Projekt: chillout!
Dystans całkowity: | 3033.28 km (w terenie 916.42 km; 30.21%) |
Czas w ruchu: | 162:34 |
Średnia prędkość: | 17.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.87 km/h |
Suma podjazdów: | 923 m |
Maks. tętno maksymalne: | 190 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 145 (73 %) |
Suma kalorii: | 15069 kcal |
Liczba aktywności: | 69 |
Średnio na aktywność: | 43.96 km i 2h 37m |
Więcej statystyk |
Nad Wartą
-
DST
80.10km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:17
-
VAVG
18.70km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ziemia Sieradzka jest położona w samym sercu Polski. Ponoć słynie ze wspaniałych gęsi. A niewątpliwie z pięknego, dzikiego Parku Krajobrazowego Międzyrzecza Warty i Widawki. Postanowiliśmy w tę piękną ciepłą niedzielę odwiedzić to serce i nacieszyć oczy.
Do Sieradza - już tradycyjnie - dowiozła nas Łódzka Kolej Aglomeracyjna. Naszym przystankiem była Męcka Wola, skąd wyruszyliśmy na południe w stronę Strońska. W Beleniu warto porzucić asfalt na rzecz szlaku rowerowego i "nordic walking", który zaprowadzi Was ku polom i wspaniałym łąkom. W wysokiej trawie zauważycie też kilka dawnych bunkrów i będziecie mieli okazję wspiąć się na punkt widokowy na dolinę Warty. Warto pojechać wałem, z którego rozpościera się widok na bujnie zarośniętą, rwącą rzekę i wysokie szuwary.
Zjazd był fajny, ale to nie ta droga © Eresse
Wspaniała trasa! © Eresse
Łubin polny © Eresse
Bunkry przy drodze © Eresse
Więcej bunkrów © Eresse
I jeszcze jeden bunkier © Eresse
Nad Wartą © Eresse
Jacek © Eresse
Podhalański przystanek autobusowy w centrum Polski © Eresse
W Strumianach przeprawiliśmy się na drugą stronę rzeki. Po małym lunchu pod sklepem spakowaliśmy zapasy. Objaśniam i pokazuję:
Jeśli butelka nie mieści się w sakwie, zrób bukłak © Eresse
Z Burzenina pojechaliśmy dalej na południe w stronę Siemiechowa, obejrzeć rezerwat florystyczny "Winnica" o powierzchni 1,54 ha.
Panorama © Eresse
Okolice Siemiechowa © Eresse
Góra Charlawa © Eresse
Cieszę się, że mogę napawać się przyjemnością z jazdy bez konieczności ciągłego sprawdzania mapy i zamartwiania się, czy dobrze jadę, a o wszystko dba mój osobisty pilot :-)
Kapitan wycieczki © Eresse
I tu też © Eresse
Po kilku jednodniowych wycieczkach przekroczyliśmy w końcu ten magiczny punkt 50 km i dokręciliśmy do osiemdziesiątki. Przed nami całe wakacje, mam nadzieję, że utrzymamy dobrą passę i odwiedzimy razemjeszcze wiele miejsc.
Kategoria Projekt: chillout!
Skrajem Bolimowskiego Parku Krajobrazowego
-
DST
49.89km
-
Teren
15.00km
-
Czas
03:17
-
VAVG
15.19km/h
-
VMAX
36.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedzielnych wycieczek z ŁKA ciąg dalszy.
Dziś znów wybraliśmy się na małe kręcenie po województwie łódzkim, a dla zaoszczędzenia sił podjechaliśmy z dworca Łódź Kaliska do Domaniewic. Jak widać po zapełnionym po brzegi składzie, marketing działa, ludzie chcą i potrzebują się przemieszczać z rowerami, tylko wagony nie zaspokajają już podstawowych potrzeb i z rowerami trzeba wędrować od drzwi do drzwi, przepuszczając wysiadających pasażerów. Apeluję! Wymontujmy fotele na okres wakacyjny, zróbmy miejsce dla rowerów :-)
Lutra, zainspirowałeś mnie fragmentem przytoczonej poezji, więc i ja coś zanucę. Zgadniecie, co to?
