Projekt: chillout!
Dystans całkowity: | 3033.28 km (w terenie 916.42 km; 30.21%) |
Czas w ruchu: | 162:34 |
Średnia prędkość: | 17.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.87 km/h |
Suma podjazdów: | 923 m |
Maks. tętno maksymalne: | 190 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 145 (73 %) |
Suma kalorii: | 15069 kcal |
Liczba aktywności: | 69 |
Średnio na aktywność: | 43.96 km i 2h 37m |
Więcej statystyk |
Ahoj kapitanie!
-
DST
22.66km
-
Czas
00:49
-
VAVG
27.75km/h
-
VMAX
38.05km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyobrażacie sobie spędzić weekend w sąsiedztwie rzeki, na której organizują spływ kajakiem i nie popływać? Ja też nie. Dlatego w sobotę zamiast byczyć się na nadrzecznej plaży, wybyczyliśmy się w kajakach, płynąc z biegiem rzeki.
Z Doktorców podjechaliśmy na rowerach do Suraża, bo jakżeby inaczej i wynajęliśmy podwózkę, dwa kajaki, wiosła i kamizelki. Z miłym panem negocjowaliśmy, czy to on daje nam swoje drogocenne kajaki w zastaw, czy raczej my jemu nasze rowery. Jakimś dużym transporterem przewiózł nas i cały sprzęt do punktu kontrolnego w Doktorcach, skąd wyruszyliśmy. Ponieważ wsiadanie do kajaka z brzegu do łatwych zadań nie należy, o mało nie zrobiłam szpagatu, a Kamil jedną nogą wpadł do wody. Kiedy udało się opanować nerwową sytuację, ja byłam sucha i się śmiałam, a Kamil w połowie mokry i też się śmiał. Złapaliśmy tempo i popłynęliśmy, zostawiając w tyle Kingę i Przemka, którzy jakoś nie mogli dociążyć kajaka i ciągle musieli nas gonić.
Było ciepło, acz nie upalnie. Słońce próbowało się przedrzeć zza chmur. Z marnym skutkiem. Tak marnym, że w końcu spadł deszcz i zrobiło się chłodno. Zawsze lubiłam pływać kajakiem, ale do tej pory miałam okazję tylko na Stawach Stefańskiego i w Arturówku. Spływ rzeką to zupełnie inna bajka! I nie ma ograniczenia czasowego, Można pływać do porzygania :D
Powrót z Suraża miał być lekki i przyjemny, byliśmy zmęczeni spływem. Ale gdy nad głową zbierają się granatowe chmury i wiatr przygina młode drzewka do ziemi, nie ma czasu na jęki i płacze. Trzeba tą korbą trochę pokręcić. Jechaliśmy w kolumnie - chłopaki z przodu, dziewczyny z tyłu na kole. Kiedy tylko udało mi się utrzymać, Kamil przyspieszał i zostawałam metr dalej. Przyspieszałam więc, choć dawno już osiągnęłam granicę swoich możliwości. 34 km/h, później 35 km/h, i jeszcze trochę, 36 km/h. Dokręciłam do 37 i zrobiłam się fioletowa. Kątem oka widziałam, że Kinga mnie obserwuje. Zapytała, czy dobrze się czuję. Nie. Nie czułam się dobrze. Obiecałam sobie, że ostatni raz jestem z nimi na rowerze. Psychopaci! Ale wciąż ich lubię :D a czy oni mnie nadal?
Meandrująca Narew © Eresse
Narew © Eresse
Tak nam sielsko © Eresse
Cześć! © Eresse
Spadnij na głowę, spadnij © Eresse
Baba z wozu, koniom lżej, baba w kajaku, chłop je © Eresse
Świtezi wody © Eresse
Dzikie perszerony © Eresse
Suraż © Eresse
Kategoria Projekt: chillout!, Rowerem po Podlasiu
Dobrze pokręcić w towarzystwie
-
DST
50.03km
-
Teren
25.00km
-
Czas
02:49
-
VAVG
17.76km/h
-
VMAX
36.58km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Kalorie 700kcal
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wybraliśmy się na pierwszą dłuższą przejażdżkę z Karolczakami :) i muszę przyznać, że Ola, która na rowerze jeździ od miesiąca, radzi sobie bardzo dobrze!
