Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

Przez Brus, Poligon i Zdrowie

  • DST 15.78km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 15.52km/h
  • VMAX 24.54km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 kwietnia 2018 | dodano: 24.04.2018

Przygotowania do niedzielnej wycieczki trwają...
Tylko pogoda coś się dziś zepsuła.


Kategoria Trening

#Praca

  • DST 10.60km
  • Czas 00:35
  • VAVG 18.17km/h
  • VMAX 25.79km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 kwietnia 2018 | dodano: 20.04.2018


Kategoria Praca

Na lotnisko

  • DST 25.47km
  • Czas 01:29
  • VAVG 17.17km/h
  • VMAX 28.71km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 kwietnia 2018 | dodano: 20.04.2018

Tak właściwie to celem wycieczki był odbiór paczki ze sklepu w Sukcesji.
Ale jakoś tak wyszło dłuższą drogą :-)


Kategoria Trening

Walka z żywiołem

  • DST 14.00km
  • VMAX 32.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 kwietnia 2018 | dodano: 17.04.2018

Tyle się nasłuchałam o pogodzie. Że będzie padać. Że będzie burza. Że nie zdążę wrócić z pracy przed deszczem. No i nie zdążyłam. Ale co z tego? Jak pojawia się możliwość, by zamiast autem przewieźć się wreszcie rowerem, nie można jej marnować. Odkąd mój tryb pracy uwzględnia przejazdy Łódź-Warszawa-Łódź 3x w tygodniu, naprawdę ciężko wygospodarować czas na rower. Dlatego nie zważając na prognozy 13. w piątek do pracy wybrałam się rowerem. A po pracy do OK Bike na małe zakupy do Pawła (dziękuję, pompka podłogowa daje radę! - Beto, stalowa z manometrem).

Gdy wychodziłam z pracy, niebo było mocno zaciągnięte, świeżo co spadł deszcz, a z południowego zachodu gnały czarne chmury. Wszystko zapowiadało fatalny przejazd przez miasto, ale jakoś z Gdańskiej na Limanowskiego przedostałam się o suchej nodze :-)
Szybkie zakupy, kilka słów i żartów, i w drogę! 

Zdążyłam dojechać drogą rowerową wzdłuż Włókniarzy do skrzyżowania z ulicą Lutomierską. Jak nie siekło, jak nie zawiało, prawie zrzuciło mnie z roweru. Zaraz też poniósł się groźny pomruk nadchodzącej burzy. Przy Drewnowskiej byłam już cała mokra. A na Unii Lubelskiej musiałam zasłaniać twarz, by widzieć coś w strugach zalewającej mnie wody. Przez Zdrowie przejechałam przy akompaniamencie piorunów i wichury, nie mijając nikogo po drodze. A na skrzyżowaniu ulic Retkińskiej i Krzemienieckiej już nawet nie złościłam się, że przejeżdżający kierowcy obryzgują mnie strumieniami wody.

Prawie przestało padać, gdy dojechałam pod klatkę.

Ciuchy zdejmowałam w wannie. Ale i tak było fajnie :-)


Kategoria Praca

Odkurzyć rower

  • DST 24.20km
  • Czas 01:20
  • VAVG 18.15km/h
  • VMAX 36.94km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 kwietnia 2018 | dodano: 10.04.2018

Wyszłam z wprawy. W pisaniu i jeździe na rowerze. Pierwszy raz w tym roku dosiadłam własnego siodełka (te krótkie podrygi na rowerze miejskim się nie liczą). Nogi same niosły, wiatr nie przeszkadzał (chyba w ogóle nie wiało), słońce pięknie grzało, pola pachniały mokrą ziemią. Cud, miód. Coś wspaniałego.

Z Retkini pojechaliśmy w stronę Gorzewa i Górki Pabianickiej, zakręciliśmy kółko i tą samą drogą wróciliśmy do domu. Bajka. 


Kategoria Projekt: chillout!

# Praca

  • DST 19.49km
  • Czas 01:03
  • VAVG 18.56km/h
  • VMAX 28.99km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 sierpnia 2017 | dodano: 07.08.2017

Muszę opracować lepszą drogę powrotną do domu. Bo teraz przez remont Gdańskiej jeżdżę zakosami.


