Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

Ahoj kapitanie!

  • DST 22.66km
  • Czas 00:49
  • VAVG 27.75km/h
  • VMAX 38.05km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 sierpnia 2014 | dodano: 24.08.2014
Uczestnicy

Wyobrażacie sobie spędzić weekend w sąsiedztwie rzeki, na której organizują spływ kajakiem i nie popływać? Ja też nie. Dlatego w sobotę zamiast byczyć się na nadrzecznej plaży, wybyczyliśmy się w kajakach, płynąc z biegiem rzeki.

Z Doktorców podjechaliśmy na rowerach do Suraża, bo jakżeby inaczej i wynajęliśmy podwózkę, dwa kajaki, wiosła i kamizelki. Z miłym panem negocjowaliśmy, czy to on daje nam swoje drogocenne kajaki w zastaw, czy raczej my jemu nasze rowery. Jakimś dużym transporterem przewiózł nas i cały sprzęt do punktu kontrolnego w Doktorcach, skąd wyruszyliśmy. Ponieważ wsiadanie do kajaka z brzegu do łatwych zadań nie należy, o mało nie zrobiłam szpagatu, a Kamil jedną nogą wpadł do wody. Kiedy udało się opanować nerwową sytuację, ja byłam sucha i się śmiałam, a Kamil w połowie mokry i też się śmiał. Złapaliśmy tempo i popłynęliśmy, zostawiając w tyle Kingę i Przemka, którzy jakoś nie mogli dociążyć kajaka i ciągle musieli nas gonić. 

Było ciepło, acz nie upalnie. Słońce próbowało się przedrzeć zza chmur. Z marnym skutkiem. Tak marnym, że w końcu spadł deszcz i zrobiło się chłodno. Zawsze lubiłam pływać kajakiem, ale do tej pory miałam okazję tylko na Stawach Stefańskiego i w Arturówku. Spływ rzeką to zupełnie inna bajka! I nie ma ograniczenia czasowego, Można pływać do porzygania :D

Powrót z Suraża miał być lekki i przyjemny, byliśmy zmęczeni spływem. Ale gdy nad głową zbierają się granatowe chmury i wiatr przygina młode drzewka do ziemi, nie ma czasu na jęki i płacze. Trzeba tą korbą trochę pokręcić. Jechaliśmy w kolumnie - chłopaki z przodu, dziewczyny z tyłu na kole. Kiedy tylko udało mi się utrzymać, Kamil przyspieszał i zostawałam metr dalej. Przyspieszałam więc, choć dawno już osiągnęłam granicę swoich możliwości. 34 km/h, później 35 km/h, i jeszcze trochę, 36 km/h. Dokręciłam do 37 i zrobiłam się fioletowa. Kątem oka widziałam, że Kinga mnie obserwuje. Zapytała, czy dobrze się czuję. Nie. Nie czułam się dobrze. Obiecałam sobie, że ostatni raz jestem z nimi na rowerze. Psychopaci! Ale wciąż ich lubię :D a czy oni mnie nadal? 

Meandrująca Narew
Meandrująca Narew © Eresse

Narew
Narew © Eresse

Tak nam sielsko
Tak nam sielsko © Eresse

Cześć!
Cześć! © Eresse

Spadnij na głowę, spadnij
Spadnij na głowę, spadnij © Eresse

Baba z wozu, koniom lżej, baba w kajaku, chłop je
Baba z wozu, koniom lżej, baba w kajaku, chłop je © Eresse

Świtezi wody
Świtezi wody © Eresse

Dzikie perszerony
Dzikie perszerony © Eresse

Suraż
Suraż © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!, Rowerem po Podlasiu


komentarze
Eresse
| 07:47 czwartek, 28 sierpnia 2014 | linkuj Zdjęcia przypominają mi powojenne pocztówki :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa anasa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]