Eresse prowadzi tutaj blog rowerowy

I want to ride it where I like

Wpisy archiwalne w kategorii

Projekt: chillout!

Dystans całkowity:3033.28 km (w terenie 916.42 km; 30.21%)
Czas w ruchu:162:34
Średnia prędkość:17.86 km/h
Maksymalna prędkość:53.87 km/h
Suma podjazdów:923 m
Maks. tętno maksymalne:190 (95 %)
Maks. tętno średnie:145 (73 %)
Suma kalorii:15069 kcal
Liczba aktywności:69
Średnio na aktywność:43.96 km i 2h 37m
Więcej statystyk

Ahoj kapitanie!

  • DST 22.66km
  • Czas 00:49
  • VAVG 27.75km/h
  • VMAX 38.05km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 sierpnia 2014 | dodano: 24.08.2014
Uczestnicy

Wyobrażacie sobie spędzić weekend w sąsiedztwie rzeki, na której organizują spływ kajakiem i nie popływać? Ja też nie. Dlatego w sobotę zamiast byczyć się na nadrzecznej plaży, wybyczyliśmy się w kajakach, płynąc z biegiem rzeki.

Z Doktorców podjechaliśmy na rowerach do Suraża, bo jakżeby inaczej i wynajęliśmy podwózkę, dwa kajaki, wiosła i kamizelki. Z miłym panem negocjowaliśmy, czy to on daje nam swoje drogocenne kajaki w zastaw, czy raczej my jemu nasze rowery. Jakimś dużym transporterem przewiózł nas i cały sprzęt do punktu kontrolnego w Doktorcach, skąd wyruszyliśmy. Ponieważ wsiadanie do kajaka z brzegu do łatwych zadań nie należy, o mało nie zrobiłam szpagatu, a Kamil jedną nogą wpadł do wody. Kiedy udało się opanować nerwową sytuację, ja byłam sucha i się śmiałam, a Kamil w połowie mokry i też się śmiał. Złapaliśmy tempo i popłynęliśmy, zostawiając w tyle Kingę i Przemka, którzy jakoś nie mogli dociążyć kajaka i ciągle musieli nas gonić. 

Było ciepło, acz nie upalnie. Słońce próbowało się przedrzeć zza chmur. Z marnym skutkiem. Tak marnym, że w końcu spadł deszcz i zrobiło się chłodno. Zawsze lubiłam pływać kajakiem, ale do tej pory miałam okazję tylko na Stawach Stefańskiego i w Arturówku. Spływ rzeką to zupełnie inna bajka! I nie ma ograniczenia czasowego, Można pływać do porzygania :D

Powrót z Suraża miał być lekki i przyjemny, byliśmy zmęczeni spływem. Ale gdy nad głową zbierają się granatowe chmury i wiatr przygina młode drzewka do ziemi, nie ma czasu na jęki i płacze. Trzeba tą korbą trochę pokręcić. Jechaliśmy w kolumnie - chłopaki z przodu, dziewczyny z tyłu na kole. Kiedy tylko udało mi się utrzymać, Kamil przyspieszał i zostawałam metr dalej. Przyspieszałam więc, choć dawno już osiągnęłam granicę swoich możliwości. 34 km/h, później 35 km/h, i jeszcze trochę, 36 km/h. Dokręciłam do 37 i zrobiłam się fioletowa. Kątem oka widziałam, że Kinga mnie obserwuje. Zapytała, czy dobrze się czuję. Nie. Nie czułam się dobrze. Obiecałam sobie, że ostatni raz jestem z nimi na rowerze. Psychopaci! Ale wciąż ich lubię :D a czy oni mnie nadal? 

Meandrująca Narew
Meandrująca Narew © Eresse

Narew
Narew © Eresse

Tak nam sielsko
Tak nam sielsko © Eresse

Cześć!
Cześć! © Eresse

Spadnij na głowę, spadnij
Spadnij na głowę, spadnij © Eresse

Baba z wozu, koniom lżej, baba w kajaku, chłop je
Baba z wozu, koniom lżej, baba w kajaku, chłop je © Eresse

Świtezi wody
Świtezi wody © Eresse

Dzikie perszerony
Dzikie perszerony © Eresse

Suraż
Suraż © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!, Rowerem po Podlasiu

Dobrze pokręcić w towarzystwie

  • DST 50.03km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 17.76km/h
  • VMAX 36.58km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 700kcal
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 czerwca 2014 | dodano: 08.06.2014
Uczestnicy

Wybraliśmy się na pierwszą dłuższą przejażdżkę z Karolczakami :) i muszę przyznać, że Ola, która na rowerze jeździ od miesiąca, radzi sobie bardzo dobrze!

