Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

Tatry #2 Dzień dłuższy od nocy. Zawrat i Świnica

  • DST 27.80km
  • Teren 27.80km
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 168( 84%)
  • HRavg 119( 60%)
  • Kalorie 4136kcal
  • Aktywność Wędrówka
Niedziela, 18 sierpnia 2013 | dodano: 31.10.2013

Dostaniesz zdjęcia z wakacji, przypomnisz sobie jak było i napiszesz relację - mówiłam sobie. Siadam do pisania dwa miesiące po przyjeździe z gór. I nie wiem, co napisać.

To trudny dzień. To dzień, w którym uczę się pokory - tak wtedy myślałam. Tym bardziej nie zmieniłam zdania po 17 godzinach marszu, kiedy dotarliśmy do pokoju. Ale teraz, gdy siedzę w domu i popijam herbatę, myślę sobie - Wcale nie było tak ciężko i tak strasznie. Może za rok zrobimy Orlą Perć, którą w tym roku sobie odpuściłam?

Góry uczą pokory, ale na krótko. Bo kiedy wrócisz do siebie, zaczynasz tęsknić za ryzykiem i przestrzenią. Za tym uczuciem, że właśnie trzymasz w rękach swoje życie, pokonujesz słabości i idziesz mimo bólu mięśni. Góry uczą wytrwałości, bo z każdym krokiem coraz trudniej być upartym. I wreszcie dają niesamowitą satysfakcję. Byłem tam, teraz jestem tu - widzisz daleko przed sobą szmat drogi i wysokość, które pokonałeś.

"W naszym świecie ciężko znaleźć pustkowie, w którym nie będzie niczego oprócz przyrody, nieba nad głową i człowieka siedzącego na kamieniu. Człowieka, którego obowiązuje jedynie to prawo, jakie ma w sercu." [Jarosław Grzędowicz, Pan Lodowego Ogrodu, t. 1] - właśnie za tym tęsknisz po powrocie.


Karb (widok z Kościelca) © Eresse


Wprawdzie to nie są zdjęcia z naszego szlaku, lecz z drogi Pixona, Magdy i Ewy na Kościelec, ale bardzo mi się podobają.
<!--3-->
Nie wiem, ale też wygląda pięknie <3 © Eresse


Widok na Czarny Staw Gąsienicowy ze szlaku na Kościelec © Eresse


Kościelec © Eresse


Kościelec © Eresse


Pixonik © Eresse


Wejście na Kościelec to równocześnie zejście © Eresse


Widok ze szczytu Kościelca © Eresse


Widok ze szczytu Kościelca © Eresse


Kominy pod Kościelcem © Eresse


Wstajemy o 4.30 - dla mnie to godzina zero, totalne odcięcie, środek nocy. Zawsze kiedy mam wstać tak wcześnie, wolę się po prostu nie położyć. Na zbiórce jesteśmy kilka minut po 5. To pierwszy dzień, kiedy rozchodzą się drogi naszej drużyny. Pixon, Magda oraz Ewa zostają w pokoju, by wyruszyć na inny szlak parę godzin po nas, a ja, Ola z Robertem, i Paweł wybieramy się asfaltową drogą w kierunku Psiej Trawki. Tam też jemy pierwsze śniadanie, a już pod schroniskiem na Murowańcu poprawiamy drugą porcją.

Zapowiada się cudna pogoda, słoneczko przygrzewa, na szlaku nie ma zbyt wielu turystów. Ruszamy dalej nad Czarny Staw Gąsienicowy. Dlaczego zawsze wydawało mi się, że gąsienica pisze się przez dwa n? :>

Nad stawem trzy minuty na zdjęcia i kontemplację. Ja na przykład zastanawiam się, jak to ten Zawrat wygląda i dlaczego ludzie spadają. Kilka dni przed nami turystka spadła. Podobno łańcuch wyrwał jej się z rąk. Ech, te niesforne, wyrywające się łańcuchy.

Żarty żartami, ale serio, łatwo nie jest. A już na pewno nie dla kogoś, kto przyjechał w góry i nie był nawet w Jaskini Raptawickiej. Mnie nie raz podnosi się ciśnienie i zawsze już będę pamiętać ten nieszczęsny zakręt, gdzie pod nachyleniem trzeba się wspiąć po głazie i po prostu brakuje piątej kończyny, dłuższych nóg albo palców gekona. Do tego dochodzi jeszcze duża ekspozycja i lęk przestrzeni. Naprawdę trudno zapanować nad drżeniem, kiedy za plecami widzi się przepaść.

