Urokliwe Wzniesienia Łódzkie
-
DST
35.22km
-
Teren
28.00km
-
Czas
01:56
-
VAVG
18.22km/h
-
VMAX
47.14km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miał być trening, wyszła wycieczka. Bardzo przyjemna zresztą. Szlak prowadził przez urokliwe pola zbóż i rzepaku, piaszczyste dukty i wysokie łąki. Powietrze było parne, zapowiadało burzę, ale oboje z Pawłem obstawialiśmy deszcz dopiero następnego dnia. No i jak na złość mocno nas zmoczyło. Burza i późna godzina ostatecznie skróciły naszą trasę, mimo to udało nam się dojechać aż do Kalonki.
Zdjęcie jest z zeszłego roku, ale oddaje urok miejsca i nie mogłam się powstrzymać przed zamieszczeniem go:Zachód słońca na "Wzniesieniach"
© Eresse
Kategoria Trening
Trening na Malince
-
DST
29.85km
-
Teren
20.00km
-
Czas
01:42
-
VAVG
17.56km/h
-
VMAX
40.05km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po tygodniowym odpoczynku od roweru udało mi się wreszcie wyciągnąć moją maszynę z garażu. Ku mojemu zdumieniu koło wprawione w ruch zaczęło wydawać charakterystyczne cykanie. Zatrzymałam się, spojrzałam i oniemiałam. Moje stare tylne koło zniknęło, zastąpione przez piękną czarną piastę XTR i obręcz z czerwonymi nyplami i naklejkami. Myślę sobie: "co jest?! Pixon się na koła ze mną zamienił, czy jak?". Patrzę dalej, a tam hamulec Avid na przodzie. Jak się później okazało, mój kochany brat sprawił mi niespodziankę i oddał kilka swoich części! Zazdroszczę sobie takiego brata :D
Na odnowionym, tuningowanym rowerze lekkim jak piórko (!) wybrałam się w towarzystwie Pauliny i Pawła na trasę czerwcowego family cupa i mtb cup w Zgierzu. Trasa dosyć wymagająca - dużo piachu, kilka podjazdów, krzaki na drodze. Na pewno będzie można się zmęczyć.
Oczywiście poniosły mnie trochę emocje i jeszcze przed Malinką przewróciłam się na zjeździe. Cóż... tak to jest, jak się nie zna drogi i nie umie się hamować ;)Piasta dla super-bohatera
© Eresse:)
© Eresse
Kategoria Trening
Trening kameralny
-
DST
31.39km
-
Teren
26.00km
-
Czas
01:58
-
VAVG
15.96km/h
-
VMAX
41.13km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Udało mi się wsiąść na rower po czwartkowych wojażach i jakoś się rozruszałam. Na początku bolały mnie mięśnie, ale w końcu forma przypomniała sobie, gdzie jej miejsce i zaskoczyła.
Pojechałyśmy z Pauliną znaną już trasą na górkę śmieciową na Rogach, następnie wjechałyśmy na niebieski szlak i objechałyśmy single. Na drugim podjeździe na jagodach dołączył do nas brat Pauliny, Paweł.
W zgranym trio objechaliśmy trasę tegorocznego junior cupa i wróciliśmy do Arturówka. Pokonałam strach, zjeżdżając po korzeniach i wyrwach, których Paulina i Paweł nawet nie zauważyli ;)
Rozstaliśmy się przy stawach i samotnie wróciłam do domu. Jakieś żółwiowe tempo wyszło, choć porządnie się zmachałam :)
Kategoria Trening
Ldzań i ognisko gigantów
-
DST
123.09km
-
Teren
40.00km
-
Czas
06:21
-
VAVG
19.38km/h
-
VMAX
34.59km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najwyższy czas coś napisać. Wycieczka była tak wykańczająca, że dziś dostałam gorączki.
Zbiórkę ustalono na Retkini. Właściwie tuż przed dotarciem na miejsce dowiedziałam się, że docelowo jest to Mc Donald's. Z piętnastominutowym opóźnieniem wyruszyłam spod Castoramy przy Zgierskiej w towarzystwie Darka. Miał do nas dołączyć Stopa, ale w ostatniej chwili przypomniał sobie o serwisie roweru, umyciu podłogi i wyjściu na spacer z psem, którego nie ma. Na szczęście na miejscu okazało się, że nie jesteśmy ostatni i wciąż czekamy na resztę towarzystwa.