Upał dokuczał nam już od przekroczenia furtki i z każdą godziną wzmagał się. Z ulgą przyjmowaliśmy więc każdy skręt do lasu z rozpalonego asfaltu czy parnej łąki. Pojeździliśmy po Wzniesieniach Łódzkich, wylądowaliśmy w okolicach Dobrej na lodach i pojechaliśmy dalej nad zalew w Strykowie zwany potocznie cesarką. Woda - syf, kiła i mogiła - ale przestrzeń miejska zagospodarowana na bogaty plac zabaw, chodnik i drogę rowerową wokół stawu, boisko, plażę. Posiedzieliśmy w cieniu na trawie, zapchaliśmy się herbatnikami, które nie miały 52 ząbków i trzeba było je popijać i zeskrobywać z zębów. Było śmiechowo.


Kategoria Projekt: chillout!

Piekło na ziemi

  • DST 55.04km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:41
  • VAVG 20.51km/h
  • VMAX 43.48km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 maja 2014 | dodano: 25.05.2014
Uczestnicy

Kiedy wychodzisz przed dom i słońce wypala Ci oczy, jedyne na co masz ochotę, to wylać na siebie wiadro wody, wskoczyć do studni, albo zamknąć się w piwnicy. My wymyśliliśmy, że pójdziemy na rower. Chcieliśmy zrobić setkę, ale kiedy zlani potem dojechaliśmy do Łagiewnik, popatrzyliśmy na siebie porozumiewawczo i zdecydowaliśmy, że wycieczka skończy się już w Andrespolu na zimnych drinkach i lodach :)

Pojechałam z Pixonem fragmentem zielonego szlaku przez Wzniesienia Łódzkie, Nowosolną, Wiączyń i Bedoń. Żar lał się z nieba. Z przegrzania czułam mrowienie w zębach. W Andrespolu Madzia zaprosiła nas na coś zimnego do picia, chwilę odpoczęliśmy w chłodzie jej mieszkania i wyruszyliśmy z powrotem do Łodzi. Po drodze zahaczyliśmy o McDonald's.


Kategoria Projekt: chillout!

Rowerowa stylóweczka

  • DST 5.20km
  • Czas 00:31
  • VAVG 10.06km/h
  • VMAX 24.50km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Latający holender
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 maja 2014 | dodano: 11.05.2014
Uczestnicy

Jeśli ostatnio częściej jeździsz do parku na rowerowy spacer, niż na trening do lasu, to znaczy, że pora już odłożyć chipsy, colę i mcdonalda i wziąć się za siebie. Bo na AMP-ach w Jeleniej Górze będą płacz i zgrzytanie zebów. RIP.

Z Magdą ćwiczymy sobie fotografowanie - Madzia, łapanie dobrych ujęć, a ja - pozowanie. Wczoraj dzień nam nie sprzyjał. Obie więc miałyśmy niewyraźne miny. Łukasz asystował, czytając ksiażkę na trawie :)

Kobiety na rowery!
Kobiety na rowery! © Eresse

Mleczyk? Nie - dmuchawczyk
Mleczyk? Nie - dmuchawczyk © Eresse

Kliknij piosenkę


Kategoria Projekt: chillout!

Przejazd gigantów

  • DST 34.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 10.91km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 179( 90%)
  • HRavg 115( 58%)
  • Kalorie 1060kcal
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 maja 2014 | dodano: 03.05.2014

Było sielsko, leniwie, słonecznie i bez napinki. Nawet nie wiem, kiedy tętno skoczyło mi do 180? Chyba na asfaltowym podjeździe o nachyleniu 1% xD

Wycieczkowo

Wycieczkowo © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Świąteczne spalanie

  • DST 73.49km
  • Teren 55.00km
  • Czas 04:19
  • VAVG 17.02km/h
  • VMAX 47.56km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 2150kcal
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 | dodano: 21.04.2014
Uczestnicy

Ponieważ przez cały weekend opychaliśmy się mięsem i słodyczami, w lany poniedziałek trzeba było spalić niepotrzebne kalorie. Pixon zaplanował wycieczkę do Rogowa, jednak z Magdą zaprotestowałyśmy ze względu na odległość. Zaproponowałam więc drogę do lasu w Brzezinach.