Upał dokuczał nam już od przekroczenia furtki i z każdą godziną wzmagał się. Z ulgą przyjmowaliśmy więc każdy skręt do lasu z rozpalonego asfaltu czy parnej łąki. Pojeździliśmy po Wzniesieniach Łódzkich, wylądowaliśmy w okolicach Dobrej na lodach i pojechaliśmy dalej nad zalew w Strykowie zwany potocznie cesarką. Woda - syf, kiła i mogiła - ale przestrzeń miejska zagospodarowana na bogaty plac zabaw, chodnik i drogę rowerową wokół stawu, boisko, plażę. Posiedzieliśmy w cieniu na trawie, zapchaliśmy się herbatnikami, które nie miały 52 ząbków i trzeba było je popijać i zeskrobywać z zębów. Było śmiechowo.
Kategoria Projekt: chillout!
Piekło na ziemi
-
DST
55.04km
-
Teren
30.00km
-
Czas
02:41
-
VAVG
20.51km/h
-
VMAX
43.48km/h
-
Temperatura
31.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kiedy wychodzisz przed dom i słońce wypala Ci oczy, jedyne na co masz ochotę, to wylać na siebie wiadro wody, wskoczyć do studni, albo zamknąć się w piwnicy. My wymyśliliśmy, że pójdziemy na rower. Chcieliśmy zrobić setkę, ale kiedy zlani potem dojechaliśmy do Łagiewnik, popatrzyliśmy na siebie porozumiewawczo i zdecydowaliśmy, że wycieczka skończy się już w Andrespolu na zimnych drinkach i lodach :)
Pojechałam z Pixonem fragmentem zielonego szlaku przez Wzniesienia Łódzkie, Nowosolną, Wiączyń i Bedoń. Żar lał się z nieba. Z przegrzania czułam mrowienie w zębach. W Andrespolu Madzia zaprosiła nas na coś zimnego do picia, chwilę odpoczęliśmy w chłodzie jej mieszkania i wyruszyliśmy z powrotem do Łodzi. Po drodze zahaczyliśmy o McDonald's.
Kategoria Projekt: chillout!
Rowerowa stylóweczka
-
DST
5.20km
-
Czas
00:31
-
VAVG
10.06km/h
-
VMAX
24.50km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Latający holender
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeśli ostatnio częściej jeździsz do parku na rowerowy spacer, niż na trening do lasu, to znaczy, że pora już odłożyć chipsy, colę i mcdonalda i wziąć się za siebie. Bo na AMP-ach w Jeleniej Górze będą płacz i zgrzytanie zebów. RIP.
Z Magdą ćwiczymy sobie fotografowanie - Madzia, łapanie dobrych ujęć, a ja - pozowanie. Wczoraj dzień nam nie sprzyjał. Obie więc miałyśmy niewyraźne miny. Łukasz asystował, czytając ksiażkę na trawie :)
Kobiety na rowery! © Eresse
Mleczyk? Nie - dmuchawczyk © Eresse
Kliknij piosenkę
Kategoria Projekt: chillout!
Przejazd gigantów
-
DST
34.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:07
-
VAVG
10.91km/h
-
VMAX
46.80km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
HRmax
179( 90%)
-
HRavg
115( 58%)
-
Kalorie 1060kcal
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Było sielsko, leniwie, słonecznie i bez napinki. Nawet nie wiem, kiedy tętno skoczyło mi do 180? Chyba na asfaltowym podjeździe o nachyleniu 1% xD
Wycieczkowo © Eresse
Kategoria Projekt: chillout!
Świąteczne spalanie
-
DST
73.49km
-
Teren
55.00km
-
Czas
04:19
-
VAVG
17.02km/h
-
VMAX
47.56km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Kalorie 2150kcal
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ponieważ przez cały
weekend opychaliśmy się mięsem i słodyczami, w lany poniedziałek trzeba było
spalić niepotrzebne kalorie. Pixon zaplanował wycieczkę do Rogowa, jednak z
Magdą zaprotestowałyśmy ze względu na odległość. Zaproponowałam więc drogę do
lasu w Brzezinach.
