Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

#5 - Na koneckim szlaku - Wisienka na torcie

  • DST 107.99km
  • Czas 05:21
  • VAVG 20.19km/h
  • VMAX 45.21km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 923m
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 czerwca 2018 | dodano: 24.06.2018

Jest nowy rekord 2018 roku. Sto kilometrów z lekkim hakiem. Mam nadzieję, że w tym sezonie to nie jest moje ostatnie słowo :-)

Dzisiejszą wycieczkę zaczęliśmy dobrą rozgrzewką - pięciokilometrowym podjazdem na Wąsosz. Później jeszcze trzy ostre podjazdy w okolicach Czarnieckiej Góry i Błotnicy, i noga była już dobrze rozgrzana. W Lutej poszukiwaliśmy wieży widokowej. Jak się okazało, wieża została ale już tylko na mapie.

Jedną z ciekawszych kondycyjnie tras jest z pewnością droga od wsi Szałas do miasteczka Odrowąż. Prowadzi bowiem w prostej linii przez górki i dołki ziemi koneckiej. Długi podjazd urozmaica za chwilę szybki zjazd. Jest interwałowo i w dobrym tempie. Ma się też ciągle przed oczami górkę, na którą trzeba będzie podjechać, a później miłą nagrodę, gdy zaczyna się zjeżdżać. Finisz w Odrowążu pod kościół parafialny pw. św. Jacka i św. Katarzyny z XVI na tętnie >170 :-)

Tam kilka minut przerwy na słodką bułkę zakupioną w Domu Ludowym i dalej w trasę, by nie studzić mięśni.

Pierwszy kryzys przychodzi na pięćdziesiątym kilometrze, pod sklepem w Niekłaniu. Jest gorąco, nie ma gdzie zjeść obiadu, ogarnia nas znużenie. Ja kupuję kiełbasę i herbatniki, Jacek przegryza batonik i lody. Do domu jeszcze daleko.

Za Furmanowem wjeżdżamy na leśną drogę. Nie ma piasku, są za to ścinki leśne i kamienie. Droga wznosi się łagodnie, ale na tyle uciążliwie, by jazda okazała się wymagająca i męcząca. Po drodze mijamy kilka rozwidleń, ale łatwo trzymać się głównej drogi, bo jest dobrze utrzymana i niezarośnięta. Podjazd kiedyś się kończy, przejeżdżamy grzbietem po wertepach i zaczynamy zjazd. Przypomina to nieco zawody w slope style, bo raz za razem wpadamy przednim kołem w spory dołek i wyjeżdżamy z niego, by wpaść w kolejny. Później zjeżdżamy po kamieniach i koleinach. Kiedy już nadgarstki bolą nie do wytrzymania, a w łydkach łapią skurcze, wjeżdżamy do wsi Skłoby, spacyfikowanej w 40. roku XX wieku przez niemieckiego okupanta. Wtedy, w nocy schwytano ponad 260 mężczyzn i po przesłuchaniach rozstrzelano w pobliskim lesie. Rannych dobijano bagnetami, a według niektórych źródeł także wrzucanymi do mogił granatami. Dziś wieś nie wydaje się już tak wyludniona, ale ślad dawnej makabry pozostał. Ciała przeniesiono na cmentarz wojenny, urządzony przy szosie Szydłowiec–Przysucha.

Ze Skłobów jedziemy już bez mapy na Radestów, Borkowice, Krasną Górę i Kuźnicę. W Ruskim Brodzie czujemy, że to już blisko. Ostatnie 20 km wypada nam doskonałym, równiutkim jak stół asfaltem przez piękne, pachnące żywicą lasy sosnowe. Przez cały dzień tak dobrze żarło, że nawet nie miałam czasu na zdjęcia.

Do domu przyjechałam umęczona, opalona i szczęśliwa. Nadawałam się już tylko do mycia.

PS. Ja naprawdę nie wiem, jak w 2014 roku zdołałam zrobić 200 km jednego dnia. Nie wiem, Andrzej. Nie wiem.

Na Skłoby
Na Skłoby © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

#4 - Na koneckim szlaku - Komaszyce i Paruchy

  • DST 36.11km
  • Czas 02:09
  • VAVG 16.80km/h
  • VMAX 37.67km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 czerwca 2018 | dodano: 24.06.2018

Po silnych protestach moich nóg zadecydowaliśmy o skróceniu trasy i dłuższym odpoczynku nad wodą. Trasa więc krótka, widokowa, z niesamowitymi krajobrazami na górce koło Komaszyc (tuż obok lotniska). Zakończyliśmy wycieczkę plażowaniem nad Starą Kuźnicą.  

