#2 - Skanssundet - Horn - Płać paypalem i rozbij namiot gdzie chcesz
-
DST
61.95km
-
Czas
04:02
-
VAVG
15.36km/h
-
VMAX
38.33km/h
-
Podjazdy
321m
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranek był rześki, wilgotny, słoneczny. Powietrze pachniało lasem i szuwarami. Nogi mieliśmy jeszcze świeże i wypoczęte, więc wyjechaliśmy bez ociągania. Trasa była bardzo zróżnicowana - mijaliśmy zarówno pola uprawne, malownicze małe miasteczka zamieszkane przez garstkę ludzi, jak i gęste lasy sosnowo-świerkowe, łąki i pastwiska. Największe wrażenie robiło na mnie bez wątpienia wybrzeże szkierowe, jakże typowe dla tego rejonu, ale i w ogóle dla Szwecji. Mijaliśmy setki małych, sterczących wysepek, zwanych szkierami i wielokrotnie zastanawiałam się, czy zjechaliśmy nad jezioro, czy nad Bałtyk. Z perspektywy czasu żałuję, że nie przywiozłam więcej zdjęć. Momentami byłam tak zmęczona podjazdem i silnym wiatrem, że nawet nie rejestrowałam tego, co mijam po drodze. Chciałam jak najszybciej być na miejscu.
Tym, co szczególnie mnie tego dnia zaskoczyło, był sposób zameldowania i opłacenia kempingu. Gdy umęczona dotarłam do Horn i wraz z mężem wjechałam na kemping, zorientowałam się, że jest jakoś inaczej. Nie mogliśmy znaleźć recepcji, wszystko było pozamykane, a dostępu do pomieszczeń chroniły elektrozamki na kod. Pokrążyliśmy chwilę i zatrzymaliśmy się przed tablicą informacyjną, na której doczytaliśmy następującą informację:
Witamy! Aby uzyskać informacje o zameldowaniu zadzwoń: 070-5367120. Możesz też zapłacić za pomocą strony PayPal, a wyślemy Ci SMS z kodem do drzwi.
Tja. Polaki na wakacjach z nieskonfigurowanym kontem PayPal. Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego i stresującego, gdyby nie fakt, że aby prawidłowo skonfigurować konto, należy wysłać testowy przelew i czekać 24h na pozytywną weryfikację. Dwadzieścia cztery godziny, których my nie mieliśmy. Ale jak to mówią, kto nie ryzykuje, szamana nie pije. Zaktualizowaliśmy dane, wysłaliśmy przelew i czekaliśmy. Jakiś cudem proces weryfikacji zakończył się po 10 minutach. Voilà! Mogliśmy zapłacić za kemping! W międzyczasie wyszedł do nas ze stodoły jakiś "pracownik", po którego Jacek zadzwonił, dzierżąc w ręku terminal (!), ale ostatecznie obyło się bez płatności kartą, wszystko ogarnęliśmy telefonem. Nauka na przyszłość? Mieć ze sobą naładowany telefon, dostęp do internetu i wszelkich możliwych form płatności online (PayPal) i offline (karta kredytowa).
Z ulgą rozgościliśmy się na placu i rozbiliśmy namiot pod ogrodzeniem, bo wiało jak w kieleckim. Trafiła się też drewniana weranda, która nagrzała się po całym dniu i można w niej było wysuszyć włosy :-)
Piękny poranek © Eresse
Zatoka Skanssundet © Eresse
Na campingu płatnym paypalem © Eresse
Kładka spacerowa © Eresse
Opuszczone gospodarstwo © Eresse
Zatoka © Eresse
Mój Ukochany © Eresse
Dogrzewam się © Eresse
Kategoria Szwecja z sakwami
#1 - Nynäshamn - Skanssundet - Przeprawa promem w strugach deszczu
-
DST
53.51km
-
Czas
03:27
-
VAVG
15.51km/h
-
VMAX
41.22km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Podjazdy
131m
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czy podróż poślubną można spędzić na sakwach pod namiotem w zimnej Skandynawii? Ależ oczywiście!
Mauritius, Malediwy, Dominikana, Zanzibar, rejs po Karaibach. Jest tyle pięknych, luksusowych miejsc, w których ludzie spełniają marzenia o podróżach. My postanowiliśmy swoje urzeczywistnić właśnie w Szwecji. To kraj, który od wielu lat był bliski mojemu mężowi, a dzięki niemu stał się bliski również nie. Oboje czujemy się tam jak w domu, możemy się wyciszyć, zapomnieć o świecie, uczciwie wypocząć. Na liście planów (bo to nic innego, jak marzenia z datą realizacji) zostały nam jeszcze Lofoty w Norwegii, Park Narodowy Sarek, Wyspy Owcze i Australia. Wkrótce pojawi się nowy członek rodziny i dwa koła będziemy musieli chwilowo zamienić na cztery, a rowerowe trasy enduro raczej na samochodowy off-road.