Wyruszyliśmy
z Pixonem z Radogoszcza, obierając kierunek na Andrespol. Oczywiście nie mogło
być lekko, zostałam przeciągnięta przez wszystkie możliwe górki, nasypy
kolejowe i kałuże. W Andrzejowie Pixona dosięgła ręka sprawiedliwości - złapał
kapcia, a ja mogłam odetchnąć :) Wkrótce dotarła do nas Magda.
Pojechaliśmy
przez jakieś łąki i błota do Wiączynia, a stamtąd na lody do Brzezin. Nie
będę komentować nastrojów, które towarzyszyły nam w czasie całej drogi. Powiem
tylko, że na ostatnim podjeździe w lesie brzezińskim była tak wypruta, że nie
miałam siły wrócić do domu. 5 km przed końcem rozbolało mnie kolano. Dziś
siedzę z bandażem i wsmarowanym naproxenem.
Warto trochę pokręcić © Eresse
Szczury © Eresse
Tunel © Eresse
Pesymista widzi tunel. Optymista - światło w tunelu. Realista - pociąg. A maszynista widzi trzech debili na torach © Eresse
Wiączyń © Eresse
Prawie Bartek © Eresse
Eksploratorzy starych cegieł © Eresse
Droga gdzieś © Eresse
Wiosna przyszła © Eresse
Pixon natchniony © Eresse
Kategoria Projekt: chillout!
Przewietrzyć szprychy
-
DST
69.19km
-
Teren
35.00km
-
Czas
04:17
-
VAVG
16.15km/h
-
VMAX
38.05km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
HRmax
190( 95%)
-
HRavg
123( 62%)
-
Kalorie 2083kcal
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsze koty za płoty, czyli czas ruszyć się z domu i rozgrzać trochę nogi po zimie.
W kameralnym, wycieczkowym składzie wybraliśmy się na przejażdżkę. Początkowo zakładaliśmy dystans 100 km, ale kiedy dotarliśmy do Łagiewnik, stwierdziłam z Magdą, że właściwie możemy już wracać :D Po krótkich negocjacjach wszyscy zdecydowaliśmy się na skrócenie trasy do 60 km.
Na podjeździe przed Malinką (skręca się przy stawie, później w wąską ścieżynkę między płotami i ciśnie kilkanaście metrów po trawie) zawzięłam się i sapiąc, podjechałam. Marcin ma rację, formy w sklepie nie kupię :D
Ostatecznym celem okazał się Rosanów. Na jakimś postoju (a było ich całkiem sporo) zjedliśmy batony, lody i kiełbasę (na co kto miał ochotę). Ponarzekaliśmy na sytuację w kraju i na Ukrainie. Próbowaliśmy się nawet wprosić do Marcina na pierogi :D
Pogoda była wspaniała. Południowy wiatr popychał nas na odsłoniętych fragmentach trasy, słoneczko przygrzewało, grunt nie był ani zbyt piaszczysty, ani zbyt błotnisty. Tylko w okolicach Grotnik rzeczka zmusiła nas do zamoczenia rowerów :)
W Zgierzu Łukasz podsunął pomysł odwiedzenia opuszczonej wieży ciśnień na terenie nieczynnych już zakładów przemysłowych Boruta. Na początku byłam podekscytowana - szczególnie, że nikt nie pilnuje, a drzwi stoją otworem. Ale kiedy już wewnątrz zobaczyłam ubytki w schodach i balustradzie, zwątpiłam, czy sufit też nie spadnie nam na głowę. Udało nam się wtargać rowery na pierwsze piętro, a sami dotarliśmy do 3. Tam też, na półpiętrze nieco wyżej kończyły się schody, a zaczynało odsłonięte ożebrowanie stropu. Nie miałam odwagi, by po belkach przejść na drugą stronę, o nie. Na trzęsących się nogach wróciłam na dół.
To miejsce ma nieco postapokaliptyczny klimat jak po wybuchu bomby nuklearnej - wybite szyby, próchniejące deski, odłamki szkła i łuszcząca się farba na podłodze. Stare luksfery, przez które prześwieca słońce, rozbity pisuar w zdewastowanej toalecie, pęknięty stopień schodów. I niezliczone ptasie kupy :)
Wieżę warto zobaczyć i potraktować jako urozmaicenie wycieczki.
Późnym popołudniem wróciliśmy do domu - szczęśliwi, że to dopiero sobota.