Wzdłuż pasa startowego
Wzdłuż pasa startowego © Eresse
Komaszyce
Komaszyce © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

3# - Na koneckim szlaku - Białaczów i Bedlno

  • DST 50.16km
  • Czas 02:48
  • VAVG 17.91km/h
  • VMAX 33.97km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 czerwca 2018 | dodano: 24.06.2018

Dziś nieubłaganie pojawił się kryzys. Noga nie podawała, humor nie dopisywał. Miałam ochotę gryźć i kąsać. To pięćdziesiąt kilometrów urodziło się w ogromnych trudach i naprawdę potrzebowałam odpocząć. 

Raczej z grymasem przejechałam przez Jeżów i Sobień, choć Jacek starał się dodać mi otuchy i zachęcał do jazdy.

W Białaczowie obejrzeliśmy pałac, który został wybudowany dla Marszałka Sejmu Wielkiego i jednego z twórców Konstytucji 3 Maja, Stanisława Małachowskiego, a który po roku 1944 został przejęty na rzecz Skarbu Państwa i umieszczono w nim szkołę. Po remoncie obiektu w końcu lat 60-tych pałac przejął Dom Opieki Społecznej, niestety dziś nikt już w nim nie urzęduje i budynek popada w ruinę.

Z Białaczowa pojechaliśmy na Ossę, mijając złote pola zbóż i ukwiecone łąki. Dużo było tego dnia terenów rolnych i wiosek. Ciekawie było obserwować, jak toczy się życie w tych miejscach, witać obcych ludzi i podziwiać skromne, ale dobrze utrzymane ogródki. W Kopaninach przejechaliśmy obok fabryki ceramiki. W Bedlnie i Bedlenku jeszcze na dobicie trafił się podjazd, więc do Końskich już niemal się czołgałam. 

Pałac w Białaczowie - szkoda, że popada w ruinę
Pałac w Białaczowie - szkoda, że popada w ruinę © Eresse
Poraj
Poraj © Eresse
Wiejskie mruczki
Wiejskie mruczki © Eresse
Hejka
Hejka © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

2# - Na koneckim szlaku - Sielpia i Czarniecka Góra

  • DST 52.96km
  • Czas 02:48
  • VAVG 18.91km/h
  • VMAX 53.87km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 czerwca 2018 | dodano: 24.06.2018

Ufff, gorąco! Ale nie ma opierdzielania się. Zamiast grzać tyłki na plaży w Sielpi, mijamy ją czym prędzej, uciekając przed tłumami turystów i kierujemy się w całkiem niezłych humorach na Miedzierzę. Tam szybkie zdjęcie kościoła w stylu neoromańskim, trójnawowego, zbudowanego z kamienia - bardzo typowego dla tych stron budulca. Dalej droga wypada nam na Cisownik. I tu zaczyna się pierwszy poważniejszy podjazd. Niby nie jest stromo, ale długo i na tyle upierdliwie, że czuje się w nogach, jak opona klei się do asfaltu. Później krótki zjazd na Przyłogi i za chwilkę, już na wysokości Kamiennej Woli zaczyna się to, po co tak naprawdę przyjechaliśmy w te okolice. Gniemy korby na podjeździe na Modrzewinę. Tu już odczuwalnie stromo.

Ja wiem, że jak ktoś ten opis czyta, to brzmi prawie jak wjazd na Przełęcz Karkonoską. No oczywiście nie ma co porównywać, ale w tych stronach jest to jeden z najbardziej wymagających podjazdów.

Most na Sielpi
Most na Sielpi © Eresse
Sielpia
Sielpia © Eresse 
Miedzierza
Miedzierza © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

1# Na koneckim szlaku - Gowarczów i Furmanów

  • DST 58.76km
  • Czas 03:08
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 39.36km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 czerwca 2018 | dodano: 24.06.2018

W lipcu planujemy wybrać się na urlop-survival. Dzikie noclegi i całodzienną jazdę po ziemiach szwedzkich. Ponieważ forma sama się nie zrobi, zaczęliśmy się przygotowywać. Dlaczego na ziemiach koneckich? Bo to piękne, zróżnicowane pod względem nachylenia rejony, zalesione i ciche drogi, zapomniane wsie i rozległe łąki.

