AMWŁ
Dystans całkowity: | 24.02 km (w terenie 24.02 km; 100.00%) |
Czas w ruchu: | 01:29 |
Średnia prędkość: | 16.19 km/h |
Maksymalna prędkość: | 34.59 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 173 (87 %) |
Suma kalorii: | 760 kcal |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 12.01 km i 0h 44m |
Więcej statystyk |
AMWŁ Medicup 2014
-
DST
17.22km
-
Teren
17.22km
-
Czas
01:09
-
VAVG
14.97km/h
-
VMAX
34.59km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
HRmax
191( 96%)
-
HRavg
173( 87%)
-
Kalorie 760kcal
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wróciłam na pole bitwy. Po długiej przerwie (nie licząc niechlubnego startu w Jeleniej Górze) zdecydowałam się wystartować w zawodach. Wygląda na to, że udało mi się nadrobić straty. Zdobyłam 2 miejsce w klasyfikcjacji studenckiej województwa łódzkiego, a wśród kobiet w XC MediCup'14 byłam 5.
Wyniki XC kobiet
Trasę znałam od podszewki - to bez wątpienia pomogło. Miałam też przewagę nad niektórymi zawodniczkami, ponieważ zjeżdżałam wszystkie zjazdy. Pierwsze kółko jechało mi się okropnie. Przede mną były 3 okrążenia, a ja myślałam, że chyba tu umrę. Nie mogłam wyrównać oddechu i bolało mnie kolano. Na drugim wypracowałam przewagę, uspokoiłam się i opanowałam. Czułam, że mam kontrolę nad sobą i rowerem. Pixon oczywiście wspierał mnie ze wszystkich sił, pojemności płuc i zasobności miłych słów. Mijałam go właściwie na każdym zakręcie i podjeździe - nie wiem, używał jakiegoś nieopatentowanego teleportu. Tuż przed metą dałam się wyprzedzić jednej zawodniczce - cóż, takie jest życie :)
Na tomboli wylosowałam ekskluzywne łatki do dętek. Teraz przynajmniej już nie powiem, że nigdy nic nie wygrałam :)
Świetnie przygotowana trasa, smaczne spaghetti za darmoszkę (rzeczona klasyfikacja akademicka) i bez miary satysfakcji.
Organizator Miszczu © Magdalena Wójcik Photography
Blink blinki i chwała © Robert Karolczak Photography
Twarz zawodów, a co! © Magdalena Wójcik Photography
Mały tuptuś © Robert Karolczak Photography
Łódzkie zawodniczki © Magdalena Wójcik Photography
Kinga znów bezkonkurencyjna © Magdalena Wójcik Photography
Gdzie mi tam jedziesz :D © Robert Karolczak Photography
Paulina goni © Magdalena Wójcik Photography
Nie latałam wysoko, ale skutecznie © Magdalena Wójcik Photography
A teraz wyścig mężczyzn. Panowie startowali z innego miejsca, by rozciągnąć stawkę na rozjeździe. Było ich jednak tak wielu, że na pierwszej pętli i tak korkował się przejazd. Czołówka szybko odjechała i różnica czasu była już nie do nadrobienia. Na szczęście obyło się bez większych upadków, zawodnicy dotarli na metę o własnych siłach. Gratuluję wszystkim, którzy zdecydowali się wystartować. To przecież mega zabawa!
Czołówka © Magdalena Wójcik Photography
Co nie wjadę?! © Robert Karolczak Photography
Pixon? to już się robi monotematyczne © Magdalena Wójcik Photography
Karol na dropie © Robert Karolczak Photography
Pixon nakurwia © Magdalena Wójcik Photography
Niczym piaski Sahary © Magdalena Wójcik Photography
Kategoria AMWŁ
Gdy zasługa wziąść się wstydzi/ Weźmie czelność – i wyszydzi
-
DST
6.80km
-
Teren
6.80km
-
Czas
00:20
-
VAVG
20.40km/h
-
VMAX
32.24km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak, tak właśnie mawiał szanowny pan Kazimierz Brodziński i ani myślę go poprawiać :)
Cały ranek toczyłam ze sobą spór o wyjście z domu. Miało być zimno i wilgotno, a okazało się być ciepło i słonecznie. Lepszej pogody nie mogliśmy sobie na wyścigu wymarzyć. Ostatecznie więc przemogłam lenistwo i duszę skąpca (zapisy 20 zł), umówiłam się pod biurem zawodów z Pauliną i pojechałam. W drodze do Łagiewnik narzuciłam sobie tempo, by sprawdzić co z moją kondycją. Nie było tak źle, siedzenie przy biurku nie zniweczyło wcześniejszej pracy.Pożyczyłam od Bendusa
© Eresse
W biurze zawodów okazało się, że członkowie AZS nie płacą za start, trzeba tylko okazać ważną legitymację. Damn it! Moja była do września :) na szczęście udało się coś niecoś utargować i przede wszystkim otrzymałam klasyfikację studencką. Szybko zjadłam banana i ruszyłam na objazd trasy. My już wiemy, a wy?
© EresseJuż za chwileczkę, już za momencik...
© Eresse
Tegoroczne kółko miało 1,7 km (!) z tylko jednym, stromym podjazdem. Pikuś prawda? No niekoniecznie. Dobrze jechało mi się pierwsze dwa okrążenia. Na trzecim dopadł mnie kryzys i dreszcze. Zapomniałam już, jak to jest jechać ponad siły i walczyć o miejsce. Podjazd (ten przy uskoku) pokonał mnie tuż przed metą.A przed nią ukazała się ściana płaczu... podjazd znaczy się
© Eresse
Przepis na sukces? Weź trochę bojowej miny KingiProfesjonalne barwy Kingi
© Eresse
popij tuningowaną wodą z KaloryferaMniej profesjonalne u mnie ;)
© Eresse
i w locie przybij piątkę a la PauliI piękne high five Pauliny
© Eresse
A na pewno staniesz na podium i gratis, jak my, dostaniesz atrakcyjnego brata!Kinga gdzieś uciekła :D
© Eresse
Kilka minut wcześniej martwiłam się o swój los:To będzie to podium czy nie?
© Eresse
A kilka minut później pod wpływem emocji (endorfinki, mili państwo, endorfinki) dopuściłam się profanacji:Dać dziecku zabawkę...
© Eresse
Wyścig Niepodległości zaliczam do jednej z najfajniejszych imprez, w jakich przyszło mi wziąć udział. Nie tylko dlatego, że zwieńczyłam koniec sezonu pucharem, ale przede wszystkim dlatego, że miałam okazję znów zobaczyć się z rowerowymi przyjaciółmi :)W rodzinie nic nie ginie, zwłaszcza tej rowerowej
© EresseHerbatka chyba była z prądem ;)
© EresseTajemnicza Iza
© EresseWężykiem, panowie, wężykiem
© EresseBo najważniejsze to dobrze się bawić :)
© EresseSamotny żagiel
© Eresse
WYNIKI OPENZaczęłam z grubej rury
© Eresse
Kategoria AMWŁ