Na zdjęcia zapraszam do Łukasza
Drewno © Eresse
Dukt pod Grotnikami © Eresse
Pixon © Eresse
Co tam, że mokro © Eresse
Kategoria Projekt: chillout!
Czuć już wiosnę
-
DST
52.43km
-
Teren
24.00km
-
Czas
02:42
-
VAVG
19.42km/h
-
VMAX
39.36km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
HRmax
183( 92%)
-
HRavg
145( 73%)
-
Kalorie 1832kcal
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
To był dobrze spożytkowany dzień. Wyspałam się (nareszcie nie było żadnych pobudek na rower o 7), pojadłam i umówiłam się z bratem na rower. Najpierw intensywnie rozmyślał nad trasą, napocił się strasznie, aż w końcu postanowił poprowadzić mnie przez Zgierz, Łagiewniki, Nowosolną i Wiączyń do Andrespola. Trochę mnie przewiało i dostałam kataru, ale i tak było super!
W niektórych rejonach silniej wiało, wtedy musiałam chować się za Pixonem (o ile nie zdążył mi gdzieś odjechać). Na niektórych trasach otaczała nas cisza, więc przemykaliśmy bez trudu i z uśmiechem. Miałam wrażenie, że zaliczam wszystkie możliwe podjazdy w okolicach Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich.
W Andrespolu dołączyła do nas Magda ze swoją suczką, Kesi. W drodze powrotnej Pixon złapał gumę, więc co jakiś czas mieliśmy krótkie postoje na "dopompowanie".
Przy okazji dzisiejszej wycieczki naszły mnie pewne smutne przemyślenia. Całą zimę regularnie chodziłam na siłownię. I o ile w górach odczułam postęp i zwiększoną siłę, tak na rowerze nie czułam nic. Po 500 metrach od wyjechania z domu pulsometr pokazywał mi puls 170. Myślałam, że się zwiesił z wrażenia. Tętno unormowało się dopiero po kilkunastu kilometrach. Postępu więc brak, uwsteczniłam się rowerowo przez zimę. Szkoda.
Skowyrna mewa na piaskach © Eresse
Specjalny © Eresse
Kesi biegnie do mnie (?) © Eresse
Sielankowe pole © Eresse
To je amelinium, tego nie pomalujesz © Eresse
Kategoria Projekt: chillout!
Zgniłe Błoto i mcdonalds na pocieszenie
-
DST
47.20km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:27
-
VAVG
19.27km/h
-
VMAX
30.44km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
HRmax
169( 85%)
-
HRavg
128( 64%)
-
Kalorie 1069kcal
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobotę przebalowaliśmy, więc w niedzielę trzeba było zmyć grzechy i pokręcić trochę korbą. Padło na Zgniłe Błoto, bo blisko, bo woda i z wiatrem.
Zajechaly pany i po pańsku odjechaly. Szkoda dziesięciu złotych na wstęp na teren "ośrodka". Postanowiliśmy więc pojechać na przekąskę do mcdonaldsa.W drodze na Zgniłe Błoto
© EresseJedziemy po te fryty
© EresseNie wierzę, że znów tu zjadłem
© EresseMmmm jak Mcdonalds
© EressePixon i las
© EresseMagda i rower
© EresseGołąbeczki
© EressePixon na torach
© EresseNa wzgórzu melancholii jest plastikowe drzewko
© Eresse
Kategoria Projekt: chillout!
Kto ma zapałki?
-
DST
27.56km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:27
-
VAVG
19.01km/h
-
VMAX
37.30km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Skowyrna mewa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przed sklepem Magda zapytała, czy ktoś będzie miał zapałki. Taaaaaaak, na pewno ktoś będzie miał. Na poligonie okazało się, że wszyscy myśleli podobnie. Na szczęście (choć nie wierzę, że to powiem), dojechali do nas "palacze" i w ruch poszła zapalniczka. Wreszcie znalazły się nawet zapałki i to był strzał w dziesiątkę.
Sierpniowe ognisko na poligonie było bardzo miłym zwieńczeniem kończących się wakacji. Porozmawialiśmy o dzieciach, filmach, książkach, pikantnych potrawach i powikłaniach, o trudnych słowach, papierosach i kawie.
Jak to napisał Tomek: Wolę z ogniska kiełbasę niż jeździć na masę!
Kategoria Projekt: chillout!