Kategoria Praca

Leżing i smażing nad torfowiskiem

  • DST 20.50km
  • Teren 10.00km
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 lipca 2017 | dodano: 07.08.2017

Cudownie tak poleżeć na plaży, nie patrzeć na zegarek, a kiedy przyjdzie ochota, zanurzyć się w ciemnej toni, która do Starej Kuźnicy napływa z Młynkowskiej. Nieopodal małej zapory piętrzącej wody zachował się drewniany budynek kuźni. Koło wodne może w każdej chwili uruchomić XIX-wieczne mechanizmy młota i miechów skrzynkowych. Gdyby kiedyś zabrakło w Polsce prądu elektrycznego, w Starej Kuźnicy na powrót może ruszyć ręczna produkcja kos, łopat czy lemieszy do pługów.

Bagna wyschły
Bagna wyschły © Eresse

Wspaniałe sosnowe lasy
Wspaniałe sosnowe lasy © Eresse

Sucho wszędzie
Sucho wszędzie © Eresse

W pustyni i w puszczy
W pustyni i w puszczy © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Pojechaliśmy do piekła trochę pogrzeszyć

  • DST 38.50km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 14.90km/h
  • VMAX 29.27km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 lipca 2017 | dodano: 07.08.2017

Pojechaliśmy do piekła trochę pogrzeszyć i z rozpędu nakręciliśmy 40 km :-)

Coraz łatwiej mi oswoić się z trzydniowymi wyjazdami do rodzinnego domu Jacka. Wciąż smutno mi odjeżdżać od własnego, ale te wycieczki sprawiają, że odrywam się na chwilę od codzienności.

A jeszcze gdy pojawia się możliwość zabrania roweru, Monika jest w niebie :-)

Dziś Jacek pokazał mi swoje trasy z młodości. Pojechaliśmy z Końskich śladem greenvelo na Sielpię i dalej na Piekło. W Sielpi masy jak na sopockiej promenadzie. Miałam ochotę jak najszybciej się stamtąd ewakuować. W okolicach Piekła zjechaliśmy nad rzekę "Czarną", ale tam też nie zaznaliśmy spokoju, bo zaraz przepędzili nas kierowcy terenówek, szalejący po hałdach piachu.

Jacek poprowadził mnie dalej przez las piękną cichą drogą. Jechaliśmy jak po sznurku. Jacek był w swoim żywiole.

Pogrzeszone
Pogrzeszone © Eresse

Słońce już nisko
Słońce już nisko © Eresse
Nad Czarną
Nad Czarną © Eresse

Woda zagina czasoprzestrzeń
Woda zagina czasoprzestrzeń © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Sławkowski Szczyt 2 452 m n.p.m. (Slavkovský štít)

  • DST 12.00km
  • Teren 12.00km
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 14 lipca 2017 | dodano: 06.08.2017

No cóż. Wszystko co dobre, szybko się kończy. Nawet najdalsza podróż musi mieć swój kres. To nasz ostatni dzień na szlaku. Ostatni dzień spełniania górskich marzeń w tym roku. Trzeba więc wydusić z niego, ile się da!

Dzień dobry
Dzień dobry © Eresse

Tradycyjnie wstajemy o 5:30, by załapać się na elektriczkę, która odjeżdża z naszej stacji o 6:17. Dziś idziemy na Slavkovský štít. Jest niemal tak wysoki, jak Rysy, i przez wiele lat Słowacy uznawali go za najwyższy szczyt Tatr Wysokich. Podobno szczyt miał się rozpaść w 1662 roku na skutek gigantycznego obrywu spowodowanego długotrwałymi opadami i być może lokalnym trzęsieniem ziemi, przez co wierzchołek stracił ok. 300 m. Śladem obrywów skalnych miały być rumowiska na stokach góry. Trudno jednak powiedzieć, ile w tych spekulacjach prawdy.

Strażnik gór
Strażnik gór © Eresse

Szczyt obiecuje nam wspaniałe widoki zarówno po stronie Tatr Wysokich - przy dobrej pogodzie dostrzeżecie z pewnością Zbójnicką Chatę i jeziora, Dolinę Staroleśną i Dolinę Małej Zimnej Wody, Małą Wysoką, Lodowy Szczyt i Czerwoną Ławkę. Jak i po stronie południowej na panoramę okolicznych miasteczek i wsi.