Pierwszego dnia mieliśmy trasę zaplanowaną na 44 km. Wyszło jak wyszło.

Z Końskich wyjechaliśmy na Nałęczów i Sędów. Skręciliśmy na Gowarczów i dalej na Baczynę, po drodze mijając ruiny wsi, wysiedlonej w latach 50. decyzją władz komunistycznych. Pod budowę poligonu artyleryjskiego przeznaczono ponad 10,5 tys. hektarów ziem, na których znajdowały się między innymi wsie: Budki, Eugeniów, Gąsiorów, Huta, Januchta, Józefów, Ludwinów, Wola Nosowa, Kacprów. Z Józefowa zachowały się tylko ruiny dwóch chałup zbudowanych z żużlowej szlaki i przydrożna kapliczka. Miejsce upamiętnia leśników i robotników, którzy zalesili ponad 4 tys. hektarów po byłym poligonie wojskowym, a druga poświęcona jest pamięci mieszkańców wsi. Przykre, że jeszcze po drugiej wojnie światowej zdarzały się w naszym kraju takie incydenty.

Dalsza droga wypadła nam na Kolonię Szczerbacką, do której kawałek musieliśmy przejechać drogą wojewódzką. Skręciliśmy na Teklinów. Piękne drogi przez pachnące sosnowe, suche lasy. W Furmanowie i Wielkiej Wsi nieco więcej pól i łąk, a później znów lasy w Smarkowie i Piasku. Chyba najgorszym fragmentem całej trasy było przebijanie się przez łachy piachu w lasach za Piaskiem. Do Starej Kuźnicy dogrzebaliśmy się zapiaszczeni, zgrzani i zmęczeni. Zostało nam 10 km do domu. Asfaltem tak paskudnym, że zatęskniłam za piaskiem :-) 

Wysiedlony Józefów
Wysiedlony Józefów © Eresse
Staw w Piasku
Staw w Piasku © Eresse
Piachy w Piaskach - droga na Starą Kuźnicę
Piachy w Piaskach - droga na Starą Kuźnicę © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

#Praca

  • DST 10.50km
  • Czas 00:35
  • VAVG 18.00km/h
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 czerwca 2018 | dodano: 24.06.2018



Odbiór auta po weselu

Niedziela, 3 czerwca 2018 | dodano: 03.06.2018

Jak się poprzedniego dnia popiło, to na drugi dzień trzeba się zgłosić po samochód tam, gdzie się go zostawiło :-)



U padrów

Wtorek, 29 maja 2018 | dodano: 03.06.2018

W odwiedzinach na Radogoszczu.


Kategoria Trening

Dobroń

  • DST 42.01km
  • Czas 02:13
  • VAVG 18.95km/h
  • VMAX 30.44km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 maja 2018 | dodano: 27.05.2018

Wreszcie była wolna chwila, by wsiąść na rower.
Pojechaliśmy z Retkini przez Górkę Pabianicką na Dobroń. Asfalty w większości jak lustro. Aż żal nie przesiąść się na szosę :-)


Kategoria Projekt: chillout!

Popioły - Starowa Góra - Wola Rakowa - Wiskitno

  • DST 55.01km
  • Czas 03:02
  • VAVG 18.14km/h
  • VMAX 30.14km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 maja 2018 | dodano: 13.05.2018

Kto by pomyślał, że na Popiołach jest tak górzyście i interwałowo, naprawdę można sobie fajnie popodjeżdżać przez las. To był zdecydowanie jeden z ciekawszych momentów trasy. Od Starowej Góry do Konstanyny nudy. Do Stefanowa nudy. Do Woli Rakowej znów nudy. Dlaczego? Bo droga prowadzi idealnie prosto, nic nie skręca, nic się nie zmienia. Mija się tylko kolejne domy, działki i samochody. Nawet ukształtowanie terenu się nie zmienia. Czasem minimalnie pod górkę albo z górki. I pod wiatr :-)

Bardzo przyjemnie przejeżdża się ulicą Nowe Górki koło Bieszczadzkiej. Szutry, łąka i spokój.



Kategoria Projekt: chillout!