W tym roku okres wakacyjny był dla nas szczególnie wyjątkowy. Oczekiwaliśmy nie tylko na dziki, aktywny wypoczynek, ale także na nasz jedyny i niepowtarzalny miesiąc miodowy. Rok temu tak nam się wkręciło rowerowanie po osamotnionych szosach i lasach Szwecji, że zapragnęliśmy tam jak najszybciej wrócić i pokonać wspólnie kolejne nowe odcinki. Mieliśmy na swoim koncie trasę z Lyckeby do Karlskrony, więc w tym roku zaplanowaliśmy przejechanie trasy z Nynashamn do Lyckeby. Planowaliśmy trasę rozważniej, skracając odcinki gdzie tylko się da, nauczeni doświadczeniem, że do planu trzeba doliczać +10 km. Tym, co nas w tym roku zaskoczyło, były zdecydowanie: brak przygotowania kondycyjnego (jakoś wyobrażałam sobie, jak w zeszłym roku tak dobrze mi się jeździło, to w tym roku forma jakoś cudownie też sama się pojawi, więc kilka razy pojechałam na rowerze do pracy, wybrałam się na Górkę Pabianicką i byłam gotowa wyruszyć w 700-kilometrowy trip) oraz bezlitosny południowy wiatr, który na otwartej przestrzeni bywał po prostu ścianą nie do pokonania. Chciało mi się wyć razem z wiatrem.
Rok temu przygotowałam listę rzeczy przydatnych do zabrania na dwutygodniową wyprawę rowerową z sakwami, pod namiot. Dziś chciałabym ją nieco zmodyfikować:
- lekki namiot (max 2 kg) i śpiwór (max 1 kg) - wiadomo, im lżejsze, tym wygodniej wozić, ale niższa waga to także często utrata trwałości lub termoizolacji (w przypadku śpiwora). Mój śpiwór Salewy waży 900 g i niby komfortem jest spanie w temperaturze 11 stopni, ale chętnie bym zobaczyła, jak producent wysypia się w tej temperaturze bez wkładania trzech bluz i getrów z wełny.
- mata samopompująca - ogromny komfort, gdy rozbijasz namiot na żwirowej plaży albo szyszkach w lesie
- wodoodporne sakwy i wór transportowy - nam w zupełności wystarcza zestaw od Crosso, nie do zdarcia i nie do przemoczenia, chyba że nalejesz wodę od góry do otwartej sakwy
- kuchenka, zapalniczka i kartusz gazowy 450 g - taka pojemność wystarczy na 2 tygodnie codziennego gotowania obiadów i herbaty
zapałki lub krzesiwo (jeśli chcesz rozpalać ognisko)- zanim spakujesz, sprawdź przepisy obowiązujące w danym kraju, nam bardzo szybko uświadomiono, że ogniska można palić tylko w wyznaczonych miejscach, a w ubiegłym roku nie wolno było rozpalić nawet grilla z powodu wysokiego ryzyka pożaru- narzędzia rowerowe, dętka, łatki, trytytki, izolacja, smar do łańcucha i jakaś stara szmatka
sznurek i klamerki (!)- równie dobrze można wieszać pranie na ogrodzeniu lub trokach namiotu, choć klamerki rzeczywiście się przydają- apteczka
- oświetlenie (lampka rowerowa przód i tył)
- naczynia aluminiowe - lekkie, ale nie współpracują z kuchnią indukcyjną - zdarzały nam się takie kuchenki na campingu, więc warto mieć ze sobą choć jedno naczynie stalowe
powerbank- jeśli nie planujesz noclegu na dziko, odpuść sobie, bo na każdym kempingu będziesz mieć dostęp do prądu- scyzoryk lub nóż
- ręcznik szybkoschnący, antybakteryjny - zwykły ręcznik bardzo szybko złapie wilgoć i zatęchnie, fuj!
