszystko dba mój osobisty pilot :-)
Kapitan wycieczki
Kapitan wycieczki © Eresse

I tu też
I tu też © Eresse

Po kilku jednodniowych wycieczkach przekroczyliśmy w końcu ten magiczny punkt 50 km i dokręciliśmy do osiemdziesiątki. Przed nami całe wakacje, mam nadzieję, że utrzymamy dobrą passę i odwiedzimy razemjeszcze wiele miejsc.


Kategoria Projekt: chillout!