Nie w formie
Nie w formie © Eresse

Za zakrętem czeka czas
Za zakrętem czeka czas © Eresse

Mgły i chmury
Mgły i chmury © Eresse

Samo wejście - niby krótkie. Ale strome, że ho ho! Przez większość szlaku kolana podciągałam pod samą brodę, a Łukasz tylko mówił, że tam za zakrętem już się wypłaszcza. Pierwszy poważny kryzys przyszedł na Królewskim Nosie (2273 m n.p.m.). Stoję i myślę, pieprzyć to, nie idę, nie mam siły. Ale wiecie jak to jest. Być tak blisko i poddać się bez walki. Zostało prawie 200 metrów. Przecież dam radę. Zawsze daję radę.

Na wyciągnięcie ręki
Na wyciągnięcie ręki © Eresse

Jeszcze daleko
Jeszcze daleko © Eresse

Stopa po stopie, kamień po kamieniu, wdrapałam się na szczyt. A na szczycie - piękno gór, świat u stóp i bliskość nieba. Bajka.

Sławkowski Szczyt
Sławkowski Szczyt © Eresse

Z lotu ptaka
Z lotu ptaka © Eresse

Z górami pożegnaliśmy się wieczorem, na ostatnim spacerze po Szczyrbskim Jeziorze. 

Szczyrbskie Jezioro
Szczyrbskie Jezioro © Eresse

Tyle szczęścia!
Tyle szczęścia! © Eresse

Szczyrbskie Jezioro
Szczyrbskie Jezioro © Eresse

Słońce płonie
Słońce płonie © Eresse

Moja Kochana Górska ekipo, dziękuję Wam. Za wszystko. Za dzielenie pasji, za miłość do gór, za moc i energię, dzięki którym robimy to, co z pozoru niemożliwe. Że jesteśmy razem już tyle lat i wciąż chcemy ze sobą jeździć. Mam nadzieję, że przed nami jeszcze wiele wspólnych szczytów i bezpiecznych powrotów. Do zobaczenia na szlaku!


Kategoria Tatry

Poprad

  • DST 7.00km
  • Teren 7.00km
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Wędrówka
Czwartek, 13 lipca 2017 | dodano: 05.08.2017

Będąc w Popradzie koniecznie trzeba zobaczyć rezerwat architektury o średniowiecznym charakterze, jakim jest Spiska Sobota. W kościele pw. św. Jerzego zachowało się gotyckie wyposażenie, w tym ołtarz główny dłuta Mistrza Pawła z Lewoczy. Urok tego miejsca tworzą bez wątpienia stare, zachowane oryginalnie domy mieszczańskie z XVI i poczatków XVII wieku (w sumie 63 domy).

Kościół pw. św. Idziego
Kościół pw. św. Idziego © Eresse

Idziemy do Spiskiej Soboty
Idziemy do Spiskiej Soboty © Eresse

Domy mieszczańskie
Domy mieszczańskie © Eresse

Zabytkowy budynek
Zabytkowy budynek © Eresse

Domy mieszczańskie
Domy mieszczańskie © Eresse

Spiska Sobota
Spiska Sobota © Eresse

Poprad
Poprad © Eresse

Łowiecki
Łowiecki © Eresse

Tu czas się zatrzymał.

W centrum Popradu zwraca uwagę pięknie odrestaurowany rynek o soczewkowatym planie, otoczony barokowymi i klasycystycznymi domami, stawianymi na średniowiecznych jeszcze parcelach. Nad rynkiem dominuje wczesnogotycki kościół pw. św. Idziego z końca XIII w., usytuowany w centralnej części rynku. Wewnątrz można zobaczyć malowidło na łuku tęczowym, będące najstarszą znaną panoramą Tatr Wysokich. Ze starego wyposażenia zachowała się brązowa, gotycka chrzcielnica z 1439 r. Nieopodal kościoła wznosi się renesansowa dzwonnica z 1658 r., oraz immaculata (figura Matki Boskiej Niepokalanej). W mieście zachowała się również neoklasycystyczna synagoga.



Kategoria Tatry