chusteczki nawilżane lub płyn antybakteryjny- nie użyliśmy ani razu, codziennie mieliśmy dostęp do komfortowych sanitariatów- papier toaletowy i chusteczki - nigdy nie wiadomo, kiedy złapie Cię... katar ;)
- plastikowa butelka na wodę 1,5-2 L - nam wielokrotnie uratowała życie, bo do sklepu było daleko, a woda oznaczona na kempingu specjalną naklejką "kraniku" jest zdatna do picia i mogliśmy na niej oblecieć pół dnia bez zakupów
- ekspandery - bardzo dobrze suszy się na nich pranie w czasie jazdy :)
- odzież techniczna, termoaktywna - szybciej schnie, mniej śmierdzi
- klapki lub japonki - bezwzględnie! pod prysznicem niby czysto, ale te niewidoczne grzyby i bakterie... no i jak przemoczysz buty, to zawsze zostają awaryjne, w których się noga nie poci :-)
woreczki strunowe (!)- na wypadek ekstremalnej ulewy, choć jeśli macie wodoszczelne sakwy, to równie dobrze dokumenty, elektronikę i telefon można wrzucić na dno sakwy, nie ma bata, nie przesiąkniemiska rozkładana- nie użyliśmy ani razu- czołówka - równie dobrze można korzystać z latarki w telefonie lub lampki rowerowej, lepiej wziąć komplet dodatkowych baterii
spodnie przeciwdeszczowe- nie polecam, jeśli nie są super ekstra drogie i bajeranckie, wersja spodni do 200 zł powoduje, że na zewnątrz jesteś suchy, a w środku mokry od pary i potu.- grube skarpety do spania i getry/legginsy z wełny - zdarzały nam się noce po 4 stopnie Celsjusza (!)
Just married! © Eresse
U wyjścia z portu © Eresse
Załadunek © Eresse
Gdańsk © Eresse
Wyjście z portu w Gdańsku © Eresse
Prom Stenaline © Eresse
Wysepki na horyzoncie © Eresse
Podróż do Nynashamn z Gdańska trwa 18 godzin. Warto kupić bilety wcześniej i zarezerwować sobie kabinę na rejs nocny. Z Gdańska pod Sztokholm pływa tylko jeden przewoźnik (Polferries). W tym roku niestety nie zdążyliśmy się załapać na kabinę i całą noc koczowaliśmy na fotelach lotniczych. Są wygodne na kilka godzin, jednak znajdują się w strefie otwartej, blisko kawiarni, w której serwują nie tylko kawę, ale również piwo, więc impreza trwa w najlepsze do pierwszej-drugiej w nocy. Ciężko się wtedy skupić na spaniu, ale nam udało się zdrzemnąć kilka godzin. Na szczęście musiały nas trzymać emocje, bo następnego dnia do Skanssundet jechało się całkiem dobrze. Drogi były oczywiście cudownie puste, szerokie i równe.
No to w drogę! © Eresse
Dawna szkoła © Eresse
Skrót © Eresse
Tego dnia czekała nas jeszcze jedna przeprawa promowa, ponieważ okazało się, że kemping leży na wyspie. Na prom załapaliśmy się w ostatniej chwili, już wjeżdżając na pokład czuliśmy, że ulewa wisi w powietrzu, a jak dobiliśmy do brzegu, rozpadało się na dobre. Pędem zjechaliśmy z promu i uciekliśmy pod daszek recepcji. Dwie minuty opóźnienia, a zlałoby nas do suchej nitki. Na szczęście deszcze w Szwecji są ulewne, ale krótkie. Tak szybko, jak zaczęło padać, tak skończyło i się pięknie przejaśniło.
Przeprawa promowa © Eresse
Tuż po ulewie © Eresse
Widok z namiotu © Eresse
Bardzo szybko zorientowaliśmy się, że 13 sierpnia to w Szwecji niski sezon, a na kempingach będziemy osamotnieni jak dwoje pustelników. Wszystko to wynika z faktu, że w Szwecji rok szkolny zaczyna się już w połowie sierpnia, więc jest to najlepszy czas, aby zaplanować własny urlop i niemal mieć prysznic i toaletę na wyłączność :-)
Camping po sezonie © Eresse
Normalnie w tym miejscu powinny stać kampery i być rozbite namioty. Ten niebieski po lewej to nasz. Poza tym puchy.
Spać poszliśmy wcześnie, około godziny 21:00, aby wstać o 6:30 i ruszyć na spotkanie przygody.
Kategoria Szwecja z sakwami
Przygotowania kondycyjne do urlopu w Szwecji
-
DST
52.00km
-
Czas
02:34
-
VAVG
20.26km/h
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rowery z drewna © Eresse
Żniwa © Eresse
# Praca
-
DST
10.56km
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Praca
Trening do i z pracy
-
DST
26.30km
-
Czas
01:25
-
VAVG
18.56km/h
-
VMAX
29.13km/h
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Trening
Las Wilamowski - Piorunów - Górka Pabianicka
-
DST
74.00km
-
Teren
20.00km
-
VMAX
29.80km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Projekt: chillout!
# Praca
-
DST
10.80km
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
# Praca
-
DST
10.80km
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grill u padrów
-
DST
23.00km
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
# Praca
-
DST
10.80km
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze