Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

Wpisy archiwalne w kategorii

AMP Jelenia Góra 2014

Dystans całkowity:4.90 km (w terenie 4.90 km; 100.00%)
Czas w ruchu:00:37
Średnia prędkość:7.95 km/h
Maksymalna prędkość:27.50 km/h
Maks. tętno maksymalne:188 (94 %)
Maks. tętno średnie:172 (86 %)
Suma kalorii:413 kcal
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:4.90 km i 0h 37m
Więcej statystyk

Wstyd i hańba mi

  • DST 4.90km
  • Teren 4.90km
  • Czas 00:37
  • VAVG 7.95km/h
  • VMAX 27.50km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 188( 94%)
  • HRavg 172( 86%)
  • Kalorie 413kcal
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 maja 2014 | dodano: 19.05.2014

W zeszłym roku nie zdecydowałam się na udział w AMP-ach ze względu na lokalizację. Usłyszałam hasło: "Jelenia Góra", "śmierć" i "masakra". Pomyślałam: - Przeczekam. Nie jestem samobójcą. Nie umiem jeździć po takich trasach.

Później okazało się, że rok 2014 również należy do jeleniogórskich gospodarzy. Organizatorzy nieznacznie zmodyfikowali trasę. Choć mieli zrezygnować z najtrudniejszych momentów, zostawili wszystkie i wydłużyli dystans. Trasa Kamikaze. Tegorocznej imprezie smaczku dodawał fakt, że przygotowana trasa wyścigu w dużej mierze pokrywała się z widowiskową pętlą Mai Włoszczowskiej,
która co roku przeprowadza wokół pałacu Paulinum swój wyścig MTB. Zdaje się, że trasa Akademickich Mistrzostw Polski jest jednocześnie trasą Pucharu Świata 2014 roku.

Mimo tak wysoko postawionej poprzeczki postanowiłam zewrzeć szyki i w tym roku zgłosiłam się na reprezentantkę UŁ. Szczęśliwie zebrała nam się ekipa i mogliśmy wyruszyć na zawody w czteroosobowym składzie.

Od dwóch tygodni śledziłam prognozy pogody i cały czas miałam nadzieję, że utrzyma się dobra aura. Jeszcze na trzy dni przed wyjazdem zapowiadali słońce i 17 stopni ciepła. Ale Jelenia Góra to Jelenia Góra - tam chyba ciągle pada. W dniu wyjazdu lunął deszcz i nie przestał padać aż do późnego wieczora w sobotę. Spod domu odebrał mnie Mateusz - chwała mu, że nie musiałam się tułać z rowerem i plecakiem po mieście! Bagaże i rower pakował w locie. W strugach wody pomknęliśmy osławionym Majonezem [Matizem przyp. własny] w góry.

Na miejsce przyjechaliśmy przed 18:00. Siąpił deszcz. Było zimno. Politechnika Łódzka dotarła tu już koło południa, więc kiedy my meldowaliśmy się w recepcji hotelu, oni byli dawno po objeździe trasy, ciepłym prysznicu i kolacji. Mieliśmy na wieczór wjechać do Parku Paulinum, by zapoznać się z terenami, ale deszcz nie przestawał padać i szkoda było ciuchów. Uznaliśmy, że obadamy trasę w sobotę tuż przed wyścigiem. Na wieczornej integracji oczywiście zdążyłam się też nasłuchać legend, jakimi obrosła pętla w jeleniogórskim Paulinum :)

Zawody jak co roku przeprowadzono dwuetapowo. W sobotnie przedpołudnie jako pierwsze do rywalizacji stanęły kobiety. Co minutę na trasę wjeżdżały zawodniczki, które miały do pokonania jedno okrążenie. Mężczyźni startowali w trzydziestosekundowych odstępach. Wyniki wyścigu indywidualnego na czas decydowały o ustawieniu kolarzy na starcie w wyścigu głównym - w tym roku kwalifikowano tylko 70% najlepszych zawodników.

W sobotę temperatura jeszcze spadła. Pixon zabrał mnie na objazd trasy 45 minut przed rozpoczęciem czasówki. Szybko pokazał kilka trików, udzielił rad, jak utrzymać równowagę. Udało mi się zjechać dwa strome zjazdy po kamieniach. Resztę pokonałam w biegu przełajowym. W połowie trasy nie chciało mi się nawet płakać. Byłam zziębnięta, zniechęcona, ubłocona i obolała. Nie utrzymałam jednego zjazdu i obiłam lewy bok i piszczel. Znów jestem weteranem wojennym z bliznami.

