Czerwona Ławka 2 352 m n.p.m. (Priečne sedlo)
-
DST
26.00km
-
Teren
26.00km
-
Temperatura
24.0°C
-
Aktywność Wędrówka
Dziś budzik dzwoni o 5:30. Kiedy go słyszę, mówię sobie - uwielbiam góry! uwielbiam wstawać o świcie! niemożliwe nie istnieje! I ziewając powłóczę do toalety. To niesamowite, jak wielką moc ma Twoja pasja i jak wiele jesteś gotów dla niej poświęcić. To ona odkrywa w Tobie pokłady mocy, o której nie masz pojęcia, jest magią i motorem działań. I naprawdę jeśli tylko chcesz, możesz osiągnąć wszystko.
Początek © Eresse
Na naszej mapie turystycznej Tatr Wysokich pozostały już tylko dwa nieodkryte przeze mnie miejsca: Czerwona Ławka i Sławkowski Szczyt. Ponieważ prognozy zapowiedziały na dziś doskonałe warunki pogodowe, zdecydowaliśmy się na zdobycie tej niższej, ale o niebo trudniejszej trasy.
Na Czerwoną Ławkę prowadzą jedne z najdłuższych łańcuchów w Tatrach, sama zaś przełęcz nazwana została w 1956 r. przez Jana Alfreda Szczepańskiego „słowackim Zawratem”. Przez wiele lat szlak ten był jednokierunkowy, w 2013 r. zamontowano dodatkowe łańcuchy i klamry umożliwiające bezpieczne przejście w obu kierunkach. Bezpieczne... Tak. Jak cholera.
Naszą przygodę rozpoczynamy w Starym Smokowcu, do którego dowozi nas elektriczka. Za stacją przechodzimy przez główną ulicę i mijamy dolną stację kolejki torowej na Hrebienok. Tutaj rozpoczyna się zielony szlak. Jest to najkrótsza i najszybsza droga. Na Hrebienioku wchodzimy na szlak czerwony - fragment Magistrali Tatrzańskiej. Ścieżka jest utwardzona, nieco kamienista, ale wznosi się łagodnie i jest szeroka, można się na tym fragmencie jeszcze nagadać i odpocząć.
Magia mgieł © Eresse
Kocham! © Eresse
Wodospad © Eresse
Wkrótce spacerowa droga doprowadza nas do rozdroża. Możemy skręcić w prawo i dojść do Chaty Rainera lub w lewo do Zbójnickiej Chaty. Jest też droga na wprost po kamiennym chodniku - szlak czerwony i zielony - która kieruje do Schroniska Zamkowskiego. To tu jemy drugie śniadanie i przepakowujemy sprzęt. Jacek nie decyduje się na atak szczytowy, dziś jest moim szerpą :))))
W drodze © Eresse
Przed nami © Eresse
Górskie kwiaty © Eresse
Teryho Chata gdzieś w górze © Eresse
Ja i Łukasz pniemy się dalej zielonym szlakiem przez Dolinę Małej Zimnej Wody. Jest jak za starych dobrych lat, gdy razem zapuszczaliśmy się w góry.
Gdzieś wysoko w oddali majaczy schronisko. My już wiemy, że nie jest tak blisko, jak się w pierwszej chwili wydaje. Nasłuchaliśmy się od przyjaciół, jak ciężko, jak długo i jak stromo się do niego podchodzi. Wiemy, co nas czeka. I może właśnie dzięki temu przechodzimy ten fragment bezboleśnie i bardzo sprawnie. Stajemy pod schroniskiem i patrzymy na siebie z minami: Ale jak to? To już?
Teryho Chata © Eresse
Na rozdrożu © Eresse
Widok przesłaniają nam chmury. Niekiedy zza zasłony wyłaniają się szczyty i fragment jeziora. Nie możemy więc w pełnej krasie zobaczyć szczytów, które okalają jezioro. Robimy krótki postój na obiad i i idziemy dalej.
Dolina Pięciu Stawów Spiskich © Eresse
Na podejściu pod Czerwoną Ławkę mapa ostrzega przed trzema niebezpiecznymi miejscami. Nie wiem, które to. Wszystkie są ekstremalne. Podejście po niemal pionowej ścianie zabezpieczają łańcuchy. Jest kilka wariantów tras i trudno wybrać najłatwiejszą. Nie ma takiej. Na szczęście skała ma wgłębienia i małe wcięcia na stopy. To ekspozycja robi całą robotę, bo gdy się odwracasz, za plecami widzisz przepaść i skały ostre jak noże.
Tu jeszcze nie wiem, co nas czeka © Eresse
Na całym podejściu najgorzej radzę sobie z drabinką. Klamry są śliskie i nachylone, trzęsą mi się nogi. Chyba mam atak paniki. Łukasz ubezpiecza mnie na całym podejściu, gdzieniegdzie podpowiada, jak ułożyć bezpiecznie stopę. Bardzo się o mnie troszczy i niemal czuję, jaka odpowiedzialność spoczywa na jego barkach. Jeśli coś nam się stanie, ani on, ani ja nie darujemy sobie do końca życia. Spinam się w sobie i za wszelką cenę chcę przetrwać. Dam radę. Dam.
Co kilka metrów, gdy tylko znajdę bezpieczną półkę, przystaję i łapię oddech, by się uspokoić. Łukasz bardzo mnie wspiera i cierpliwie czeka, gdy się zatrzymuję. Docieram na przełęcz z mozołem i strachem, wciąż powtarzając sobie, że w następne wakacje nigdzie nie jadę. Zostaję w domu i opalam się na balkonie. Tylko niech jeszcze ten jeden raz mi się uda.
Jest stromo © Eresse
Pogromca łańcuchów © Eresse
Ściana płaczu © Eresse
Wciąż do góry © Eresse
Na przełęczy jest ciasno. Na szczęście nie ma prawie nikogo. Robimy szybkie zdjęcie i schodzimy niżej. Zejście jest łatwiejsze, ale nadal wymaga koncentracji. Skała jest krucha, łatwo stracić oparcie i ześlizgnąć się w niekontrolowany sposób. Dopiero przy Siwym stawie czuję, że odzyskałam nad sobą kontrolę.
Stamtąd przyszliśmy © Eresse
Tu wcale nie jest lepiej © Eresse
Górskie zęby © Eresse
Tatrzański Mordor © Eresse
Kozice © Eresse
Jestem zwycięzcą! © Eresse
Do Zbójnickiej Chaty docieramy około 13:30, gdzie czeka już na nas Jacek.
Jestem zmęczona i cieszę się, że znów mi się udało. Znów zakpiłam sobie z niebezpieczeństwa, pokazałam przed sobą, że dam radę. I że znów chcę to powtórzyć. Może na Orlej...?
Kategoria Tatry