Rzeka jest szeroka.
Rzeka dotyka mojego życia jak fale dotykają piasek
i prowadzą mnie do bazy spokoju,
gdzie znika niezadowolenie z mojej twarzy,
zabierz mnie znowu na moja łódkę na rzece,
a ja nie będę więcej płakał.
I tak powędrowaliśmy naszą rzeką, a raczej szosą przez Domaniewice, polną drogę i dukt, natrafiając po drodze na wspaniałe rozlewisko. Szuwary gięły się leciutko i szemrały pod naporem wiatru, ptaki czyściły lśniące pióra, a w tafli wody odbijało się słońce. Zieleń była świeża, pełna soków i zapachów. W trawach cykały pasikoniki.
Sielankowo © Eresse
Przepięknie! © Eresse
Aż chce się żyć! © Eresse
Dalej droga wypadła nam do Łyszkowic, gdzie przypomnieliśmy sobie smak dzieciństwa i kruchą czekoladę lodów Bambino. Nie były to wprawdzie Bambino, ale smakowały prawie tak samo. Na wyjeździe z Łyszkowic przy ul. Polnej, na skraju drogi i krzaków, zauważyliśmy staw - zadbany i czysty, aż chciało się wykąpać w ten upał. Tam zjedliśmy po słodkiej bułce i chwilę odpoczęliśmy w scenerii bardziej malowniczej niż murek przed sklepem.
Kąpałabym się © Eresse
Na wyjeździe z Łyszkowic © Eresse
Kolejnym punktem był Bolimowski Park Krajobrazowy, położony na pograniczu województw łódzkiego i mazowieckiego, co ciekawe, utworzony stosunkowo niedawno, bo w 1986 roku. Dno doliny porastają łąki, torfowiska oraz zarośla, a miejscami podmokłe olsy i łęgi. Na terenie Parku i jego otuliny znajduje się kilka niewielkich kompleksów stawów rybnych. Pierwszy raz też usłyszałam, że największym reprezentantem fauny Parku jest łoś, żyjący tu stale od lat 80. XX w. W Parku mieszkają też bobry, które znakomicie się zadomowiły nad Rawką i żyją w norach wykopanych w ziemi. Osobliwością Puszczy Bolimowskiej jest stado danieli sprowadzonych tu jeszcze w XVII w. oraz rysie, które przywędrowały z Puszczy Kampinoskiej.
Rysia ani łosia po drodze nie spotkaliśmy, ale coś chlupotało w zaroślach.
Wśród drzew i ciszy © Eresse
Bolimowski Park Krajobrazowy © Eresse
Z Bolimowskiego Parku Krajobrazowego udaliśmy się czerwonym i żółtym szlakiem rowerowym do Nieborowa, gdzie zapłaciliśmy niebotyczną kwotę 24 zł za 20-minutowy spacer po parku (uroczo, acz zdecydowanie za drogo). W drodze spotkaliśmy niesamowicie przyjacielskiego tatę z córką Helą - kilka kilometrów przejechaliśmy wspólnie w drodze do Nieborowa, gdzie uprzejmy rowerzysta użyczył nam zabezpieczenia rowerowego i spiął rowery ze swoim. Dziękujemy!
Z Nieborowa pojechaliśmy główną drogą - ruchliwą dosyć - do Arkadii, a stamtąd na rynek Łowicza. Żołądki powoli wygryzały nam kręgosłup, więc nie szukając zbyt długo, zadomowiliśmy się na pizzy w knajpce obok Rynku. Byłam już tak zmęczona i głodna, że nawet nie robiłam zdjęć.
Pociąg powrotny mieliśmy o 16:40 i szczęśliwie udało nam się zająć najlepsze miejsca - to znaczy haki na rowery i fotele. Zawiesiliśmy rowery, usiedliśmy wygodnie i pół drogi przespałam na ramieniu Ukochanego.
A po powrocie reaktywowałam rower na myjni :-)
To była bezbłędna wycieczka. Tego mi było trzeba!
Sprzątanie © Eresse
Kategoria Projekt: chillout!
