Szyndzielnia - Skrzyczne - Ukojenie
-
DST
21.30km
-
Teren
21.30km
-
Temperatura
12.0°C
-
Aktywność Wędrówka
Nie wiem nawet, czy pamiętasz, że był kiedyś taki czas, gdy na drogę, którą biegłeś, upadł słońca blask.
Rano wstaliśmy bez budzika. Po co się spieszyć? W górach nawet wiosna przychodzi spóźniona.
Do południa świeciło piękne słońce - było przyjemnie ciepło i bezwietrznie. Pod Klimczokiem obejrzeliśmy pamiątkowe miejsce, w którym turyści zostawiają kamienie z różnych zakątków świata. W lipcu zabiorę kamień z Czerwonej Ławki i też przywiozę :)
Pod Klimczokiem © Eresse
Dziś Łysica, jutro Everest © Eresse
(Mała) Panorama Beskidu Śląskiego © Eresse
Bazie w kwietniu © Eresse
Chyba wącham kamienie © Eresse
Na zdjęciu powyżej trochę mi już wali w dekiel. Świeże powietrze, 20 km w nogach, 10 kilogramów na plecach. Po grzanym piwie widzianym poniżej można mnie już tylko turlać do łóżka.
Szarlotki nie mieli, ale sernik pierwsza klasa! © Eresse
Wprawdzie całą drogę do schroniska marzyliśmy o szarlotce. Nawet zapewniałam, że ją zjemy. Ale na miejscu okazało się, że szarlotki nie ma - jest tylko drożdżowe i sernik.
Sernik okazał się nieziemski. Myślę, że właśnie taki serwują w świeckim niebie :)
Podchodząc do schroniska zauważyliśmy w krzakach kudłate bydlę. Pies sięgał nam wyżej pasa, wyglądał jak cielak i miał przekrwione oczy. Szepnęłam do Jacka - nie patrzmy na niego, może nas nie zauważy! W schronisku okazało się, że to pies właściciela. Pies demon.
- A on może wyjść na zewnątrz?
- Może. On wszystko może.
Strażnik podziemia © Eresse
Kategoria Szczyrk