Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

#8 - Värnamo - Åby - Zapomniane drogi

  • DST 78.63km
  • Czas 04:41
  • VAVG 16.79km/h
  • VMAX 44.76km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 lipca 2018 | dodano: 12.08.2018

Kiedy ostatni raz robiłeś coś po raz pierwszy?

Lagom czyli umiar

Życie w zgodzie z naturą, unikanie skrajności, docenianie tego, co się ma, umiarkowanie i rezygnacja z wyścigu szczurów to kwintesencja szwedzkiej sztuki życia. To definicja szczęścia i równowagi. Bo oni zawsze zdążą i nie będą spóźnieni. Czy to na drodze, kiedy cierpliwie czekają, żeby nas wyprzedzić, czy na deptaku w mieście, kiedy spacerują lub piją kawę. 

Podobno nastolatkom w Szwecji lepiej idzie angielski niż szwedzki 

Tym, co zaskakuje, jest nie tylko niezwykła kultura na drodze, ale także obycie z językiem angielskim, pozwalające na swobodne porozumiewanie się nawet ze starszym pokoleniem. Szwedzi mają w głowie wbudowany taki specjalny przełącznik. Jak tylko usłyszą, że nie mówisz po szwedzku, natychmiast przełączają się na inne fale i zaczynają mówić po angielsku. Na tyle komunikatywnie, że idzie dogadać się o wszystko i jeszcze podowcipkować. My mieliśmy zdecydowanie większą barierę językową, niż oni. Ale jak to mówią, podróże kształcą i im więcej się gada, tym łatwiej to przychodzi.

Uwaga, koty!

To nie żart, takie znaki ostrzegawcze można spotkać przy drogach w niektórych miasteczkach i wsiach. Znaki mają nas ostrzec, że na drogę może wbiec futrzak. Jak się później dowiedziałam, to lokalna inicjatywa i znaki są stawiane przez samych zainteresowanych. Bardzo częste są też ostrzeżenia przed wychodzącymi na drogę małymi dziećmi - na podjazdach lub przy ogrodzeniu stawia się dziecięce rowerki, by kierowca zwolnił, mijając gospodarstwo.

Prohibicja i państwowe sklepy monopolowe

To nie koniec różnic, które fascynują. Tutaj nie ma monopoli na każdym rogu. Wysokoprocentowy alkohol można kupić tylko w państwowych sklepach "Systembolaget", na które natrafialiśmy tylko w dużych miastach (1-2 sklepy na całe miasto). W Lidlu czy w Netto można co najwyżej kupić piwo do 3%. Picie alkoholu w Szwecji wzbudza kontrowersje. Niby nie wypada, ale pije się chętnie - w knajpach, w domach ze znajomymi albo przed kamperem. Nikt tu nie spija wódy pod sklepem albo na ławce w parku. Kiedy na wieczór kupiliśmy sobie po puszce cydru (no, może kilka więcej) i poszliśmy na degustację nad jezioro, czuliśmy się jak niepełnoletni, którzy chowają się przed rodzicami i zakłopotani, gdy mijali nas przechodnie.

Trafiłam do owocowego raju
Trafiłam do owocowego raju © Eresse

W królestwie cydru

Wspominałam o sieci sklepów monopolowych, które na tle innych wyróżniają się żółtym napisem „Systembolaget” na zielonym tle. Sieć jest własnością państwa, które ma wyłączne prawo do sprzedaży produktów zawierających więcej niż 3,5 proc. alkoholu. Sklepy są czynne krótko, absolutnie nie całodobowo jak u nas. Od poniedziałku do piątku można w nich zrobić zakupy między 10:00 a 18:00 (czasem 19:00), w soboty w godzinach 10:00-14:00 a w niedzielę wcale. Dlatego gdy tylko trafiał nam się otwarty sklep, korzystaliśmy z tego skwapliwie. 

Na uwagę zasługują różnej maści cydry, aromatyzowane owocami. Moje serce podbiła marka "briska". Cydr był słodki, pachniał naturalnymi aromatami i smakował jak dojrzałe owoce. Pycha!

Recykling - złoto dla bogatych

Zbieranie puszek nie musi być domeną żuli. Pokażę Wam, jak w Szwecji pachną pieniądze.
Tak pachną pieniądze
Tak pachną pieniądze © Eresse

Żyła złota
Żyła złota © Eresse

Recykling
Recykling © Eresse 

Każda puszka aluminiowa z napojem nieimportowanym, lecz pochodzącym ze Szwecji, jest warta jedną koronę (dla przypomnienia 1 SEK = 0,42 ZŁ). Nie muszę więc mówić, ile można nazbierać, powiem tylko, że reklamówka z Lidla pomieści około 20 puszek. Puszki można oddać w specjalnych punktach przy sklepach sieciowych: Netto, ICA, Lidl, Coop. Przy okazji warto w nich zrobić zakupy, bo - to ważne - zwrot pieniędzy jest możliwy tylko w sklepie, w którym oddało się puszki. Automat drukuje specjalny paragon, który okazujemy przy kasie i określona kwota zostaje odliczona od naszego rachunku za zakupy, a jeśli nie robimy zakupów, to pieniądze dostaniemy do ręki.

Puszki zbieraliśmy po drodze. Całkiem niezła zabawa. Jedziesz sobie spokojnie drogą, a tu nagle puszka błyszczy w rowie. No to hop, do worka. Z czasem nie widzi się nic innego, tylko puszki. Trochę jak przy zbieraniu grzybów - można się wkręcić. 

Nordländer Kanotcenter

Na nocleg wybraliśmy sobie najbliższy możliwy kemping, a i tak wyszło nam prawie 80 km jazdy w upale przez Bor - Gällaryd - Amhult - Moheda - Åby. Najważniejsze było jednak to, że siły dopisywały i choć każdy kilometr rodził się w bólach, parliśmy niestrudzenie naprzód.

Na kempingu podobny scenariusz jak w Vittaryd. Rozbijasz się, gdzie chcesz, a płacisz wieczorem lub rano, gdy akurat złapiesz gospodarzy.

Ambona
Ambona © Eresse

W drodze do Åby
W drodze do Åby © Eresse

Gdzieś w drodze do Mohedy
Gdzieś w drodze do Mohedy © Eresse

Nadm jeziorem Helgasjön
Nadm jeziorem Helgasjön © Eresse

W ciszy
W ciszy © Eresse

Helgasjön
Helgasjön © Eresse



Kategoria Szwecja z sakwami


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa lkazd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]