Z małym poślizgiem wyruszyliśmy w dwunastoosobowej ekipie, dobrze liczę? Ja, Pixon, Chikenowa, Doktorek, Marcin, Darek, Stopa, Tomek, Bartek, Tomek-harcerz, Asia, Krzysiek... więcej grzechów nie pamiętam ;) (w połowie drogi dołączył również Hubert)Pamiętaj, aby dzień święty święcić (na rowerze)
© Eresse
Przebiliśmy się przez miasto w rekreacyjnym tempie i kierowaliśmy się w stronę Ldzania. Początkowo towarzyszył nam chłodny zefirek i burzowe chmury, ale z czasem przejaśniło się i wyszło słońce. Temperatura gwałtownie wzrosła, a gdy wjechaliśmy na pola i łąki, dał się odczuć letni skwar. Jak buszmeni przedzieraliśmy się przez pokrzywy i wysokie trawy wzdłuż Grabio-smródki, naruszaliśmy teren prywatny biednych rolników, roszczących sobie prawa do każdego drzewa w lesie, aż w końcu (bezczelnie tratując czyjś ogródek) wydostaliśmy się na szosę. Gonieni widłami i wściekłymi psami dotarliśmy nad rzekę i rozłożyliśmy obozowisko. Ognisko w buszu
© Eresse
Skonsumowaliśmy pieczone, ociekające tłuszczem kiełbaski, popiliśmy różnymi napojami ;) i oddaliśmy się poobiedniej sjeście. W międzyczasie Magda fotografowała wszystko, co ruszało się przed obiektywem. Piękne zdjęcie!Ldzańska jaszczurka
© Eresse
Warto podkreślić, że po raz pierwszy miałam na sobie buty SPD i ciągle tylko myślałam "wypinać się, wypinać się!"Rowerzystki górą!
© Eresse
Jak zwykle nie obyło się bez przygód, bo panowie zadecydowali o przeprawie w bród. Trzeba było ściągnąć skarpetki, nowe buty (sic!) i zarzucić rower na ramię (nie żebym miała zastrzeżenia do naszych dzisiejszych dżentelmenów)Przeprawa w bród
© Eresse
Dalsza droga wypadła nam asfaltem (na szczęście!). Gnaliśmy co sił, a kilometry na liczniku rosły, rosły i rosły. Oczywiście zdążyłam się pochwalić, że tak dawno już nie złapałam gumy. Jakiś czas później Stopa zauważył, że chyba mam kapcia. Taa... ja bym się zorientowała, jakbym zaczęła jechać na obręczy :) Dzięki szybkiej interwencji Pixona i wymianie dętki, ruszyliśmy w dalszą drogę do Łodzi.
Nie powiem, jechało mi się dobrze. Buty i pedały SPD to prawdziwe wybawienie. Dopóki nie wyczerpią się baterie i organizm nie zaczyna się buntować. Po przekroczeniu setnego kilometra zaczęłam sukcesywnie zwalniać, a na mniej więcej 110 km o mało nie zemdlałam. Wspomagana batonem Musli od Tomka i sklepowym Snickersem dowlokłam się jakoś do domu. Pobiłam swój życiowy rekord, a wycieczka była super!
Kategoria Projekt: chillout!
Trening z Koksami
-
DST
27.31km
-
Teren
20.00km
-
Czas
01:33
-
VAVG
17.62km/h
-
VMAX
35.89km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pętlą junior cupa na jagody. Trzeba było trzymać fason.
Kategoria Trening
Samotny trening
-
DST
25.13km
-
Teren
19.60km
-
Czas
01:19
-
VAVG
19.09km/h
-
VMAX
32.24km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krótki trening w Łagiewnikach. Smutno się samemu jeździ. I nie ma motywacji, więc jechałam jak żółw
Kategoria Trening
Które buty wybrać?