Łask - Kolumna - Gdziebądź
-
DST
51.90km
-
Teren
30.00km
-
Czas
03:23
-
VAVG
15.34km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś Ukochany porwał mnie na wycieczkę-niespodziankę. Porwał w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo zamiast wyjść zgodnie z planem o 10:00, lecieliśmy jak wariaci o 9:34, by zdążyć na wcześniejszy przejazd pociągu. Zostałam więc wyrwana w trakcie szykowania się i przegoniona Kusocińskiego na dworzec Łódź Kaliska :-) to była mocna rozgrzewka!
W ŁKA tłumno i gwarno od rowerzystów. Wiele osób wyjeżdża poza Łódź, by pokręcić po okolicy. Dopiero w Łasku dowiedziałam się, że jedziemy do Łasku, a z Łasku nad Grabię i w kierunku Ldzania, by obejrzeć stary młyn. Łezka się w oku kręci na wspomnienie wycieczek z dawną ekipą (Ldzań i ognisko gigantów), dzięki Kochani!
Łask © Eresse
Rynek w Łasku © Eresse
Kościół w Łasku © Eresse
Szkoła w Baryczy © Eresse
Z Łasku skierowaliśmy się w stronę Ostrowa, Baryczy i byłam pewna, że zahaczymy o Piaskową Górę nad Grabią, ale spotkała mnie tym większa niespodzianka, że pojechaliśmy na inną plażę. Zjedliśmy coś słodkiego, wygrzałam się trochę na piasku, a Jacek brodził w wodzie. Dzień był chłodny i wietrzny, więc z rozkoszą łapałam wszystkie promienie słońca. Troche to nie fair, że cały tydzień grzeje, a jak przychodzi weekend, to nagle front się zmienia i trzeba wyciągać czapkę z szafy.
Z oddali © Eresse
Stary młyn nad Grabią © Eresse
Wspaniale tak pojeździć razem! © Eresse
Znad Grabii pojechaliśmy do Kolumny, a z Kolumny czerwonym szlakiem w okolicach Poleszyna, Janowic i Żytowic. Byłam bardzo ciekawa, jak długo wytrzyma opona. To jazda na krawędzi jest!
Jazda na krawędzi © Eresse
Zdecydowanie lepiej niż jazda na rowerze wychodzi mi pozowanie do zdjęć :))))))
Pięknie jest! © Eresse
Majowo © Eresse
Nie wiem, co to za kwiatki. Ale są żółte © Eresse
Szuwary nad Grabią © Eresse
Bociek © Eresse
W czasie gdy ja łapałam słońce, Jacek łapał jedzenie. Zadowolony przyniósł mi chruścika albo innego patykowego potwora.
Mężczyzna zdobywa pożywienie dla swojej kobiety © Eresse
W drodze powrotnej © Eresse
Kocham! © Eresse
Prawie Bartek © Eresse
Wycieczka wyszła wspaniale, tylko moje nogi zostały gdzieś w szafie, bo nic a nic nie chciały podawać, a w poniedziałek obudzily mnie zakwasy :-)
Pora SIĘ ROZJEŹDZIĆ!
Kategoria Projekt: chillout!
Odkurzanie roweru
-
DST
31.63km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:51
-
VAVG
11.10km/h
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak pięknej niedzieli nie było od dawna. Gdy całe dnie spędzasz za oknem swojego korpo, a w upragniony piątek i sobotę jeszcze na dokładkę idziesz na cały dzień do szkoły, ciepła słoneczna wolna niedziela jest jak spełnienie marzeń. Nie mogłam już dłużej siedzieć w domu i magazynować tłuszczu. Wreszcie wyprowadziłam rumaka ze stajni i poczułam wiatr na twarzy.
Wycieczka z moją mamą była jak przygoda. Kilka razy zgubiłyśmy trasę, musiałyśmy przedzierać się przez bagnistą łąkę albo przenosić rowery przez nasyp kolejowy. Było jak za starych dobrych lat, kiedy rodzice zabierali mnie na rowerowe wycieczki. Wykręciłyśmy ponad 30 km i wiem, że to niewiele, ale jednak wiele :-) a w czasie jazdy chciało się powiedzieć:
- Zamknijcie się, nogi! (shut up legs)
Kategoria Projekt: chillout!