Tuż pod przełęczą też wcale nie jest bezpiecznie. Wprawdzie kończą się łańcuchy i skałki do wspinaczki, ale szlak prowadzi piargiem tuż przy ścianie skalnej. Kiedy więc docieramy na przełęcz, piszę Pixonowi smsa: "Żyję" i oddycham z ulgą. Jeszcze nie wiem, że na podejściu pod Świnicę czeka mnie dalsza zabawa. Tam po raz pierwszy będę błagać w myślach, żeby skończyły się łańcuchy.

Czarny Staw Gąsienicowy © Eresse


Tutaj jeszcze nie wiem, jak wygląda Zawrat © Eresse


Podejście na Zawrat © Eresse

U bram nieba
U bram nieba © Eresse

W drodze na Świnicę
W drodze na Świnicę © Eresse

Już niedaleko
Już niedaleko © Eresse

Góry to przystań, niekończąca się nadzieja, że można żyć życiem i wierzyć nie dotykając
Góry to przystań, niekończąca się nadzieja, że można żyć życiem i wierzyć nie dotykając © Eresse


Zawrat. Tu już wiem © Eresse


W drodze na Świnicę © Eresse


Jeśli nie ja, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy? © Eresse


Trwaj chwilo, jesteś piękna © Eresse


Na szczycie Świnicy spotykamy polsko-francuską parę. I nikogo więcej. Gdyby nie to, że goni nas czas, pewnie nie chcielibyśmy stamtąd odchodzić. Ze Świnicy rozciąga się najpiękniejszy widok, jaki do tej pory widziałam, ponieważ Świnica jest najwyższym szczytem grani głównej Tatr Wysokich. Góruje nad trzema dolinami: Doliną Gąsienicową z Halą Gąsienicową i Doliną Pięciu Stawów Polskich w Polsce oraz Doliną Cichą (Tichá dolina) na Słowacji. Pierwsze próby zdobycia szczytu datuje się już na XIX wiek. W 1805 roku odnotowano nieudane podejście Stanisława Staszica. Szlak nie był przygotowany do ruchu pieszego, nie było łańcuchów, wyżłobionych stopni. W sklepach nie można było kupić plecaka, który waży 500 gramów, wylajtowanych wodoodpornych butów i kurtki z paclite'a. Ale i tak dobrze dziś trochę pomarudzić.

Landszafcik © Eresse


Nie pamiętam, ale chyba za Świnicą © Eresse


Tutaj już ewidentne zmęczenie materiału. I mózgu.
Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna © Eresse


Na Przełęczy Świnickiej jesteśmy około 18. Zaczyna zmierzchać, a do schroniska wciąż kawał drogi. Już wiemy, że będziemy wracać po zmroku. Kiedy docieramy do schroniska, okazuje się, że Magda, Ewa i Łukasz są jeszcze godzinę drogi za nami. Im też trochę zeszło na Kościelcu. Mamy czasu aż nadto, więc spokojnie jemy, popijamy herbatę i regenerujemy siły. Wszystkim już zmęczenie skleja powieki. Staramy się nie myśleć o tym, że do kwatery jeszcze trzy godziny marszu. Zanim ruszamy nasze ociężałe ciała z ławek, jest już ciemno. Właściwie to tracę poczucie czasu i wiem tylko, że mam iść. Przez Boczań, przez las i do Kuźnic. Na dole nie idziemy. Powłóczymy nogami jak zombie i chyba jest nam wszystko jedno. Kiedy docieram do pokoju, nawet nie chce mi się zdjąć plecaka i ubrań. Wiem, że jak już się położę, nawet James Bond nie ruszy mnie z łóżka.

Paweł © Eresse


Tak wyglądasz rano, a tak 17 godzin później © Eresse


Kategoria Tatry


komentarze
Eresse
| 12:06 piątek, 15 listopada 2013 | linkuj Cieszę się, Bartek, że do niej dotarłeś :)
tenbashi
| 11:59 piątek, 15 listopada 2013 | linkuj Relacja w klasie! Aż zachciało mi się iść w góry. A nie byłem wieki...
Eresse
| 20:23 wtorek, 5 listopada 2013 | linkuj Jeszcze mi będziesz towarzyszył w drodze na Kozi Wierch xD
Pixon
| 08:51 wtorek, 5 listopada 2013 | linkuj AAaa młoda wybij sobie tą Orlą raz na zawsze.
Pixon
| 08:51 wtorek, 5 listopada 2013 | linkuj Ale zombi :D

Super relacja!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa podcz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]