-
DST
10.50km
-
Czas
00:31
-
VAVG
20.32km/h
-
VMAX
33.37km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Podjęłam decyzję o kupnie butów SPD. Waham się między modelami Shimano M087 oraz M123. Dziś odwiedziłam z Pixonem Stopę i przymierzyłam drugi model. Niby wygodny, ale jakiś taki rympołowaty (bez klamry, ale z kolcami i wkładką EVA). W dodatku różnica między moimi stopami wynosi aż 4 mm i trudno mi dobrać idealnie pasujący rozmiar :/ W jednym mi ciasno, w drugim pływam. Chyba wezmę większe i kupię wkładkę.
Ostatecznie wybór padł na Shimano M087 i mam teraz prawie tak ładne, jak Chickenowa :)Nowe SPD (nareszcie!)
© Eresse
Powrót do domu
-
DST
15.00km
-
Czas
00:43
-
VAVG
20.93km/h
-
VMAX
32.80km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do domu z naszym wesołym kierowcą, Karolem!Obwodnica wrocławska
© Eresse
Później samotny powrót ze Rzgowskiej z żółwiem na plecach (czyt. plecakiem)
Kategoria AMP Przesieka 2012
Wyścig główny
-
DST
10.46km
-
Teren
10.46km
-
Czas
01:08
-
VAVG
9.23km/h
-
VMAX
39.50km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Decydujący dzień nadszedł. Choć miałam ochotę rzucić wszystko i wracać do domu, musiałam stawić się na starcie. Wyczytali moje nazwisko i ustawili w sektorze.
Nie ma to jak różowa koszulka i kwiatki na kasku ;)Granie dobrej miny do złej gry nieźle mi wychodzi ;)
© Eresse
Ruszyłyśmy stromym asfaltowym podjazdem. Już po chwili zostałam w tyle, wyprzedzona przez koksiary z całej Polski.
Na szczęście nie było korków.Na szczęście nie było korków
© Eresse
Takich jak u facetów...Wyścig główny mężczyzn
© Eresse
W terenie sukcesywnie doganiałam i wyprzedzałam słabsze dziewczyny, które minęły mnie na podjeździe. Nauczona nieprzyjemnym doświadczeniem z czasówki, jechałam zdecydowanie ostrożniej. Podjazdy, które jakoś pokonałam na czasówce, tego dnia okazały się nie do zdobycia. Pchałam rower i modliłam się o dubla. Na telewizorach wolałam nie ryzykować, by nie skończyć tak:Lecę, bo chcę, lecę, bo wolnoć to zew!
© Eresse
Albo tak:Szalony Pixon jedzie, a ja nie mogę na to patrzeć!
© Eresse
Jeszcze tylko ostatni syzyfowy podjazd, a później zjazd po korzeniach i tyranie po trawie. Było stromo, naprawdę!
© Eresse
Tuż przed metą dubluje mnie Weronika Rybarczyk. Uff! Na szczęście.Ostatnia prosta przed metą
© Eresse
Tym razem spadłam o 2 miejsca, ale i tak jestem szczęśliwa, że przeżyłam :)
Wyniki wyścigu głównego
0:38-0:41
Kategoria AMP Przesieka 2012
Wodospad Podgórnej
-
DST
11.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
11.00km/h
-
VMAX
54.00km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ponieważ nasza rowerowa ekipa wciąż była niewyżyta po czasówce, postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę. Początkowy wybór padł na Przełęcz Karkonoską, lecz sam dojazd do miejsca, w którym podjazd na przełęcz się zaczyna, wycisnął ze mnie i Chickenowej resztki sił. Podniosłyśmy więc bunt na pokładzie i zdecydowanie odmówiłyśmy dalszej jazdy :)
Sekcja PŁ udała się więc asfaltem do Karpacza, a my wróciliśmy do Przesieki. Pixon zabrał nas nad przepiękny Wodospad Podgórnej, gdzie urządziliśmy sobie studio fotograficzne i małe zawody w downhillu. Ja pozowałam do zdjęć, a Pixon i Magda zjeżdżali po kamieniach :)Stylowa sesja zdjęciowa
© Eresse
Grunt to technika i odwaga.Jestem hardkorem
© EresseJestem hardkorem numer 2
© Eresse
Kategoria AMP Przesieka 2012