#9 - Åby - Växjö - Sirkon
-
DST
74.93km
-
Czas
04:52
-
VAVG
15.40km/h
-
VMAX
41.51km/h
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Podróże są jak ożywcza kąpiel dla umysłu.
Mówią, że Växjö, to jedno z najpiękniejszych miast Szwecji i najbardziej zielone miasto Europy. Na pewno nie można mu odmówić uroku, gdy zjedzie się nad jezioro i ruszy na spacer wzdłuż brzegu, przez pięknie utrzymany park Linnéparken. Ale czy samo centrum skradło mi serce? No gacie na ziemię nie spadły z wrażenia.
Co naprawdę warto tutaj zobaczyć? Katedrę, muzeum szkła, zamek Teleborg i Muzeum Emigracji. I z przyjemnością pokręcić się ścieżkami rowerowymi po mieście. Szwedzkie ścieżki są doskonale przystosowane do potrzeb rowerzystów - wyraźnie oznakowane, nie pozostawiają domysłu, jak włączyć się do ruchu, jeśli nagle zamiast ścieżki pojawia się asfalt i wjazd na ruchliwą ulicę.
Zastanawiam się, czy już zdążyliście zauważyć, że przy wszystkich drogach, którymi jechaliśmy, nie ma reklam i billboardów. Nie wiem, czy to wpływ przepisów o zakazie reklam w przestrzeni publicznej czy dbałość o zachowanie naturalnego wyglądu, ale chcę to mieć u nas.
Katedra w Växjö © Eresse
Ścieżki rowerowe w Växjö © Eresse
Nietypowa architektura © Eresse
Dzikie gęsi w parku © Eresse
Wyspy z kamieni
Nie tylko w Smalandii, po której od paru dni się przemieszczamy, ale w ogóle w całej Szwecji na przestrzeni wielu kilometrów rozciągają się lasy (wyobraźcie sobie, że zajmują 70% powierzchni całego kraju), pagórki i pofałdowane pola z małymi i dużymi gospodarstwami. Mijaliśmy stodoły niemal tak wielkie jak nasze bloki i wielohektarowe pola, które nie uległy rozparcelowaniu na kilku gospodarzy, gdzie każdy z nich co innego uprawiał i w inną stronę żął zboże. Jedynym, co rozdzielało pola i łąki, były kamienne murki lub wyspy z kamieni, usypane przez człowieka, gdy podczas oczyszczania ziemi pod uprawę wydobył głazy, chcąc wyrównać teren. A jak jakiś kamień był na tyle ciężki albo zbyt głęboko tkwił w ziemi, by go przesunąć, po prostu zostawał na swoim miejscu, a wokół niego zwożono pozostałe i usypywano stertę.W polu © Eresse
Åsnen
Tego dnia docieramy na Mjölknabbens Camping. Między jeziorem Asnen prowadzi nas groblą wspaniała, wąska asfaltowa droga. Namiot rozbijamy na jedną noc, więc nie ma problemu z rozlokowaniem nas, ale daje się odczuć, że gdybyśmy chcieli zatrzymać się na dłużej, gospodarz by nam odmówił. Kampera odesłał, tłumacząc się brakiem wolnych miejsc. I rzeczywiście między przyczepami jest bardzo ciasno. Zawsze trzeba brać pod uwagę, że jak nie wpuszczą na kemping, trzeba poszukać na dziko.Kolację jemy przy drewnianej ławie, idziemy spać punkt 22:00, zanim jeszcze na dobre się ściemni.
W drodze nad jezioro Sirkon © Eresse
Dobranoc © Eresse
Kategoria Szwecja z sakwami