Wyruszyliśmy z Pixonem z Radogoszcza, obierając kierunek na Andrespol. Oczywiście nie mogło być lekko, zostałam przeciągnięta przez wszystkie możliwe górki, nasypy kolejowe i kałuże. W Andrzejowie Pixona dosięgła ręka sprawiedliwości - złapał kapcia, a ja mogłam odetchnąć :) Wkrótce dotarła do nas Magda.

Pojechaliśmy przez jakieś łąki i błota do Wiączynia, a stamtąd na lody do Brzezin. Nie będę komentować nastrojów, które towarzyszyły nam w czasie całej drogi. Powiem tylko, że na ostatnim podjeździe w lesie brzezińskim była tak wypruta, że nie miałam siły wrócić do domu. 5 km przed końcem rozbolało mnie kolano. Dziś siedzę z bandażem i wsmarowanym naproxenem.


Warto trochę pokręcić

Warto trochę pokręcić © Eresse

Szczury
Szczury © Eresse

Tunel
Tunel © Eresse


Pesymista widzi tunel. Optymista - światło w tunelu. Realista - pociąg. A maszynista widzi trzech debili na torach
Pesymista widzi tunel. Optymista - światło w tunelu. Realista - pociąg. A maszynista widzi trzech debili na torach © Eresse

Wiączyń
Wiączyń © Eresse

Prawie Bartek
Prawie Bartek © Eresse

Eksploratorzy starych cegieł
Eksploratorzy starych cegieł © Eresse

Droga gdzieś
Droga gdzieś © Eresse



Wiosna przyszła
Wiosna przyszła © Eresse

Pixon natchniony
Pixon natchniony © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Przewietrzyć szprychy

  • DST 69.19km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 16.15km/h
  • VMAX 38.05km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 190( 95%)
  • HRavg 123( 62%)
  • Kalorie 2083kcal
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 marca 2014 | dodano: 22.03.2014
Uczestnicy

Pierwsze koty za płoty, czyli  czas ruszyć się z domu i rozgrzać trochę nogi po zimie.

W kameralnym, wycieczkowym składzie wybraliśmy się na przejażdżkę. Początkowo zakładaliśmy dystans 100 km, ale kiedy dotarliśmy do Łagiewnik, stwierdziłam z Magdą, że właściwie możemy już wracać :D Po krótkich negocjacjach wszyscy zdecydowaliśmy się na skrócenie trasy do 60 km. 

Na podjeździe przed Malinką (skręca się przy stawie, później w wąską ścieżynkę między płotami i ciśnie kilkanaście metrów po trawie) zawzięłam się i sapiąc, podjechałam. Marcin ma rację, formy w sklepie nie kupię :D

Ostatecznym celem okazał się Rosanów. Na jakimś postoju (a było ich całkiem sporo) zjedliśmy batony, lody i kiełbasę (na co kto miał ochotę). Ponarzekaliśmy na sytuację w kraju i na Ukrainie. Próbowaliśmy się nawet wprosić do Marcina na pierogi :D

Pogoda była wspaniała. Południowy wiatr popychał nas na odsłoniętych fragmentach trasy, słoneczko przygrzewało, grunt nie był ani zbyt piaszczysty, ani zbyt błotnisty. Tylko w okolicach Grotnik rzeczka zmusiła nas do zamoczenia rowerów :)

W Zgierzu Łukasz podsunął pomysł odwiedzenia opuszczonej wieży ciśnień na terenie nieczynnych już zakładów przemysłowych Boruta. Na początku byłam podekscytowana - szczególnie, że nikt nie pilnuje, a drzwi stoją otworem. Ale kiedy już wewnątrz zobaczyłam ubytki w schodach i balustradzie, zwątpiłam, czy sufit też nie spadnie nam na głowę. Udało nam się wtargać rowery na pierwsze piętro, a sami dotarliśmy do 3. Tam też, na półpiętrze nieco wyżej kończyły się schody, a zaczynało odsłonięte ożebrowanie stropu. Nie miałam odwagi, by po belkach przejść na drugą stronę, o nie. Na trzęsących się nogach wróciłam na dół.

To miejsce ma nieco postapokaliptyczny klimat jak po wybuchu bomby nuklearnej - wybite szyby, próchniejące deski, odłamki szkła i łuszcząca się farba na podłodze. Stare luksfery, przez które prześwieca słońce, rozbity pisuar w zdewastowanej toalecie, pęknięty stopień schodów. I niezliczone ptasie kupy :)

Wieżę warto zobaczyć i potraktować jako urozmaicenie wycieczki.

Późnym popołudniem wróciliśmy do domu - szczęśliwi, że to dopiero sobota.