Kiedy zajechaliśmy na start, zostało mi jeszcze 40 minut do rozpoczęcia mojego wyścigu na czas. Nie miałam się gdzie schować, więc jak kretynka stałam w bawełnianej bluzie na deszczu. Kiedy stanęłam na linii startu, nie mogłam opanować szczękania zębów. Było 10 stopni. Nie zależało mi. Miałam wywalone. Trasa płynęła błotem, nie potrafiłam po niej jeździć, psychicznie nastawiłam się na przegraną. To najgorsze możliwe podejście, ale tak właśnie się czułam. Dlatego gdy wyczytali moje nazwisko i kazali ruszać, nie zerwałam się do sprintu, tylko pojechałam własnym tempem. Nie pomogły nawet pełne poświęcenia i pasji dopingi Pixona. Gdybyście tylko mogli go usłyszeć. Biegł obok mnie przez 1/4 trasy, co jakiś czas słyszałam, jak drze się z dołu albo zza krzaków i zachęca mnie do szybszej jazdy :)

Obok kamienia, który potrafiłam zjechać, nie stał nikt. Żadnej widowni, żadnego fotografa. Cykali mi zdjęcia tam, gdzie pchałam rower pod górkę, zbiegałam albo jechałam spacerowym tempem. Nadal czuję niedosyt, że byłam tam tak marnie przygotowana.

Kiedy wjechałam na metę, nie czułam się nawet szczególnie wyczerpana. Nie pojechałam na 100%, nie odcięło mnie. Czułam się jak po intensywnym treningu. Nie jak po przejechaniu trasy Akademickich Mistrzostw Polski. Dupa jestem i tyle. Przez całą drogę zamiast skupić się na ściganiu, myślałam tylko o tym, jaka gorąca woda czeka na mnie pod prysznicem w hotelu.

Zgodnie z przewidywaniami nie zakwalifikowałam się do wyścigu głównego. Byłam 56 na 62 zawodniczki, które ukończyły czasówkę. Kilkoro dziewcząt zdyskwalifikowano - nie dotarły do mety? zrezygnowały? Kiedy poznałam wyniki, czułam ulgę, że nie muszę już wracać na tę trasę, ale też niespełnienie i zażenowanie, że zawiodłam oczekiwania. Szkoda, że to już ostatni raz, kiedy mogę wziąć udział w tak wyjątkowej imprezie.

Najlepszy czas przejazdu osiągnęła Sabina Zamroźniak, a tuż za nią na metę dotarły Marta Turoboś i Dagmara Drabik. Wśród mężczyzn bezkonkurencyjny okazał się (chyba nikogo nie zaskoczę) Marek Konwa, a kolejno drugie i trzecie miejsce (jak w zeszłym roku) zajęli Piotr Kurczab i Marcin Kawalec.

Tak. To prawda. Wszyscy, którzy pokonali jeleniogórską trasę, mogą czuć się zwycięzcami.


Start | fot. Magdalena Wójcik

Start | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Jest moc na politechnice | fot. Magdalena Wójcik
Jest moc na politechnice | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Ładny zjazd | fot. Magdalena Wójcik
Ładny zjazd | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Nawet się załapałam w kadrze u kogoś :)
Nawet się załapałam w kadrze u kogoś :) © Eresse

Ładny podjazd xD | fot. Magdalena Wójcik
Ładny podjazd xD | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Błotne maseczki najlepsze na zmarszczki | fot. Magdalena Wójcik
Błotne maseczki najlepsze na zmarszczki | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Tak kończą mięczaki | fot. Magdalena Wójcik
Tak kończą mięczaki (czyli ja) | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Pixon ciśnie | fot. Magdalena Wójcik
Pixon ciśnie | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Trochę padało | fot. Magdalena Wójcik
Trochę padało | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Pixon leci po bandzie
Pixon leci po bandzie © Eresse

Nie wiem kto to, ale jest moc | fot. Magdalena Wójcik
Nie wiem kto to, ale jest moc i deszcz | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Nie wiem kto to, ale jest moc | fot. Magdalena Wójcik
Nie wiem kto to, ale jest moc | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Było ślisko | fot. Magdalena Wójcik
Było ślisko | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Jedyny skuteczny sposób | fot. Magdalena Wójcik
Jedyny skuteczny sposób | fot. Magdalena Wójcik © Eresse

Wyniki wyścigu na czas kobiet



Kategoria AMP Jelenia Góra 2014