Tylko czas nie chodzi spać, bo ma czas
-
DST
20.11km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:20
-
VAVG
15.08km/h
-
VMAX
29.27km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czas pożegnać góry, nakichać na brzydką pogodę i wrócić do domu. Żal opuszczać tak piękne miejsca.
Widok z okna:Widok z naszego apartamentu
© Eresse
Ponieważ pokoje musieliśmy opuścić o 11, a pociąg z Łodygowic wyjeżdżał dopiero przed 15, powolutku pojechaliśmy sobie na dworzec. Po drodze zrobiliśmy niezbędne zakupy. W strugach deszczu (wszyscy płakali, że wyjeżdżamy ;) mknęliśmy drogą rowerową, ciągnącą się przez kilka kilometrów od Szczyrku w stronę Żywca. Byłoby doprawdy przyjemnie, gdyby rozbryzgująca się woda nie leciała mi na plecy i twarz, a wiatr nie dopełniał dzieła zniszczenia.Łodygowice
© Eresse
Znów czekały nas trzy przesiadki. Jakoś zdążyłam się przyzwyczaić. Ponieważ o miejsca jak zwykle trzeba się było bić, do pociągu wsiadaliśmy z bojowym nastawieniem i zaciętymi minami. W Koluszkach czekała nas ostatnia przesiadka. Na pociąg mieliśmy czekać ok. 40 minut, dlatego bardzo się ucieszyliśmy, gdy już po pięciu nadjechał skład do Łódź Kaliska - nowiuteńki, przystosowany do potrzeb rowerzystów. Jakież było nasze zdziwienie, gdy konduktor oznajmił nam, że nie posiadamy ważnych biletów na przejazd liniami InterREGIO, bowiem REGIO się do tej spółki nie zalicza. Na szczęście trafiliśmy na zapaleńca rowerowego, który pobłażliwie popatrzył na nas, na nasze maszyny i machnął ręką. Do Łodzi dotarliśmy więc półdarmo i z niezłym wyprzedzeniem.Krwawy zachód
© Eresse
Kategoria Szczyrk