Na zdjęcia zapraszam do Łukasza

Drewno

Drewno © Eresse

Dukt pod Grotnikami
Dukt pod Grotnikami © Eresse

Pixon
Pixon © Eresse

Co tam, że mokry
Co tam, że mokro © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Czuć już wiosnę

  • DST 52.43km
  • Teren 24.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 19.42km/h
  • VMAX 39.36km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 183( 92%)
  • HRavg 145( 73%)
  • Kalorie 1832kcal
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 marca 2014 | dodano: 09.03.2014
Uczestnicy

To był dobrze spożytkowany dzień. Wyspałam się (nareszcie nie było żadnych pobudek na rower o 7), pojadłam i umówiłam się z bratem na rower. Najpierw intensywnie rozmyślał nad trasą, napocił się strasznie, aż w końcu postanowił poprowadzić mnie przez Zgierz, Łagiewniki, Nowosolną i Wiączyń do Andrespola. Trochę mnie przewiało i dostałam kataru, ale i tak było super!

W niektórych rejonach silniej wiało, wtedy musiałam chować się za Pixonem (o ile nie zdążył mi gdzieś odjechać). Na niektórych trasach otaczała nas cisza, więc przemykaliśmy bez trudu i z uśmiechem. Miałam wrażenie, że zaliczam wszystkie możliwe podjazdy w okolicach Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. 

W Andrespolu dołączyła do nas Magda ze swoją suczką, Kesi. W drodze powrotnej Pixon złapał gumę, więc co jakiś czas mieliśmy krótkie postoje na "dopompowanie".

Przy okazji dzisiejszej wycieczki naszły mnie pewne smutne przemyślenia. Całą zimę regularnie chodziłam na siłownię. I o ile w górach odczułam postęp i zwiększoną siłę, tak na rowerze nie czułam nic. Po 500 metrach od wyjechania z domu pulsometr pokazywał mi puls 170. Myślałam, że się zwiesił z wrażenia. Tętno unormowało się dopiero po kilkunastu kilometrach. Postępu więc brak, uwsteczniłam się rowerowo przez zimę. Szkoda.

Skowyrna mewa na piaskach

Skowyrna mewa na piaskach © Eresse

Specjalny
Specjalny © Eresse

Kesi biegnie do mnie (?)
Kesi biegnie do mnie (?) © Eresse

Sielankowe pole
Sielankowe pole © Eresse

To je amelinium, tego nie pomalujesz
To je amelinium, tego nie pomalujesz © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Zgniłe Błoto i mcdonalds na pocieszenie

  • DST 47.20km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:27
  • VAVG 19.27km/h
  • VMAX 30.44km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 169( 85%)
  • HRavg 128( 64%)
  • Kalorie 1069kcal
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 września 2013 | dodano: 08.09.2013
Uczestnicy

Sobotę przebalowaliśmy, więc w niedzielę trzeba było zmyć grzechy i pokręcić trochę korbą. Padło na Zgniłe Błoto, bo blisko, bo woda i z wiatrem.

Zajechaly pany i po pańsku odjechaly. Szkoda dziesięciu złotych na wstęp na teren "ośrodka". Postanowiliśmy więc pojechać na przekąskę do mcdonaldsa.

W drodze na Zgniłe Błoto © Eresse


Jedziemy po te fryty © Eresse


Nie wierzę, że znów tu zjadłem © Eresse


Mmmm jak Mcdonalds © Eresse


Pixon i las © Eresse


Magda i rower © Eresse


Gołąbeczki © Eresse


Pixon na torach © Eresse


Na wzgórzu melancholii jest plastikowe drzewko © Eresse


Kategoria Projekt: chillout!

Kto ma zapałki?

  • DST 27.56km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:27
  • VAVG 19.01km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Skowyrna mewa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 sierpnia 2013 | dodano: 01.09.2013
Uczestnicy

Przed sklepem Magda zapytała, czy ktoś będzie miał zapałki. Taaaaaaak, na pewno ktoś będzie miał. Na poligonie okazało się, że wszyscy myśleli podobnie. Na szczęście (choć nie wierzę, że to powiem), dojechali do nas "palacze" i w ruch poszła zapalniczka. Wreszcie znalazły się nawet zapałki i to był strzał w dziesiątkę.

Sierpniowe ognisko na poligonie było bardzo miłym zwieńczeniem kończących się wakacji. Porozmawialiśmy o dzieciach, filmach, książkach, pikantnych potrawach i powikłaniach, o trudnych słowach, papierosach i kawie.

Jak to napisał Tomek: Wolę z ogniska kiełbasę niż jeździć na masę!


Kategoria Projekt: chillout!