Na przekór deszczom
-
DST
22.00km
-
Czas
01:15
-
VAVG
17.60km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie jedź na rowerze - mówili. Będzie padać - mówili. Zmokniesz. A, guzik! Pół drogi świeciło słońce, a deszcz przeczekałam pod wiatą przystanku.
Kategoria Projekt: chillout!
W poszukiwaniu ciszy
-
DST
26.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
01:43
-
VAVG
15.15km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie chcąc marnować pięknej pogody i mojej nagromadzonej podczas urlopu energii wybraliśmy się z Jackiem na rower. Padło na Malinkę - ja postanowiłam przypomnieć sobie trasę, Jacek - zobaczyć, o co to się ludzie w Zgierzu zabijają.
Pierwszy raz to ja prowadziłam. W pamięci starałam się przywrócić obraz skrótów, którymi zawsze prowadził mnie Pixon. Kilka razy już-już trzymałam się dobrej drogi, to znów myliłam skręt i przecznicę. Bardzo to irytujące - być tak blisko i ciągle krążyć. W końcu dotarliśmy na miejsce. Wygrzaliśmy się w słońcu na trawie, popatrzyliśmy na chmury i postanowiliśmy pojechać dalej, na Łącznikowy Agroturystyczny Szlak Rowerowy. Ponieważ jednak zagadaliśmy się w drodze, do szlaku dotarliśmy trochę na okrągło, zahaczając o cegielnię z 1917 roku i punkt widokowy w Szczawinie. Stamtąd wróciliśmy przez Smardzew i Nowe Łagiewniki. Trasa - gładki jak lustro asfalt - była miłą odmianą dla ciągnącej się przez Zgierz trylinki.
W poszukiwaniu ciszy © Eresse
Kopalnia piasku w Dąbrówce-Mariance © Eresse
Kategoria Projekt: chillout!
Retkinia - Brus - Lublinek
-
DST
39.91km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:18
-
VAVG
17.35km/h
-
VMAX
38.37km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Projekt: chillout!
Trochę słońca, trochę deszczu
-
DST
25.03km
-
Teren
20.00km
-
Czas
01:38
-
VAVG
15.32km/h
-
VMAX
34.00km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Projekt: chillout!
Szybki wypad do Wisły
-
DST
12.03km
-
Temperatura
3.0°C
-
Aktywność Wędrówka
Sami wiecie, jak to jest w pracy. Raz lepiej, raz gorzej. Ale jeśli zdarza wam się powiedzieć: i love my job!, to keep do it and don't stop moving.
Wyjazd do Wisły trafił mi się całkiem przypadkiem. Piątek i sobotę spędziłam przy stoisku wystawienniczym, ale gdy tylko złożyliśmy ściankę i spakowaliśmy sprzęt, wskoczyłam w górski ekwipunek i pognałam z przyjaciółką na szlak.
W drodze © Eresse
Jest super! © Eresse
Trzy Kopce © Eresse
Tylko tyle mi trzeba do szczęścia © Eresse
Taki alarm © Eresse
Zachód słońca na szlaku © Eresse
Kategoria Projekt: chillout!
Ugasić rowerowe pragnienie
-
DST
19.41km
-
Czas
01:00
-
VAVG
19.41km/h
-
VMAX
36.94km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jest lato, to i jest ciepło. Nie ma co marudzić :)
Ale ponieważ na tej patelni nie chciałam popełnić harakiri, na rower umówiłam się dopiero pod wieczór. W przejażdżce towarzyszył mi Paweł - jechaliśmy więc szosowo-asfaltowo. Pojechaliśmy przez Radogoszcz do Łagiewnickiej, dalej na stację Radegast, której nigdy dotąd nie oglądałam o zmroku (wow, robi wrażenie!), następnie Wycieczkową do kapliczek i już z powrotem do domu. Trasa krótka - ale oboje nie mieliśmy więcej czasu. I tak wystarczyło, bym dziś rano obudziła się przeziębiona (podobno panoszy się angina?)
Lata terroru © Eresse
Miejsca kaźni © Eresse
Pamięci poległych © Eresse
Kategoria Projekt: chillout!