Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

Miał być szlak rowerowy, wyszedł hardkorowy!

  • DST 34.49km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:31
  • VAVG 9.81km/h
  • VMAX 43.90km/h
  • Sprzęt Róża pustyni - sprzedany
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 | dodano: 17.08.2012

Pogoda uległa zdecydowanej poprawie, więc można było zapuścić się dalej w góry. Za cel obraliśmy Skrzyczne. Miało być szutrem, jak zwykle wyszło po kamorach. Wspięliśmy się drogą asfaltową wiodącą w stronę Wisły na Przełęcz Salmopolską. Pixon straszył nas stromym podjazdem, więc nastawiłyśmy się bojowo. Ostatecznie droga okazała się łagodniejsza i zdecydowanie łatwiejsza do pokonania.

Przełęcz Salmopolska © Eresse


Wjechaliśmy na zamknięty dla ruchu szlak i piękną, szeroką szutrówką pięliśmy się łagodnie. Czasu na zdjęcia było niewiele, bo musieliśmy zdążyć na kwaterę przed zmrokiem ;)

Za przełęczą Salmopol © Eresse


Tak się złożyło, że gdzieś po drodze zgubiliśmy odbicie na szlak. Dojechaliśmy do rozdroża i stanęliśmy skonsternowani. Okazało się, że trzeba się wbić na kamienisty podjazd i nadrobić zaległości :)

Kartograficzni giganci © Eresse


Kiedy tak dumaliśmy nad mapą, podjechało do nas dwóch rowerzystów. Patrząc na nich myślałam, że zaraz najem się wstydu na podjeździe. Okazało się, że ja i Magda wjechałyśmy jeszcze przed nimi ^^

Ech, te spacerowe szlaki rowerowe... © Eresse


Dalej czekała na nas Malinowska Skała i pierwsze poważne zjazdy. Ponieważ zabrakło mi odwagi i umiejętności, zamykałam nasz rowerowy peleton, prowadząc niekiedy rower. Na jednym z trudniejszych zjazdów Magda krzyczała do mnie: "Monika, wychyl się!", a ja - głupia - słyszałam: "Monika, uśmiechnij się" - i szczerzyłam się sama do siebie. Później Magda pytała mnie, z czego się cieszę ^^

Bo wszystko jest kwestią psychiki © Eresse


Tak zjeżdżają dziewczyny! © Eresse


Ponieważ widok zapaleńców rowerowych na górskich szlakach nie należy do codzienności, wzbudzaliśmy wśród turystów ogólne zainteresowanie i szacunek. Wszyscy przyglądali nam się ciekawie, pozdrawiali, niekiedy wydawali okrzyki zachwytu (różne takie na k** i ja pier**) albo pukali się w czoło.

Rowerowy lansik © Eresse


Choć wykończyły mnie kolejne kilometry, humor nie opuszczał. Czułam się jak władca świata :)

To wszystko moje! © Eresse


Szlak był dłuższy i bardziej wymagający, niż się spodziewałam. Baterie szybko się wyczerpały, a o bananie żołądek zapomniał szybciej niż o nauce do egzaminu. Tuż przed schroniskiem na Skrzycznem zrobiliśmy krótki postój i posililiśmy się kanapkami z dżemem. W schronisku natomiast nie ominęła mnie porcja naleśników z serkiem i bitą śmietaną - pycha!

Szczyt © Eresse


Skrzyczne © Eresse


Na powrót obraliśmy szlak niebieski (?) i czerwony - Pixon zapewniał mnie o łatwym, szutrowym zjeździe. Czemu nie zdziwiły mnie kamienie, wertepy, hopki i bóg wie co jeszcze... Na zjeździe kilka razy zdążyłam pożegnać się z życiem, zaprzedać duszę diabłu i obiecać regularne sprzątanie pokoju. Ostatecznie przekupiłam fatum urokiem osobistym i ślepym szczęściem.

Tak jechałyśmy my:
Szczęśliwej drogi już czas! © Eresse


Pojedynek na miny © Eresse


Tak zjeżdżali profesjonaliści :)



Na prawie-finiszu jeszcze tylko kilka głazów i rozkopów, zbłąkana sarenka na szlaku i przebita dętka Stopy.

Gdzieś na szlaku rowerowym © Eresse


Rowerowa sweet focia ze Stopą naprawiającym rower w tle xD © Eresse


I wreszcie pokój, gdzie czekały na nas nieziemskie rozkosze i napój bogów:

Ogród ziemskich rozkoszy © Eresse


Kategoria Szczyrk


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa pobie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]